poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 2

" To nie prawda, że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek. 
    Myślicie, że faceci chodzą do kochanki po pierogi? "


Kiedy zielonooka wracała do domu zaczynało się już ściemniać.
Myślała o swojej pracy która okazała się całkiem przyjemna, szef był wyrozumiały a uczniowie mili. Jej jedynym zmartwieniem została juz tylko doryczwa praca po szkole.
Pochodziła trochę po mieście jednak nikt nie mógł jej zaproponować żadnej oferty.
Zrezygnowana wracała do domu. Latarnie oświetlały tylko główną drogą - urok biednych dzielnic. Starała się unikać ciemnych uliczek ale to właśnie stamtąd usłyszała szydercze i przerażające śmiechy.
- " Tylko nie patrz w tamtą stronę, tylko nie patrz w tamtą stronę. " - powtarzała sobie w duchu.
Zacisnęła dłoń na pasku od torebki i szła dalej przed siebie.
Starała się nie słyszeć tych głosów ale się nie dało, nie potrafiła.
Jej ciekawość spowodowała, że zerknęła w lewo. Mimo szybkiego marszu stanęła natychmiastowo w miejscu.
Mimo ciemności wiedziała, że dobrze widzi. Grupka nastolatków przypierała jakiegoś chłopaka do ściany i ewidentnie mu grozi. Rodzice zawsze kazali nie wtykać nosa w nie swoje sprawy ale przecież ten człowiek był w niebezpieczeństwie.
Nie zastanawiała się dłużej, zaczęła biec w tamtą stronę.
Agresywna grupka dostrzegła ją dopiero kiedy zaczęła krzyczeć :
- Panie policjancie tutaj! Biją kogoś!
Mimo wcześniejszej odwagi młodzież bardzo szybko uciekła w drugą stronę. Pobity chłopak osunął się po ścianie, zielonooka uklękła przy nim.
Przyjrzała się jego poobijanej twarzy.
- Sai... - wyszeptała zszokowana.
Szybko wyciągnęła telefon i wybrała numer.
- Wytrzymaj jeszcze chwilkę, już dzwonie po karetkę.
Mimo braku sił chłopak złapał ją za nadgarstek i powiedział :
- Nie dzwoń.
Nie wiedziała czemu ale tym razem także postanowiła go posłuchać. Jednak nie wybaczyła by sobie gdyby zostawiła go w takim stanie. Brunet był już ledwo przytomny kiedy pomogła mu wstać i zaczęła go prowadzić.
Musiała przyznać, że był całkiem ciężki ale nie mogła się teraz poddać.
W końcu znaleźli się przed drzwiami do jej mieszkania. Otworzyła je i wprowadziła go do środka.
Usadowiła go na podłodze przy stole w kuchni. Ona sama zaś podeszła do zlewu i nalała do miski letniej wody, wzięła waciki i jeszcze parę innych rzeczy.
Odwróciła się i spojrzała na kolegę, zamiast siedzieć leżał nieprzytomny na podłodze. Pluła sobie w brodę, że nie zadzwoniła na pogotowie.
Usiadła przy nim i położyła jego głowę na swoich kolanach. Jej oczy ledwo znosiły ten widok.
Włosy były posklejane przez zaschniętą krew, buzia nie była wolna od siniaków a z nosa i ust ciurkiem płynęła czerwona ciecz. Bez zbędnego wysiłku słyszała jak jego serce mocno bije.
Zamoczyła wacik i zaczeła wycierać nim jego nos, robiła to bardzo delikatnie starając się nie sprawić mu więcej bólu.
Bardzo długo zajęło jej oczyszczenie jego twarzy, jednak chłopak się nie budził.
Przykleiła plastry na mniejsze zadrapania, czoło owinęła bandażem. Ciemna marynarka będąca częścią mundurka była brudna od krwi. Z wielkim trudem ale jakoś udało jej się ją ściągnąć. Na całe szczęście nie miał więcej żadnych ran.
Jego oddech się uspokoił a tym samym jej również. Była już spokojniejsza.
Bała się go zostawić samego i iść spać do swojego pokoju dlatego postanowiła dzisiejszą noc spędzić w kuchni jako jego poduszka.
Po dwudziestu minutach wpatrywania się w niego jej oczy same zaczęły się zamykać, nie zauważyła nawet kiedy zasnęła.


Tego poranka zbudziła się przed budzikiem. Otworzyła niewyspane oczy, jednak jej ciało nie chciało się podnieść wiec przymknęła je jeszcze na chwilkę.
- Obudziłaś się już? - usłyszała cichy głos.
Natychmiast podniosła głowę, dopiero teraz dotarło do niej, że spała na jego klatce piersiowej.
Spojrzała na niego i wyprostowała się. Brunet uwolniony podniósł się do pozycji siedzącej.
- Jak się czujesz? - spytała z troską.
- Dobrze o ile można tak to nazwać. - ściszył ton jeszcze bardziej. - bardzo ci dziękuję.
- Powinieneś zgłosić to na policję! - rzekła wzburzona.
- Wszystko jest w porządku nie martw się. - odparł.
- W porządku? Nie zamierzasz nic z tym zrobić? - spytała zdziwiona.
- To i tak by nic nie zmieniło. - odwrócił zawstydzoną twarz.
Nie wierzyła w to co słyszy, przybliżyła się do niego by nie mógł unikać jej wzroku.
- Jeśli nic z tym nie zrobisz to oni będą sobie pozwalać na coraz więcej i kto wie kogo następnym razem zaatakują?!
Chłopak odruchowo na nią spojrzał przerażony, nie mogła zaprzeczyć, że przeraziło ją to spojrzenie.
Widać było po jego twarzy, że poważnie zastanawia się nad jej słowami.
Otwierał usta by coś powiedzieć ale w tym momencie zaczął dzwonić jej budzik. Zerwała się z miejsca i wyłączyła irytujący dźwięk.
Westchnęła i ziewnęła.
- Sai. - zaczęła poważnie. - Powinieneś zrobić sobie obdukcję i wnieść sprawę do sądu.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się w jej zmartwiony wyraz twarzy.
Brunet wstał i pokierował się w stronę wyjścia. Kiedy zielonooka tylko to dostrzegła dobiegła do niego i złapała go za ramię.
- Gdzie idziesz? - spytała zdziwiona.
Czarnooki wyszarpał się z uścisku.
- Nie powinnaś mi pomagać, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! - rozkazał ostrym tonem.
- W chwili w której cie znalazłam stało się to również moją sprawą. Zostań albo obiecaj, że pójdziesz do lekarza.
- To cię nie dotyczy, zapomnij o wszystkim a nic ci się nie stanie. - obrócił się i otworzył drzwi.
- Czy ty mi grozisz?! Tak się odwdzięczasz za pomoc?! - jej głos przeszedł w krzyk.
Obrócił się i spojrzał jej prosto w oczy. Czuła, że on tym jednym spojrzeniem mógł z niej wyczytać wszystko natomiast ona u niego widziała tylko czarną pustkę.
- Uwierz, że tak będzie dla ciebie najlepiej. - po tych słowach wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Różowowłosa stała jak słup soli nie mogąc wykrztusić z siebie choćby słowa. Nie rozumiała kompletnie nic z tej sytuacji a w głowie miała tysiąc pytań. Przecież chciała tylko pomóc...


Popołudniu na długiej przerwie wybrała się do altanki w której ostatnim razem spotkała bruneta. Jednak nie było go tu jak i nigdzie indziej. Przez cały dzień go nie spotkała co najwyraźniej świadczyło, że opuścił dzisiejszą naukę.
Usiadła na ławce i wyjęła swoje drugie śniadanie, mimo że nie miała w ogóle na nie ochoty. Chwyciła za pałeczki i zaczęła jeść.
- Hej, mogę się dosiąść? - zapytaj znajomy głos.
Zielonooka podniosła wzrok i dostrzegła swoją koleżankę z klasy. Na początku lekko się zdziwiła ponieważ nie miała z nią większego kontaktu, chociaż w sumie czego mogła się spodziewać po kilku dniach w szkole.
- Jasne, nie krępuj się Hinata. - uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
Granatowłosa wyciągnęła swoje bento i także zaczęła jeść. Wystarczyło spojrzeć na ich śniadania by się dowiedzieć, że są z różnych poziomów. Bento Sakury składało się w 90% z ryżu i paru warzyw natomiast bento Hinaty miało kilka warstw i tętniło kolorami.
Mimo że wcześniej jej to nie przeszkadzało to teraz poczuła się przygnębiona, otaczali ją ludzie którzy nie rozumieli jej szarego, zwykłego świata.
- Dlaczego siedzisz tutaj sama? - spytała wybudzając ją ze swych przemyśleń.
- Miałam nadzieję spotkać tutaj kolegę. - odparła.
- Czyżby Saia z drugiej klasy, widziałam was ostatnio w tym miejscu.
Różowowłosa przytaknęła.
- Jest coś między wami?! - spytała bardzo emocjonalnie, a nie wyglądała na osobę którą potrafi tak podnieść głos.
- Nie! Prawie w ogóle go nie znam! - zaprzeczyła odrazu.
- To dobrze. - odetchnęła z ulgą. - Nie powinnaś się z nim spotkać.
- Dlaczego? - spytała zaskoczona.
Jednak zdziwienie w oczach Hinaty było jeszcze większe.
- To ty nie wiesz? On jest ze stypendium. - wyszeptała jej na ucho jakby to był jakiś temat tabu.
Haruno miała mętlik w głowie, nie rozumiała tej niechęci do ludzi ze stypendium.
- Możesz mi wyjaśnić dokładniej o co chodzi? -poprosiła zielonooka.
- Ty chyba nie jesteś stąd.
Sakura zgodziła się z tym stwierdzeniem.
- Więc słuchaj uważnie. Hatake Group Hight Shool została zbudowana przez dziadków obecnego dyrektora, wtedy mogli do niej uczęstniać tylko dzieciaki z wyższej warstwy społecznej takiej jak ty czy ja. Dzięki temu obcujemy z środowiskiem biznesmenów i tym podobnym. Jednak przed śmiercią rodziców pana Kakashiego postanowili przyjąć tez nie dużą liczbę uczniów z niższej warstwy wystarczy, że osiągali by doskonale stopnie w gimnazjum i oczywiście idealnie wypadli na egzaminie wstępnym. Według nas to jest całkowicie irracjonalny pomysł by tacy ludzie udawali, że żyją na takim samym poziomie co my. Jednak pan Kakashi postanowił kontynuować wolę rodziców, ale nie my, dla nas są to obcy którzy w ogóle nie powinni się tu znajdować. - wyjaśniła.
Teraz czekała na jakąś odpowiedź od Haruno a ona kompletnie nie wiedziała co zrobić. Może powinna przyznać się, że także jest ze stypendium? A może tkwić dalej w tym kłamstwie?
Postawiła na to drugie.
- Ale skoro nie mamy wpływu na decyzję dyrektora nie lepiej po prostu się do nich przyzwyczaić?
- Może i na pana Kakashiego wpływu nie mamy ale zawsze możemy skłonić tych wyrzutów by odeszli z naszej szkoły. - powiedziała dość ostro.
Było to dość przerażające oglądać taką białooką.
Błagała w myślach by nie musiała kontynuować tej rozmowy.
- Hinata? - usłyszały z dala wołanie.
Obróciły się w tamtą stronę. Z daleka nadciągała do nich grupka chłopaków. Dopiero kiedy do nich podeszli rozpoznała w nich greckich bogów ze wczoraj.
Pierwszy z szeregu wysunął się białooki z długimi, brązowymi włosami.
Granatowłosa wstała i stanęła naprzeciw niego.
- O co chodzi Neji? - spytała.
Reszta chłopaków bacznie obserwowała dziewczynę, tylko niebieskooki blondyn miał wzrok utkwiony w pobliskie drzewo.
- Możemy porozmawiać? - odparł.
- Możemy później? Właśnie jestem w trakcie posiłku z koleżanką. - odchyliła się by mogli ją dostrzec.
Nagle ich koleżanka zeszła na dalszy plan a zaczęli przyglądać się z rozbaiwieniem różowowłosej.
Haruno czuła, że zaraz spali się ze wstydu.
- Wolał bym to zrobić teraz. - powiedział.
Białooka przeniosła wzrok na blondyna, jednak kiedy ten spostrzegł jej spojrzenie wyminął ją i usiadł na przeciwko zielonookiej.
- To wy idźcie a ja dotrzymam towarzystwa naszej nowej koleżance. - oświadczył z szerokim uśmiechem.
- Niech będzie. - powiedziała Hinata ale w na jej twarzy pojawił się smutek.
- Ejj to nie fair! Jak Naruto może z nią zostać to ja też. - odezwał się z pretensjami inny szatyn.
Koniec końców Granatowłosa poszła tylko z Nejim, a reszta usiadła sobie wygodnie obok albo naprzeciwko zdezorientowanej dziewczyny.
Każdy z nich przygladał jej się bardzo uważnie ale to blondyn odezwał się pierwszy.
- Jak masz na imię?
- Sakura Haruno. - odrzekła próbując ukrywać zawstydzoną twarz.
- Wow ale słodko! - uśmiechnął się inny. - Ja jestem Kiba najseksowniejsza bestia w tej szkole.
- Miło mi. - odwzajemniła uśmiech.
- Ja to Naruto Uzumaki. - puścił jej oczko. - Ten obok to Shikamaru, z Hinatą poszedł Neji a obok Kuby siedzi...
Nie zdążył dokończyć ponieważ brunet sam postanowił się przedstawić.
- Sasuke Uchiha.
- I w ten oto sposób poznałaś najważniejsze osoby w tej szkole. - niebieskooki wyszczerzył swoje białe ząbki.
Różowowłosa czuła się przytłoczona tym, że się tak w nią wpatrują.
Nie mogła dłużej wytrzymać, nie czuła się najlepiej w takim towarzystwie.
Nagle wstała, wiedziała, że są starsi wiec się ukłoniła i powiedziała :
- Postaram się zapamiętać. Przepraszam ale powinnam iść już do klasy. - obróciła się na pięcie i zaczęła iść przed siebie.
- Będziesz dzisiaj w barku po ósmej lekcji? - usłyszała głos tego który według niej był najmniej wart zapamiętania - Sasuke.
Odwróciła twarz.
- Tak.
Poszła w swoją stronę.
- Śliczna jest, co nie? - spytał reszty uśmiechnięty od ucha do ucha Kiba popychając dla zabawy Uchihę.
- Heh. - uśmiechnął się brunet po czym wstał i poszedł.
Kiedy się oddalił chłopcy zaczęli się śmiać do siebie.
- Nawet on nie mógł zaprzeczyć! - zaśmiał się szatyn. - To nasz ostatni rok i do tego zapowiada się całkiem ciekawie.


Skończyła się właśnie ósma lekcja, zielonooka szybkim krokiem szła do barku.
Kiedy dotarła pan Ichiraku już na nią czekał, stanęła za ladą i juz z daleka widziała nadciagających, spragnionych uczniów.
Tego dnia słońce prażyło jeszcze mocniej niż wczoraj, więc kolejka po coś do picia nie miała końca.
Starała się pracować jak najszybciej by jej pracodawca był z niej dumny.
Nagle stało się coś całkiem niewyobrażalnego dla niej. Wszyscy uczniowie w jednym rytmie przesunęli się na boki tworząc pustą drogę między nimi prosto do lady.
Przed jej oczami ukazała się piątka poznana juz wcześniej chłopaków, nie wiedziała czemu inni uczniowie tak się wobec nich zachowują ale dla niej to było niedopuszczalne.
- Jedną czarną kawę i cztery z mlekiem i cukrem. - podał zamówienie Uchiha.
Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy i odparła :
- Jeśli chcesz coś zamówić stań w kolejce.
Reszta bogów zagwizdała z zaciekawienia, w końcu nie codziennie widuje się taką sytuację.
Sasuke rozejrzał się po bokach.
- Ja tu nie widzę żadnej kolejki więc czekam na moją kawę. - odrzekł zadowolony z rozwoju sytuacji.
- Żartujesz sobie ze mnie? Nie zamierzam obsłużyć kogoś kto wpycha się w kolejkę. - powiedziała po czym zaczęła przechodzić obok by podejść do innych uczniów jednak brunet złapał ją za nadgarstek i przygwoździł go do lady.
W jego oczach widać było obłęd zafascynowania, reszta oglądała tą sytuację z lekkim przerażeniem ponieważ wiedzieli jak kończą osoby które sprzeciwiają się elicie szkoły, ale jeszcze nigdy na cel nie obrali sobie dziewczyny. Nagle do lady podszedł Ichiraku, położył pięć kaw na ladzie, położył dłoń na głowie różowowłosej i zmusił ją do ukłonu, on także ukłonił się bardzo nisko.
- Przepraszam cię bardzo za zachowanie mojej pracownicy, obiecuję, że to już więcej się nie powtórzy panie Uchiha. - odezwał się starszym wiekiem pan.
Sakura kompletnie nie wiedziała co się dzieję, jak starszy człowiek może kłonić się przed jakimś nastolatkiem a przecież ona nic złego nie zrobiła, chciała być sprawiedliwa wobec innych uczniów.
Gniewne i zdezorientowanie zielone oczy spotkały się z aroganckim spojrzeniem bruneta.
On uśmiechnął się zwycięsko i odparł :
- Niech będzie, że tym razem przymknę na to oko ale za karę powinna popracować dzisiaj aż do zamknięcia szkoły, nie sądzisz staruszku?
- Oczywiście tak będzie. - zgodził się.
Wyprostowali się, nie przestali mierzyć się wzrokiem, nawet kiedy mówił do szefa barku nie przestawał na nią patrzeć! Co za całkowity brak szacunku dla starszych!
- I wyrzuć tą kawę, niech ona nam ją zrobi i przyniesie. - rozkazał po czym odszedł z przyjaciółmi.
Uczniowie spoglądali na dziewczynę, jedni z podziwem za odwagę a inni z pogardą za to, że sprzeciwiała się komuś takiemu jak Uchiha.
- Ja zajmę się zamówieniami a ty zrób im tą kawę. - rozkazał pan Ichiraku jednak widać było, że nie był już tak przyjaźnie nastawiony do niej jak wcześniej.
- Rozumiem. - odparła po czym wzięła się za swoje zadanie.
Miała ochotę zrobić najgorszą i najochydniejszą kawę jednak nie chciała zniszczyć reputacji jej szefowi, tylko to ją powtrzymywało.
Mimo wszystko zrobiła ją jak najlepiej umiała, filiżanki postawiła na tacy i wyszła z barku. Szef powiedział, że będą na basenie wiec tam się udała. Nie było ich na leżakach wiec zapewne pływali, dla niej to była idealna okazja by uniknąć kolejnego spotkania z tym niewychowanym kolesiem.
Chciała położył tacę na stoliku między leżakami ale usłyszała w tym momencie jego głos :
- Nawet nie waż się ich tak po prostu zostawić, czekaj tam. - rozkazał.
Zanurkował w krystalicznie czystej wodzie by następnie wynurzyć się przy drabince.
Wyszedł z basenu, to była ostatnia chwila by Sakura mogła złapać oddech i dotlenić swój mózg.
Szedł prosto na nią chłopak w samych czarnych spodenkach za kolano, wcześniej ułożone włosy teraz były rozwiane w każdą stronę dodając mu uroku, kropelki wody spływały po jego idealnie wyrzeźbionych mięśniach. Słyszała jak dziewczyny które stały w kolejce zaczynały piszczeć z zachwytu ale on nie spojrzał na żadną z nich, jego wzrok był skupiony tylko na tej drobnej zielonookiej licealistce.
Stanął naprzeciw niej, pierwszy raz dostrzegła jaki jest wysoki. Mimo wcześniejszej złości i odwagi nie mogła teraz wydusić z siebie słowa.
Zacisnęła zęby i podała mu kawę bez słowa. Chłopak spojrzał na nią arogancko.
- Nie masz mi czasami nic do powiedzenia? Jakieś przeprosiny czy coś?
- Jedyną osobą która powinna przepraszać jesteś ty! - sprawił, że jej złość i odwaga wróciła i całkowicie zapomniała o jego boskim ciele.
Zaśmiał się głośno, ta dziewczyna naprawdę potrafiła go rozbawić.
- Śmiejesz się jeszcze? Bawi cie to, że zachowałeś się jak dupek? - spytała ostro.
Udało jej się wyrwać Uchihe z jego błogiego stanu. Spoważniał, widocznie nie spodziewał się, że może się tak do niego odezwać.
- Chyba coś ci się pomyliło, mogłem cie zwolnić a wymierzyłem ci tylko karę na ten dzień. Powinnaś mi dziękować. - wyjaśnił.
- A kim ty niby jesteś, żeby decydować o tym czy gdzieś pracuję? I jak mogłeś odezwać się tak do pana Ichiraku? Przecież to jest starsza wiekiem osoba!
Mimo emocji starali się nie rozmawiać głośno co sprawiało, że atmosfera wokół nich stawała się coraz bardziej mroczna.
- A kim on niby jest w stosunku do mnie? Nikim. Jego jedyne utrzymanie to ten barek który w każdym momencie mogę przejąć!
Ich przemiłą rozmowę przerwała reszta bogów.
- A cóż to za ciekawą pogawędkę prowadzicie? - spytał Naruto biorąc swoją filiżankę.
- Chyba powinniście trochę ochłonąć. - zaśmiał się Kiba odbierając tacę od dziewczyny.
- Tez tak myślę. - uśmiechnął się przebiegle.
Brunet jednym zwinnym ruchem schylił się i wziął Sakurę na ręce.
- Hej! Co ty robisz?! Natychmiast mnie postaw! - zaczęła krzyczeć.
- Z tego co wiem to niegrzeczne dziewczynki powinno się karać, masz ostatnią szansę by przeprosić. - oznajmił
Przestraszyła się kiedy odkryła jego zamiary.
- Nawet się nie waż! Nie wrzucisz mnie, jestem w mundurku! - wykrzyczała mu w twarz
On tylko z uśmiechem pełnym satysfakcji odpowiedział :
- A chcesz się przekonać?





niedziela, 21 września 2014

Rozdział 1

~*~ Idź za głosem serca. Ale rozum zabieraj zawsze ze sobą. ~*~

Po pokoju nowo upieczonej licealistki zaczął rozlegać się głośny i chaotyczny dźwięk.
Dziewczyna gwałtownym ruchem wstała z łóżka i podbiegła do miejsca w którym wczoraj zostawiła telefon. Szybkim ruchem wyłączyła budzik.
Może taki dźwięk na budzik był lekko masochistyczny ale przynajmniej zawsze wstawała na czas.
Zegar pokazywał godzinę 6:30.
Swój krok skierowała w stronę łazienki. Weszła pod prysznic i szybko się umyła, następnie umyła zęby, doprowadziła włosy do porządku i zaczęła sobie przygotowywać śniadanie do szkoły.
Podeszła do szafy, wyciągnęła z niej swój idealnie wyprasowany mundurek. Jej rodzice naprawdę bardzo się poświęcili kupując jej coś tak drogiego. Ale skoro już go ma to wie, że będzie o niego dbać najlepiej jak potrafi.

Spojrzała na godzinę, była 7:30 czyli idealnie się ze wszystkim wyrobiła. Zarzuciła torbę na ramię i wyszła z mieszkania.
Słońce przyjemnie ogrzewało jej twarz kiedy spokojnym krokiem dochodziła do szkoły.
Kiedy była już niedaleko zauważyła jak uczniowie zaczynają nadchodzić, jednak było ich bardzo mało. Dopiero kiedy przeszła przez bramę, przed szkołą zaczęły parkować czarne limuzyny z których wychodzili nastolatkowie.
Haruno czuła się jak w cyrku, starsi ludzie wychodzili pierwsi i otwierali drzwi pasażera. Dla niej to był szczyt bezczelności, nie dość, że ich zawożą na miejsce to jeszcze im usługują. Zwykłe pozerstwo i tyle.
Obróciła się na pięcie i weszła do budynku szkolnego. Powędrowała do swojej klasy, w środku było już paru uczniów.
Usiadła na swoim miejscu i spoglądała na to co działo się za oknem.
Nie zdążyła się nawet skupić ponieważ ktoś do niej podszedł.
- Ty jesteś Sakura Haruno? - zapytał z uśmiechem jakiś chłopak.
- Tak, o co chodzi? - odparła.
- Nazywam się Sai i jestem przewodniczącym szkoły,  dyrektor poprosił mnie bym na przerwie zaprowadził cię do barku.  - wyjaśnił.
- Ah, dziękuje za pomoc.
- Zaraz po lekcji podejdę pod klasę, poczekaj na mnie.  - oświadczył po czym wyszedł.
Nie mając co robić zaczęła w myślach analizować wygląd nowo poznanego chłopaka.
Miał czarne włosy i tego samego koloru oczy, jasna karnacji i smukłe ciało, a ubrany był w czarny mundurek jak każdy facet w tej szkole. Dziewczyny zaś miały spódniczkę i żakiet koloru beżowego i biały podkoszulek.
Jednak to co przykuło jej uwagę to jego uśmiech, może i był uprzejmy i przyjazny jednak ten uśmiech był całkowicie wymuszony jakby w ogóle nie miał na to ochoty.
Do sali w końcu wszedł nauczyciel, otworzył dziennik i sprawdził obecność.
Na tablicy napisał swoje imię : Orochimaru.
- Od dzisiaj będę waszym nauczycielem biologii. Jeśli nie macie żadnych pytań to otwórzcie swoje podręczniki na stronie siódmej. - powiedział dość chłodno.
Klasa była dość zdezorientowana ponieważ pierwszy raz spotkali się z nauczycielem który miał długie włosy, do tego ubrany był w ciemne spodnie, szarą bluzkę i długi biały fartuch. Brakowało mu tylko toporka i można by go spokojnie uznać za rzeźnika.
Nikt nie miał odwagi o coś zapytać więc zaczęli swoją pierwszą lekcję która dla uczniów ciągła się w nieskończoność.
Kiedy w końcu usłyszeli wybawczy dzwonek od razu wybiegli z klasy. Haruno zaś spokojnym krokiem wyszła przed drzwi, już po chwili z daleka ujrzała nowo poznanego chłopaka. Podszedł do niej i uśmiechnął się tak samo jak wcześniej.
- To ruszajmy. - oznajmił.
Dziewczyna przytaknęła i posłusznym krokiem podążała za nim. Wyszli tylnym wyjściem z budynku szkolnego i skierowali się w stronę wielkiego otwartego basenu którego widać było już z daleka, obok niego znajdowały się leżaki oraz fotele, na lewo od nich stała drewniana budka ze słomianym dachem.
Można było się tu poczuć jak na egzotycznej wyspie.
Na prawo od , basenu znajdował się kort tenisowy który był ogrodzony, wszystko to zapierało dech w piersi.
Rodzina Hatake jest bardzo zamożna do tego rodzice uczniów czuli się zobowiązani sponsorować różne wygody by ich pociechom było tu jak najlepiej,  tak powstała elitarna szkoła w tym mieście.
Jak juz wiadomo w Japonii pracodawcy po pierwsze zwracają uwagę na ukończoną szkołę, z tą możesz dostać się gdzie tylko dusza zapragnie.
Sklepik był zamknięty i nikogo oprócz nich tutaj nie było.
- Prace zaczniesz od jutra. Póki jest ciepło zbierają się tu niezłe tłumy wiec musisz się nastawić na szybką pracę. - rzekł brunet.
- To wszystko co musisz wiedzieć. - powiedział dość chłodno, obrócił się na pięcie i zaczął iść przed siebie.
Zielonooka szybko go dogoniła, nie rozumiała czemu tak się śpieszy.
- A może mogłabym się dosiąść w czasie lunchu? Poopowiadał byś mi o tej szkole. - spytała z uroczym uśmiechem.
Spojrzał na nią ukrywając emocje za czarnymi tęczówkami.
- Spytaj kogoś innego. Nie mam już dla ciebie czasu.
Stała wbita w ziemię przyglądając się plecom które coraz bardziej się oddalały.
- O co mu chodzi? Jakiś dziwny ten przewodniczący. - burknęła pod nosem.
Zbliżała się kolejna lekcja więc ruszyła w stronę klasy wracając do budynku.
Pod czas lekcji myślami była w innym miejscu. Zastanawiała się gdzie po szkole powinna się udać by znaleźć dorywczą pracę.
Kiedy dzwonek ogłosił kolejną przerwę dla jej klasy oznaczało to koniec nauki na dziś.
Już prawie dorośli ludzie wybiegli z budynku szkolnego jak małe dzieci, widocznie z niektórych rzeczy się nie wyrasta.

Przechadzając się po mieście zaglądała do przeróżnych sklepików, jednak w żadnym z nich nikt nie chciał zaproponować jej pracy.
Z uwagi że powoli zaczynał robić się wieczór zrezygnowana wróciła do domu.
Usiadła przy stole, zjadła wcześniej przygotowany obiad i posprzątała po sobie.
Wzięła swoją torbę i wyciągnęła z niego zeszyty. Może i był to drugi dzień szkoły ale tutaj nauczyciele nie dają czasu wolnego.
Otworzyła pierwszy lepszy zeszyt i wzięła się do pracy a raczej taki miała zamiar ponieważ nagle jej telefon zaczął dzwonić.
Zirytowana zaczęła go szukać jednak uśmiech natychmiast pojawił się na jej twarzy kiedy na wyświetlaczu pojawiła się nazwa "mama".
- Cześć Kochanie, co tam u ciebie? - usłyszała głos swojej rodzicielki.
- Wszystko dobrze. - uśmiechała się sama do siebie. - Dyrektor tej szkoły jest bardzo miły i zaproponował mi pracę na przerwach bym mogła zapłacić drugą część czesnego na szkołę.
- To świetnie! Niepotrzebnie się tak martwiłaś.
- A co u was? Wszystko w porządku? - spytała z troską.
- Nic nowego, tylko tęsknimy za naszą córeczką.  - zachichotała.
- Ja też tęsknię. Będę już kończyć, mam sporo pracy do zrobienia. Trzymajcie się i pamiętajcie, że was kocham. - oświadczyła radośnie.
- My też cię kochamy, ucz się pilnie. - po tych słowach kobieta rozłączyła się nie chcąc zabierać córce więcej czasu.
Haruno uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła odrabiać prace domowe.
Kiedy skończyła za oknem było już ciemno i ona sama była zmęczona. Spakowała się na jutro do szkoły i poszła do łazienki. Następnie zostało jej już tylko pójście do łóżka. Wtuliła twarz w poduszkę i wtedy się ocknęła.
Wyciągnęła swój pamiętnik i długopis.
- Prawie o tobie zapomniałam. Co ta szkoła robi z człowiekiem. - powiedziała sama do siebie.


2 kwietnia
Dzisiaj poznałam swoje miejsce pracy. Wygląda bardzo fajnie i sądzę, że będzie mi się tam przyjemnie pracowało. Poznałam Saia,  przewodniczącego szkoły, jest w drugiej klasie. Mimo że stara się być miły to niezbyt mu to wychodzi, chyba się czymś cały czas martwi, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Jutro spróbuję go znaleźć i z nim porozmawiać.

Odłożyła pamiętnik i w końcu poszła spać.

Kolejny dzień rozpoczął się tam samo jak wczorajszy, budzik obudził ją z samego rana.
Ale dzisiaj miało być już troszkę inaczej ponieważ zaczyna swoją pracę.
Punkt 7:30 udało jej się wyjść z domu a niedługo po tym była już pod bramą szkoły. Limuzyny po raz kolejny zaszczyciły swoją obecnością. Tym razem postanowiła to całkowicie zignorować, niech ludzie robią co chcą byle jej nie przeszkadzali w nauce.
Zasiadła w swoim miejscu i oczekiwała na dzwonek.
Klasa zaczynała się powoli ze sobą integrować, kątem oka widziała jak ze sobą rozmawiają.
Równo z dzwonkiem do klasy weszła kobieta o długich brązowych włosach, wczoraj miała z nimi juz pierwszą lekcję wiec od razu przeszła do zajęć.
- Jak dobrze wiedzie w japońskich szkołach niema zbyt dużego nacisku na język angielski ale nasza szkoła jest wyjątkiem dlatego będę a dokładać wszelkich starań byście potrafili porozumiewać się po tym języku. - oświadczyła Kurenai. - Jeśli będziecie chcieli zdawać tutaj także na studia to będziecie musieli pisać egzamin z angielskiego wiec lepiej przyłóżcie się do zajęć.
Kurenai-sensei wyglądała na kobietę stanowczą i surową ale przecież robiła to dla ich przyszłości.

Na lekcji wykonywali różne zadania gramatyczne a przez ostanie 10 minut nauczycielka rozmawiała z nimi po angielsku. Za dawała im różne pytanie i w razie potrzeby pomagała im na nie odpowiadać.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę tym razem jako pierwsza wyszła z klasy Sakura.

W chatce czekał na nią już mężczyzna około po czterdziestce.
- Dzień dobry, nazywa się Sakura Haruno, od dzisiaj mam zacząć tu pracować. - przedstawiła się.
- Miło mi cię poznać, jestem Ichiraku właściciel tej budki. - uśmiechnął się.
- Od czego mam zacząć?  - spytała.
- Wiesz ta budka była przez długi czas nie używana wiec najpierw powycieraj wszystkie blaty i pułki. - zaproponował.
- Jasne.
Sakura wzięła ściereczkę i zaczęła porządnie wykonywać swoje zadanie. Miejsc do czyszczenia nie było za wiele wiec tym bardziej chciała zrobić to jak najlepiej.
Pierwsze 10 minut minęły bardzo szybko dlatego zdziwiła się kiedy usłyszała dzwonek. Zaczęła biec na następne zajęcia.
Na lekcjach odliczała minuty by jak najszybciej wrócić do pracy, a w racy odliczała sekundy by nie spóźnić się na lekcje. Życie w biegu, chyba tak to można nazwać.
Ichiraku powiedział jej, że na długiej przerwie ma nie przychodzić tylko odpocząć i zjeść sobie lunch.
Przechadzała się po posesji szkoły by znaleźć jakieś spokojne miejsce i znalazła.
Za szkołą znajdowała się mała altanka z ławką i stołkiem. Wydawało jej się, że będzie to idealne miejsce.
Dopiero gdy podeszła bliżej zauważyła, że ktoś znajomy już tu jest.
- Mogę się dosiąść? - spytała z promiennym uśmiechem.
Do tego czasu opuszczona głowa gwałtownie się podniosła i czarne tęczówki zaczęły analizować sytuację.
Chłopak nie mając konkretnego powodu by jej odmówić przytaknął. Dziewczyna usiadła obok niego i otworzyła swoje bento.
- Czemu jesz tutaj sam? - spytała.
- A ty nie powinnaś być czasem w pracy? - odbił piłeczkę. - Pan Ichiraku powiedział, że długie przerwy mam dla siebie. - odparła. - Dziękuję, że wczoraj mnie tam zaprowadziłeś Sai.
- Nie ma za co dziękować, to było polecenie z góry. - odrzekł.
Widać było, że nie miał najmniejszej ochoty z nią rozmawiać ale ona nie wiedziała dlaczego. Z każdym kolejnym pytaniem musiała ciągnąć go za język inaczej odpowiadał mruknięciem.
Nie zauważył nawet kiedy zaangażował się w rozmowę i sam zaczął zadawać pytania.
Kiedy Sakura skończyła swoje bento położyła je na stoliku, jednak zahaczyła o widelec i ten upadł na ziemię. Zeszła z ławki i ukucnęła by go odnaleźć. Chłopak tylko siedział i się jej przypatrywał.
- Hej, czy to czasami nie Sai? - usłyszał głos zza siebie.
- Nie pokazuj się! - rozkazał szeptem różowowłosej.
Brunet szybko wstał, ominął ją i wyszedł z altanki.
Zielonooka nie wiedziała co się dzieje ale postanowiła go posłuchać. Słyszała grupkę chłopaków którzy mówili do Saia :
- Dawno się nie widzieliśmy, tęskniłeś ? - spytał któryś szyderczym tonem.
- Czemu nie przywitałeś nas pierwszego dnia? - spytał inny.
- Chodź Sai, po wspominamy stare czasy. - zaśmiali się.
W tych rozmowach nie słyszała głosu bruneta.
Kiedy głosy ucichły, zielonooka wstała i rozejrzała się. Po jej nowo poznanym koledze nie było już śladu. Zastanawiała się czy powinna się tym martwić ale w końcu to szkoła i to nie dla byle jakich ludzi wiec co by się tu mogło mu stać.
Weszła do swojej klasy i nagle wszyscy się na nią spojrzeli, zignorowała to i usiadła na swoim miejscu.
Nie trzeba było dużo czasu gdy podszedł do niej Nawaki.

- Widzieliśmy cię w barku, pracujesz tam? - spytał podejrzliwie chłopak.
- Tak, czemu pytasz? - odparła.
- Dlaczego osoba chodząca do tak prestiżowej szkoły pracuje na przerwach?   - kontynuował zabawę w detektywa.
W tym momencie przypomniała sobie słowa dyrektora.
- Nie lubię tracić czasu na przerwach a pan Ichiraku potrzebował pomocy. Coś jeszcze ? - spytała ostrzejszym tonem by go odstraszyć.
Najwidoczniej się to udało ponieważ Nawaki zamyślił się a potem głupkowato się zaśmiał.
- Przepraszam za te pytanie w sumie to i tak nie moja sprawa ale zastanawialiśmy się czy czasami nie jesteś ze stypendium. - wyjaśnił.
Haruno spojrzała się na klasę badawczo, widocznie jej odpowiedz bardzo ich rozluźniła, odwróciła od nich wzrok.
- "Czy posiadanie stypendium naprawdę jest takie złe? "- zastanawiała się.

W końcu lekcję się skończyły jednak ona musiała przepracować jeszcze jedną przerwę.
Dyrektor miał rację, że w ciepłe dni ta budka jest bardzo popularna. Już wcześniej przygotowali wszystko więc byli gotowi do sprzedawania napojów.
Młodzież korzystała z kortu tenisowego albo wylegiwała się na leżakach przy basenie. Słońce bardzo prażyło, dziewczyna ledwo wytrzymywała w swoim mundurku.
Stała odwrócona tyłem do lady kiedy usłyszała za sobą głos.
- Czarną kawę.
Obróciła się i dostrzegła coś czego nie spodziewała się zobaczyć. Przy ladzie stała piątka półnagich greckich bogów.
Od końca stał chłopak a może raczej już mężczyzna z długimi brązowymi włosami i bardzo jasnymi włosami.
Koło niego stał znudzony brunet a włosy miał związane w kitkę.
Następny był szatyn o łobuzerskim wyrazie twarzy który wesoło pokazywał jej swoje białe ząbki.
Czwartym bogiem był blondyn o niesamowicie niebieskich oczach który przelotnie się do niej uśmiechnął.
Ostatnim był brunet o ciemnych tęczówkach który zamówił kawę.
Każdy z nich miał idealnie wyrzeźbione ciało, które chciałby mieć niejeden facet.
Chyba dostrzegli, że przypatruje się ich ciałom ponieważ 3 bóg zaśmiał się lekko.
Haruno odwróciła się natychmiast i podeszła do ekspresu, poczuła jak rumieńce pojawiają się na jej twarzy, w końcu nie codziennie zdarza się przyglądać takim facetom.
Kiedy kawa była już gotowa podała ją pierwszemu brunetowi. On tylko odebrał ją, położył pieniądze na blacie i zrobił miejsce kolegom.
- "Może i jest przystojny ale kultury to już nie posiada" - pomyślała sobie.
Z zamyślenia wyrwał ją promienny głos :
- Poprosimy cztery kawy z mlekiem i cukrem. - poprosił.
- Jasne już podaję. - odwzajemniła uśmiech.
Zrobiła napoje i podała je na drewnianej tacy.
- Dziękujemy. - odezwał się blondyn.
Odchodząc każdy uśmiechnął się do niej zalotnie, a niezbyt wychowany brunet tylko przyjrzał się jej badawczym wzrokiem.
Kiedy zajęli się już sobą różowowłosa odetchnęła z ulgą.
Obsłużyła jeszcze paru klientów po czym udała się do domu.



Przepraszam, że tak długo ale nie sądziłam, że szkoła może tyle czasu zabierać xd ale już się poprawiam.
Szablon znowu zmieniam na tymczasowy, ponieważ ten zasłania mi tekst.














wtorek, 26 sierpnia 2014

Prolog

~*~  Może i jestem trudna, ale wszystko co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia ~*~

1 kwietnia 2014r.
Pierwszy dzień szkoły jest zawsze bardzo emocjonujący. Po dłuższej przerwie wracamy do nauki i przyjaciół.
Jednak pierwszy dzień w nowej szkole jest dopiero wyzwaniem.

Przed bramą najlepszego liceum w Japonii, stała różowowłosa szestanstolatka. Wzięła głęboki oddech  i zaczęła iść przed siebie.
Kiedy jeszcze mieszkała z rodzicami przyjechała tu na egzaminy wstępne.  Udało się jej i tak oto znalazła się tutaj.
Siedziała w trzecim rzędzie i spoglądała na podium. Białowłosy dyrektor przywitał wszystkich uczniów i zachęcił ich do nauki.
- A teraz zapraszamy reprezentantkę klas pierwszych, Hinata Hyúga!
Osoba która uzyskała najlepszy wynik na egzaminie miała przywilej wygłosić przemówienie w imieniu pierwszaków.
Drobna, granatowłosa dziewczyna skromnym krokiem weszła po schodach i stanęła przed mównicą.
Podbiła serce męskiego grona swoją niewinnością którą można było usłyszeć w jej głosie. Mówiła zgrabnie, płynnie i z sensem. Motywowała swoich rówieśników do pilnej nauki by mogli następnie dostać się na wymarzone studia, wspomniała także o solidarności i przyjaźni która odgrywa ważną rolę w ich nastoletnim życiu.
Zrobiła bardzo dobre wrażenie, zeszła z podium i wróciła na swoje miejsce.
Następnie uczniowie powędrowali za swoimi nauczycielami do klas. Pomieszczenie to było naprawdę pożądnie wyposażone jak przystało na prywatną szkołę. Do środka klasy 1B młodzież wprowadził Asuma Sarutobi-sensei.  Usiadł za biurkiem i wyciągnął dziennik.
W sali znajdowały się pojedyncze ławki i duże okna po lewej strony.  Różowowłosa usiadła w przedostatniej przy oknie.
Pojawili się wszyscy bez wyjątku, klasa wynosiła 13 osób, 6 dziewczyn i 7 chłopaków.
Nauczyciel podał im plan lekcji na cały tydzień i przywitał wszystkich. Zaczął mówić o różnych rzeczach o których nauczyciel chcąc nie chcąc musi powiedzieć.
Na koniec lekcji powiedział :
- I pamiętajcie o jednym, licealiści mają zakaz zbliżania się do budynku szkolnego i akademiku studentów. To by było na tyle, możecie się już zbierać do domów.
Pożegnał wszystkich i uczniowie zaczęli się ulatniać.
- Sakura Haruno. - powstrzymał ją przed wyjściem.
- Tak, Sarutobi-sensei?
- Dyrektor chce się z tobą widzieć, idź do niego jak najszybciej. - oświadczył.
- Rozumiem. Do widzenia. - powiedziała i opuściła klasę.
Zielonooka postanowiła nie czekać z tą sprawą, stanęła przed gabinetem i zapukała.
- Wejdź, proszę. - usłyszała.
Przeszła przez próg I ujrzała uśmiechnięta twarz mężczyzny.
Kakashi Hatake bo tak się nazywał był dość młody jak na swoje stanowisko, wszystkim znany jest fakt, że jego rodzice zmarli parę lat temu i to on zaraz po studiach przejął rodzinny biznes. Jednak nigdy nie pokazywał po sobie by ta praca go męczyła.
- Usiądź. - powiedział pokazując krzesło przed sobą.
Zielonooka posłusznie zasiadła a Hatake przeszedł do tematu :
- Gratuluję dostanie się do mojej szkoły, Sakuro. - uśmiechnął się.
- Dziękuję bardzo, obiecuję nie zmarnować tej szansy.
- W to nie wątpię, jednak znam twoją sytuacje finansową martwię się, że będziesz tym wszystkim przytłoczona. To za dużo jak na dziewczynę w twoim wieku.
- Proszę się nie martwić, na pewno dam sobie radę.
- Widziałem twoje wyniki na egzaminie jak i w poprzedniej szkole, nie chciałbym by taki talent się zmarnował,  dlatego wyciągam pomocną dłoń. Stypendium pokrywa tylko połowę kwoty za szkołę drugą połowę mogłabyś spłacić pracując na przerwach i czasami po lekcjach. Co o tym sądzisz? - spytał.
Dziewczyna spojrzała na niego lekko zaskoczona, nie spodziewała się takiej pomocy od szkoły.  Zwłaszcza, że dostała juz stypendium za wyjątkowe wyniki w gimnazjum. Wiedziała, że kiedy już się tu przeprowadzi
będzie musiała poszukać jakiejś pracy by zapłacić druga część i czynsz za mieszkanie.
Uśmiechnęła się pogodnie.
- Dziękuję! Naprawdę bardzo jestem wdzięczna.
- No to świetnie, możesz zacząć już od jutra. Koło basenu na świeżym powietrzu mamy mały barek z zimnym napojami, jest dość popularny w ciepłe dni, na pewno przyda się tam twoja pomoc.
- Rozumiem.
- Jednak gdyby ktoś się pytał dlaczego tam pracujesz nie mów o swojej sytuacji. Ta szkoła w 98% składa się z bogatych dzieciaków które uczą się tu by przejąć rodzinny biznes, nie zrozumieli by ciebie.
- Dziękuję, na pewno tak zrobię.
- W takim razie to wszystko, możesz już iść.
Różowowłosa wstała, ukłoniła się i wyszła.
Opuściła bramy szkoły z nadzieją, że wszystko będzie dobrze. W końcu co mogło się nie udać, teraz jedynie potrzebowała jakiejś pracy by zapłacić za mieszkanie.
Przemierzała ulice Kioto przyglądając się pięknym uliczkom. To miasto charakteryzowało się pięknem i ślicznymi drzewami wiśni. Po dwudziestu minutach dotarła do swojego mieszkania. Może nie było za ładne,  zwłaszcza z zewnątrz no ale na takie przynajmniej, ją było stać. Weszła do środka i zdjęła buty.
Przeprowadziła się tu trzy dni temu by móc wszystko sobie poukładać.
Poszła do kuchni i przygotowała sobie obiad, usiadła przy niskim stoliku, po lewej stronie miała miskę z ryżem a po prawej miskę z zupą misoshiru, wzięła pałeczki do dłoni i powiedziała.
- Itadakimasu.
Zaczęła jeść swój skromny posiłek jednak nie przejmowała się tym. Do szczęścia nie potrzebowała zbyt wiele.
Kiedy skończyła pomyła po sobie i poszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i z spod poduszki wyciągnęła fioletowy zeszyt. Sięgnęła po długopis i zaczęła w nim pisać :

" 1 kwietnia
Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole, dalej nie , mogę uwierzyć, że się do niej dostałam ale nie zamierzam tego zmarnować. Będę uczyła się najlepiej jak potrafię i dostane się na tutejsze studia. Ta szkoła jest jedyna w swoim rodzaju, oprócz liceum jest na tej posesji także budynek w którym uczą się studenci na różne kierunki. I to właśnie on jest moim celem.
W mojej klasie jest 6 dziewczyn ze mną :
Hinata Hyūga, Ino Yamanaka, Kin Tsuchi, Kurotsuchi, Rin Nohara.
I 7 chłopaków :
Abumi Zaku, Akatsuchi, Chõjūrõ, Haku Yuki, Kinuta Dosu, Nawaki, Yakushi Kabuto.
Mam nadzieje, że zgramy się jako klasa.
Kakashi sensei zaproponował mi pracę wiec jeden problem mam już z głowy został jedynie problem z czynszem. Ale na pewno dam sobie radę.
Jestem bardzo ciekawa co przyniesie jutro. "


I tak ono zapoznaliście się z prologiem mojego nowego bloga. Sama od września będę pierwszakiem i mam nadzieje, ze to nie spowoduje brak czasu na bloga i yt. 
Na szczęście mam tableta w którym powoli się zakochuje ;) 
Stworzę zakładkę "postacie" i tam będę systematycznie dodawać nowych bohaterów których poznamy, nie wszystko na razy by wam nie zaspoilerować :)
Rola pamiętnika będzie dość istotna wiec będzie się często pojawiać. 
Każdy rozdział zacznie się od jakiegoś cytatu, opisu lub sentencji.  ( kiedyś bardzo lubiłam je pisać wiec stworzyłam 3 zeszyty )


layout by Sasame Ka