środa, 7 października 2015

Rozdział 5

"Zawsze powtarzam, że nie wierzę w prawdziwą miłość, ale, że zostawiam drzwi uchylone, bo nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby ktoś zechciał pewnego dnia udowodnić mi, że się mylę.”



Budzik dzwonił już parę chwil nie mogąc dobudzić młodą dziewczynę. W końcu udało mu się sprawić, że otworzyła oczy.
Zaspane i zmęczone oczy. Z trudem podniosła się do pozycji siedzącej. Wzięła telefon do dłoni i wyłączyła irytujący dzwonek.
Chwyciła dłońmi swoją twarz próbując się zmotywować do wstania. W końcu wyciągnęła jedną nogę spod kołdry a następnie kolejną. Nareszcie stała juz na ziemi.
Nie myśląc o śniadaniu powędrowała do łazienki.
Spojrzała w lustro i uświadomiła sobie, że nie powinno się zasypiać w makijażu.
Puściła wodę z kranu i przemyła nią twarz. Spojrzała ponownie w lustro. Było jeszcze gorzej...
W końcu wyciągnęła płyn miceralny i zmyła z siebie ten uciążliwy makijaż.
Umyła zęby, doprowadziła włosy do porządku, ubrała się w swój mundurek i spakowała bento.
Wzięła torbę i wyszła z mieszkania. Po drodze rozmyślała nad sensem swojego życia. Była wyczerpana i najchętniej wróciła by do łóżka.
Powoli zaczynała układać w całość wczorajszy dzień. Wydarzyło się w nim tak wiele. Chciała jak najszybciej zobaczyć Saia i zarazem unikać Uchihe a to może być bardzo ciężkie. Przypomniało jej się, że po raz kolejny go zignorowała, jeszcze nie wiedziała jak bardzo Sasuke się wściekł.

Weszła do klasy i zajęła swoje miejsce. O dziwo wszystko było normalnie.
Koledzy się z nią przywitali, spytali co leci a potem zaczęła się lekcja.
Nic nadzwyczajnego a przygotowywała się na najgorsze.
Na przerwie odrazu poszła do budki, jednak drzwi były zamknięte.
Nie słyszała nic o dniu wolnym, obeszła ją dookoła. Na ścianie wisiała kartka "Zamknięte do odwołania", tego obawiała się najbardziej.
Stała ze wzrokiem wbitym w ziemię. Wiedziała, że tego dnia spotka ją coś przykrego ale Uchiha wmieszał do tego kogoś kto nie był niczemu winny.
Nagle usłyszała znajome głosy które rozmawiały.
Zacisnęła zęby i poszła w tamtą stronę. Czwórka chłopaków siedziała przy stoliku.
Nie zauważyła tam Uchihy dlatego chwyciła za kołnierz tego który siedział najbliżej, blondyna.
Na początku lekko zdezorientowany wzrok po sekundzie zmienił się w rozbawienie.
- Coś nie tak?- uśmiechnął się do niej.
Dawno nie widziała tak sarkastycznego uśmiechu.  Tylko dobre wychowanie powstrzymywało ją przed uderzeniem go.
- Dlaczego budka jest zamknięta? - spytała zdenerowana.
- Kochanie nie denerwuj się tak. - chłopaki parsknęli śmiechem. - przecież uprzedzałem cię byś nie ignorowała rozkazów Sasuke.
- Gdzie on jest? - puściła jego kołnierz.
Chłopak tylko wzruszył ramionami. Spojrzała się na resztę grupy jednak i oni nie mieli zamiaru jej tego wyjaśnić.
Ona odwróciła się na pięcie i juz miała od nich odejść. Wtedy Naruto złapał ją w tali i przyciągnął do siebie, tak że siedziała między jego kolanami na ławce. Dopiero teraz zobaczyła jaka jest drobna do tego umięśnionego chłopaka.
- Możesz z nami tutaj na niego przecież poczekać. - wyszeptał jej słodkim głosem do ucha.
Czuła, że nie jest dobrze, nie chciała by sobie pozwalali na takie traktowanie jej.
Niebieskooki nie trzymał jej mocno, wiedziała że tylko się z nią drażni.  Jednak ona nie miała ochoty na zabawę. Wstała i na odchodne powiedziała :
- Idę z tą sprawą do dyrektora.
Nie była przygotowana na ich gromki śmiech, niektórzy z nich nawet nie mogli się opanować.
Spojrzała na nich.
- Tylko pozdrów go od nas. - powiedział Kiba przez śmiech.
Teraz to już naprawdę była na nich zła, odwróciła się i poszła w swoją stronę.

Stała przed drzwiami dyrektora, zapukała i weszła.
Pan Hatake spojrzał się na nią.
- Spodziewałem się twojej wizyty. Siadaj.  - jego głos był zmartwiony.
Posłusznie usiadła.
- Panie dyrektorze o co chodzi z zamknięciem budki? - spytała.
Mężczyzna westchnął.
- Doszły mnie słuchy, że sanepid zainteresował się nią, nie spełniła wszystkich wymogów wiec została zamknięta.
- To niemożliwe! Przecież sprzątaliśmy ją codziennie, zawsze staraliśmy się by była czysta. - zaprotestowała.
- Wierzę ci Sakuro. Sanepid nie przyszedł by sam z siebie i nie zamknął by go z błahego powodu. - spojrzał jej prosto w oczy by skłonić ją do myślenia. - ktoś musiał specjalnie ich tu przysłać.
- Sasuke... - odrzekła, nie miała wątpliwości, że to był on.
- Nie wiem co się zdarzyło między wami ale postaraj się to naprawić. Dla Pana Ichiraku to było źródło utrzymania a teraz jest bez pracy, jeśli sytuacja się nie naprawi będę zmuszony napisać o tym w jego papierach a wtedy nie będzie mógł już niczego otworzyć. - wyjaśnił jej całą sytuację.
Różowowłosa spuściła głowę, czuła się winna.
- Rozumiem, pójdę już na lekcję.
Dyrektor przytaknął, w głębi życzył jej powodzenia. Wiedział, że wina nie leżała po jej stronie jednak miał związane ręce w tej sprawie.

Wróciła do klasy I usiadła na swoim miejscu, zaraz po niej wszedł nauczyciel.
Jej myśli były całkowicie w innym miejscu. Zwyzywała Uchihe od najgorszych, jednak wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić w trakcie prawdziwej rozmowy, to tylko pogorszyło by sytuację.
Zastanawiała się jak to rozegrać by wszystko poszło po jej myśli.
- A teraz weźcie długopisy i zapiszcie notatki ze strony dwunastej. - rozkazał nauczyciel.
Sakura chcąc nie chcąc wybudziła się z transu, otworzyła piórnik. Jednak nie była w stanie zobaczyć żadnych przyborów do pisania, były one zasłonięte białą karteczką.
Wyciągnęła ją i otworzyła.

Spotkajmy się na dachu. ~ Sai

To imię właśnie chciała zobaczyć. Martwiła się o niego, a teraz będzie mieć okazję z nim porozmawiać. Może wymyślił jakiś sposób by Sasuke w końcu dał mu spokój.
Nie mogła się doczekać tego spotkania. Powie mu o tym co Uchiha zrobił i może jej coś doradzi. W końcu musi być jakiś sposób.
Lekcja dłużyła jej się w nieskończoność, nie potrafiła się skupić.
Gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę, wyszła pierwsza jakby szła do pracy jednak teraz kierowała się gdzieś indziej.
Weszła na najwyższe piętro w budynku a następnie na dach. Wiele osób spędzało tu przerwy by odpocząć lub zjeść lunch. Jednak teraz na szczęście było pusto.
Nie zdziwiła się, że przyszła przed Saiem, zawsze pierwsza wybiegała z klasy a on był raczej spokojnym człowiekiem.
Doszła do barierki i oparła dłonie na niej, z tego miejsca mogła podziwiać piękno jej szkoły, ławki, drzewa, kwiaty. Mogła dostrzec budynek dla studentów, sferę zakazaną dla licealistów, a dokładnie przed nią znajdowała się brama szkoły.
Zawiał lekki wiaterek, rozkoszowała się jego dotykiem w upalny dzień.
W końcu koło swoich dłoni zauważyła inne, męskie dłonie.
Nie spodziewała się po nim tak pewnego kroku.
- Sai. - powiedziała radosnym tonem.
Chciała się do niego obrócić jednak chłopak docisnął ją swoim ciałem do barierek. Położył dłonie na jej drobnych dłoniach.
- Co robisz? - zawachała się mówiąc to.
Chłopak czubkiem nosa przejechał po linie jej ucha. Zadrżała i on to wyczuł.
- Dla niego jesteś taka posłuszna. - wyszeptał po czym położył głowę na jej ramieniu.
To nie był głos którego się spodziewała a chłopak który za nią stał nie był tym na którego czekała.
- Sasuke. - wycedziła przez zęby.
Zaczęła się wiercić próbując się uwolnić. Jednak on tylko bardziej ją dociskał do barierek, nie miała najmniejszych szans z mężczyzną.
 - Skończyłaś? - spytał rozbawionym głosem.
Przestała się szarpać, nie było w tym sensu.
- Grzeczna dziewczynka. - podniósł głowę z jej ramienia. - Teraz możesz mi powiedzieć, czemu nie czekałaś na mnie?
Doskonale wiedziała, że chodzi mu o sytuację w sądzie.
- Co się teraz stanie z Saiem? - zignorowała jego pytanie.
Ciągle to robiła, ciągle ignorowała to co mówił, nie wiedziała nawet co z nim wyprawiała.
- Nie zmieniaj tematu. - wrócił nosem do gładzenia jej ucha. - przecież staram się być miły.
- Odwal się ode mnie wtedy uznam, że jesteś miły. - wyszeptała to spokojnym tonem.
Odwróciła głowę by zobaczyć jego reakcję.
Jednak on był wciąż bardzo blisko, za blisko. Kiedy się odwróciła, zetknęli się swoimi nosami.
W oczach obydwojga można było zauważyć zaskoczenie.
Haruno szybko odwróciła się.
- Co się stanie teraz z Saiem? - powtórzyła pytanie z lekkim zakłopotaniem.
Brunet westchnął głośno.
- A ty ciągle o nim.... - teraz trzymał ją za ramiona. - Stój grzecznie i patrz.
Zielonooka nie do końca wiedziała, czego ma się po nim spodziewać.
Stała napierana z dwóch stron. Mimo to, skupiła się na krajobrazie.
Może gdyby nie osoba za nią, miło by wspominała taką chwilę na dachu.
Czarnooki cierpliwie czekał, nie ruszył się ani nie odezwał.
Nagle różowowłosa dostrzegła to co powinna.
Ze szkoły wyszedł Sai i zaczął się kierować w stronę wyjściowej bramy.
Sakura bacznie obserwowała jego kroki.
- Co on robi? Przecież mamy jeszcze lekcje... - przełknęła ślinę.
- W końcu dochodzimy do puenty. - odrzekł zadowolony. - Właśnie odebrał swoje papiery ze szkoły i odchodzi.
Do Haruno chyba nie dochodziły te słowa, nie zaczęła go wyzywac, szarpać się czy go bić.
Stała nieruchomo, nawet wstrzymała oddech.
Nagle wzięła głęboki oddech i krzyknęła :
- Sai!!!!
Brunet nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Szybko zatkał jej usta dłonią i pociągnął do tyłu, tak że upadli na ziemię.
On siedział z rozłożonymi nogami, a ona między nimi opadła plecami na jego klatkę piersiową.
Miała zamiar się szybko podnieś jednak on zablokował ją swoimi ramionami.
Nim zdążyła coś powiedzieć sam zaczął :
- Powinnaś mi dziękować, że się go pozbyłem. Nie był dla ciebie dobrym towarzystwem. - powiedział to poważnym tonem.
Zmylił ją ten ton, ponieważ on ukazywał co brunet ma w sercu. Naprawdę gardził biedniejszymi i robił wszystko by nie mieli dostępu do tej szkoły.
Rozluźnił objęcie, skorzystała szybko z tego.
Dalej siedziała między jego nogami ale teraz przodem do niego i spojrzała mu w oczy.
Wiedział, że to spojrzenie się na coś szykuje.
- A może ty i twoi koledzy są lepszym towarzystwem? - odparła z kpiną.
Wiedziała gdzie uderzyć by urazić jego męską dumę.
Na początku go zatkało jednak nie chciał pozwolić by taka dziewczyna zamknęła mu usta.
Tak naprawdę zamknęła sobie drogę do jego myśli, jego poważny ton zanikł a powstał łobuzerski wyraz twarzy.
- A czy ty przypadkiem nie pozwalasz sobie na dużo? - mogło to zabrzmieć groźnie jednak uśmiechał się, a to nie oznaczało nic dobrego. - Zapomniałaś, że jestem starszy od ciebie?
Miał rację, powinna się zwracać do niego z szacunkiem nieważne jaki by on nie był. Tak wymagała ich kultura i zanim go spotkała, nie miała z tym problemu.
Nie wiedziała czemu nie mówiła z odpowiednią końcówką, możliwe że przez jego zachowanie nie zasługiwał na szacunek.
Miała lekko zdezorientowany wzrok kiedy jej to uświadomił, kiedy to zauważył, poczuł że w końcu nad nią góruje. Teraz tylko chciał by ona to zrozumiała.
- No dalej. - poganiał ją. - Powiedz moje imię z odpowiednią końcówką.
Nie mogło jej to przejść przez gardło. W dodatku mówił to takim tonem, że czuła się nieswojo, jakby samo wypowiedzenie tego miało mieć jakieś zbereźne podstawy.
- Już wolę w ogóle nie zwracać się do ciebie po imieniu. - odparła ostro, kryjąc zakłopotanie.
Nie poddawał się, wiedział, że może wygrać tym razem. W końcu miał ją na miejscu więc nie mogła uciec.
- Rozumiem, że nie zależy ci na kieszonkowym? Skoro wolisz je zapłacić za kłamanie przed sądem. - uśmiechał się do niej bezczelnie.
- To ty mnie w to wpakowałeś! - odparła bez cienia wątpliwości.
Przyjrzał jej się badawczo, jednak nie sądził by naprawdę coś wiedziała.
- To twoje zdanie, jednak mogę cię z tego wyciągać. - zaproponował przyjacielsko.
- Niby w jaki sposób? - spytała ostrożnie, nie ufała mu.
- Powtórzę. Powiedz moje imię z odpowiednią końcówką a ja zajmę się resztą. - sztuka dyplomacji była mu dobrze znana, wiedział jak przekonać innych do siebie.
- Resztą?  W tym także budkę pana Ichiraku? - Nie przestawała zadawać pytań.
Brunet przekręcił oczami, nie lubił tych pytań.
- Tak tak.. tym też mogę się zająć.- na twarzy znów pojawił mu się łobuzerski uśmiech. - Więc jak będzie?
Patrzyła na jego zafascynowane oczy. Odwróciła głowę w bok.
- Sas...sen... - powiedziała niemal szeptem.
- Co proszę? Mogłabyś trochę głośniej?  - rozbawiony drażnił się z nią.
Denerwował ją. Miała go dość i gdyby nie pan Ichiraku to by zignorowała tego faceta.
Ta cała sytuacja zaczęła ją krępowac, postanowiła to jak najszybciej zakończyć z lekkimi rumieńcami.
Odwróciła głowę i patrząc mu w oczy, powiedziała pewnie :
- Sasuke senpai.

Żadne z nich się nie odezwało. Czarnooki siedział zamurowany nie mogąc odwrócić wzroku od niej. Chciał jej zrobić na złość, wiedział że jej się to nie będzie podobać.
Ale nie spodziewał się, że jemu się aż tak spodoba to co usłyszał.
Nagle dotarły do niego kolejne słowa dziewczyny.
- Teraz ty spełnij swoją część umowy. - zaczęła wstawać.
Wiedział, że zrobiła co miała do zrobienia i teraz będzie chciała odejść.
Nie myślał, odruchowo złapał ją za rękę nim zdążyła całkowicie wstać.
Zderzył się z jej zdezorientowanym wzrokiem, puścił jej rękę, a ona odrazu odwróciła się i zeszła z dachu.
Został sam, siedząc na tej ziemi i bijąc się z myślami.

Przerwa dobiegła końca, różowowłosa wróciła do swojej klasy.
Usiadła na swoim miejscu, zaraz po niej przyszedł nauczyciel.
Lekcje japońskiego zaliczała do przyjemniejszych, mogła się na nich rozluźnić, co nie oznaczało, że się opuszczała. Nie mogłaby sobie na to pozwolić.
Kiedy nauczyciel ją o coś zapytał zawsze znała odpowiedź, wszyscy widzieli w niej duży potencjał.
Jednak wiedziała, że zmieni się to, kiedy dowiedzą się o jej statusie społecznym.
W dodatku został najważniejszy problem.
- Praca... - westchnęła cicho pod nosem.
Miała lekki zastrzyk gotówki po wczorajszym wieczorze, przy dobrym planowaniu na pewno jej się bardzo przydadzą ale na ile może starczyć wypłata jednej nocy?
Miała szczęście chociaż, że nie musi płacić nic za szkołę.

Do klasy weszła spóźniona Rin.
- Przepraszam za spóźnienie.  - powiedziała lekko zdyszanym głosem.
Zapewne biegła. Szkoła jest prestiżowe a zasady surowe. Zakaz spóźnienia się z byle powodu.
- Gdzie byłaś? - nauczyciel spytał ostro.
- Byłam u dyrektora. - usprawiedliwiła się.
Mężczyzna spojrzał na nią podejrzliwie.
- Siadaj na miejsce. Potem sprawdzę czy rzeczywiście byłaś u pana Kakashiego.
- Rozumiem. - odparła pewnie. - Jednak dyrektor prosi do siebie Sakurę.
- Niech będzie. Sakura zbieraj się i przestańcie mi w końcu marnować lekcję.
Zielonooka szybko wstała i wyszła.
Była pewna optymizmu, miała nadzieję, że Uchiha wywiązał się ze swojej części i wszystko naprawił. Zapukała do pokoju a następnie weszła.
Pan Hatake jak zawsze siedział za swoim biurkiem. Dziewczyna usiadła przed nim na krześle.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość. - uśmiechnął się do niej.
Zielonooka rozpromieniała.
- Sanepid zadzwonił do mnie przed chwilą i przyznał się do pomyłki. Pan Ichiraku wróci do swojej pracy. - oświadczył jej.
- Nawet pan nie wie jak się cieszę. - uśmiechała się od ucha.
Jednak nic nie trwa wiecznie.
- Niestety mam także złą wiadomość. - przerwał jej szczęście.
Sakura siedziała w niepewności, nie wiedziała o co może chodzić ale wiedziała, że jej się to nie spodoba.
- Sanepid przyjdzie tutaj i pozwoli otworzyć budkę ale dopiero za miesiąc. - wyjaśnił.
- Ale dlaczego?  - była w szoku. - Przecież przyznali się, że był to ich błąd.
- Chcieliśmy załatwić sprawę pokojowo. Ja chciałem by budka była otwarta a sanepid chciał zatuszować ten błąd swoich pracowników. Dlatego budka musi być zamknięta przez minimum jeden miesiąc by wszystko się im zgadzało w papierach w razie kontroli. Mam nadzieję, że to rozumiesz. - odpowiedział.
- Tak, oczywiście. A co w tym czasie z panem Ichiraku?
- Nie martw się o niego, zapłacę mu za ten miesiąc. Jednak chciałem porozmawiać o tobie. - ton jego głosu był coraz bardziej poważny.
Haruno siedziała zaniepokojona, wiedziała do czego dąży ta rozmowa.
- Skoro budka jest zamknięta, nie będę mógł pokryć połowy zapłaty za szkołę. Przykro mi. Mam nadzieję, że masz kogoś kto cię wesprze albo sama masz jakieś oszczędności.
Słowa których tak bardzo się obawiała zostały wypowiedziane. Powietrze stało się cięższe a atmosfera grobowa. Wszystkie negatywne myśli zaczęły nawiedzać jej umysł, musiała się dotlenić.
- Rozumie, panie dyrektorze. - zakryła swoje przerażenie lekkim uśmiechem. - Jakoś dam sobie radę.
Wstała z krzesła i błagała w myślach by pozwolił jej odejść.
- Wierzę w ciebie, jesteś zdolną dziewczyną. - uśmiechnął się, mimo że sumienie go zżerało za to, że zostawia ją bez pomocy. - Możesz już wrócić na lekcję.
- Do widzenia. - rzuciła szybko i wyszła.
Jednak nie udała się prosto do klasy, zwróciła swój krok ku damskiej łazience.
Zamknęła się w kabinie i dała upust emocjom.
Nie minął nawet miesiąc szkoły a stres powoli dobierał się do jej psychiki.
Nie chciała się poddać i wracać do rodziców.
Ta szkoła miała być dla niej szansą na spokojną przyszłość a ciągle było coś nie tak.
Pozwoliła sobie na jeszcze dwie minuty depresji, następnie wstała silniejsza.
Wyszła z kabiny, stanęła przed lustrem i doprowadziła się do porządku. Wzięła głęboki oddech i jakby nigdy nic wróciła do klasy, zajęła swoje miejsce.
Nikt nawet nie podejrzewał jaki chaos się w niej znajduje. Była jak zawsze grzeczna i ułożona.
Na kolejnej krótkiej przerwie, porozmawiała z paroma osobami.

Kiedy nadszedł koniec lekcji na dziś, spakowała zeszyty do torby i opuściła budynek.
Przed bramą już na nią ktoś czekał.
- Sakura! - zawołała za nią dziewczyna kiedy Haruno przeszła obok niej zamyślona.
- Hm? - zerknęła zza ramię. - Och, przepraszam nie zauważyłam cię, Ev.
Starsza dziewczyna przyjrzała jej się dokładnie.
- Coś się stało? - zapytała różowowłosą.
- Nie, nie. - zakłopotała się. - Czemu pytasz?
- Mam złe przeczucia. - zaczęła poważnie. - Słyszałam jak między kolegami Sasuke padło twoje imię, więc coś wymyślili albo... doszło do czegoś między tobą a Sasuke?
Haruno stała wbita w ziemię.
- Nie no coś ty! - stanowczo zaprzeczyła.
- Posłuchaj, potem Sasuke do końca lekcji siedział w całkowitym zamyśleniu. Ani trochę mi się to nie podoba. Z jego myślenia nigdy nie wychodzi nic dobrego. Uważaj na siebie, dobrze?
- Dziękuję, że tak się o mnie martwisz. - uśmiechnęła się do niej pogodnie.
- No cóż to chyba wszystko. Lecę na autobus, trzymaj się. - pomachała jej i pobiegła w swoją stronę.


Zielonooka nie miała zamiaru nikomu mówić o sytuacji która wydarzyła się na dachu. Nawet jeśli Uchiha planuje coś nowego, to ona jest gotowa na wszystko.
Sądziła, że już nic nie da rady pogorszyć jej sytuacji.
Szła przed siebie dalej w swoim amoku, aż w końcu dotarła tam gdzie zamierzała.
Weszła do środka budynku, od razu usłyszała znajomy głos.
- A co tutaj sprowadza moją ulubienice? Czyżbyś jednak się zdecydowała? - zapytała energicznie kobieta.
- Tak, podejmę się tej pracy. - odrzekła zdecydowanie.
Kobieta uśmiechnęła się.



***

Młody brunet leżał na swoim łóżku i wpatrywał się w sufit.
Ten stan zamyślenia już powoli go drażnił.
Wyciągnął z kieszeni telefon i wszedł w aplikacje wideo.
Wybrał najnowszy plik i uważnie wpatrywał się w ekran.
Na kadrze pojawiła się różowowłosa dziewczyna, która wypowiedziała znamienne słowa :
"Sasuke senpai"



Przepraszam was za moją długa nieobecność. 
Miałam już nieraz ochotę zawiesić blogi jednak wasze komentarze i upominanie się sprawiło ze nie potrafiłam tego zrobić.
Wiec dlaczego mnie nie było? Od kwietnia mieszkam w Niemczech, to już wiecie. 
A teraz przejdźmy dalej. Dwa tygodnie po przyjeździe poznałam kogoś.
Chłopak rok starszy ode mnie, urodził się w Niemczech ale rodziców ma Polaków wiec potrafi bardzo dobrze po polsku.
Od 3 miesięcy jest moim chłopakiem, widujemy się 4 razy w tygodniu a poza tym ciągle piszemy.
Nie miałam czasu by usiąść na parę godzin i wziąć się za pisanie. 
A kiedy już takowa chwila się znalazła bardziej odprężało mnie robienie filmiku na fb lub obejrzenie anime. 
Niestety nie mogę wam powiedzieć kiedy będzie kolejny rozdział. Postaram się zrobić to jak najszybciej :)

środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 4

Moje rzęsy są takie jak ja.
Czarne jak moja dusza i długie jak lista osób, których nie lubię.







Rozpoczęła się przerwa podczas której miała zostać podjęta decyzja o przyszłości stypendystów w tej szkole.
Na sali większość osób byli uczniowie, oczywiście wszyscy stali po stronie Uchihy. Teraz wszyscy wpatrywali się w odważną dziewczynę która stanęła po raz kolejny w obronie stypendysty.
Niektórzy mieli ochotę wstać i zamienić z nią parę słów, zwłaszcza wierne fanki bruneta.
Jednak dziewczyna mimo presji trzymała się dzielnie, siedziała wyprostowana i nie pozwala by strach przejął nad nią kontrolę. Jednak najbardziej upierdliwy wzrok należał do Sasuke, tylko czekał aż na niego spojrzy by mógł zasiać niepewność w jej sercu swoim spojrzeniem.
Z drugiej strony wzrok Saia dodawał jej odwagi, wiedział, że teraz nie ma odwrotu. Jeśli nie wygra tej rozprawy to także zielonooka nie odnajdzie już spokoju w tej szkole.
Nagle po sali rozległ się głos.
- Proszę wstać sąd idzie.
Wszyscy w równym rytmie wstali.
Sędzina o blond włosach usiadła, wyciągnęła jakieś papiery i zaczęła czytać.
- Wniosek o znęcanie się i pobicie przeciwko Sasuke Uchiha wniesiony przez ucznia tej są, ej szkoły Saia, zostaje odrzucony z powodu braku dowodów o winie. Proszę usiąść.
Dwoje uczniów zamarło w tym momencie.
- "To niemożliwe! "
Mieli ochotę wykrzyczeć te słowa. Jak to brak dowodów?!
- Zanim wszyscy rozejdą się do domów chce powiedzieć parę słów. - zaczęła sędzina. - dożylismy czasów kiedy ludzie z zazdrości o czyjś status szukają jakiegoś powodu by zaszkodzić drugiej osobie, jest to karygodne zachowanie. Doskonała opinia w szkole i wśród znajomych potwierdza łagodność pana Uchihy, jeśli wszyscy uczniowie byliby tacy jak on, bylibyśmy dumni z japońskiej młodzieży. A co do ciebie panie Sai, niech się pan poważnie zastanowi nad swoim zachowaniem, powinien się pan cieszyć, że nie zostanie pan oskarżony o składanie fałszywych wniosków. Teraz zwrócę się do panienki Haruno.
Różowowłosa była dalej w szoku ale skupiła się na tym co do niej mówi.
- Zastanowię się jeszcze czy nie wnieść oskarżenia wobec ciebie za składanie fałszywych dowód w tej sprawie, wiec możesz się spodziewać w najbliższym czasie listu z sądu, to przynajmniej cię nauczy na przyszłość by doceniać takie łagodne osoby jak pan Uchiha którym status społeczny nie zmienił wartości życiowych. Sprawę uważam za zakończoną.
Po tych słowach sędzina wstała i wyszła.
Różowowłosa stała osłupiała, nie dość, że Sai przegrał to jeszcze jej się za to oberwie. To już nie była zabawa, sprawa toczyła się o jej życie, mieć splamione papiery karami sądowniczymi skreśla cię już na samym początku. Wszystko zaczęło się sypać.
Łzy zaczęły podchodzić jej do oczu, spojrzała wściekle na Uchihe. On tylko czekał na jej reakcję, zwycięsko uśmiechnął się do niej.
Przeniosła wzrok na Saia, siedział przybity a głowę miał spuszczoną. Wiedziała jak się czuje.
Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Sai.. - Nie do końca wiedziała co powinna powiedzieć.
Uniósł głowę i spojrzał w jej oczy.
- To nie mogło się udać. - uśmiechnął się zrezygnowany. - Przepraszam, że Cię w to wciągnąłem.
- Nie mów tak, zrobiłeś wszystko dobrze, coś jest nie tak, nie mam pojęcia dlaczego przegraliśmy. - mówiła a jej głos drżał, było jej strasznie przykro.
- Powiem ci dlaczego. Wybraliście sobie złego przeciwnika. - usłyszała szyderczy głos za swoimi plecami.
Odwróciła się, doskonale wiedziała kto za nią stoi.
Wpatrywała się zawzięcie w jego czarne tęczówki.
Brunet spojrzał na Saia, jego spojrzenie odrazu się zmieniło, na chłodne i wrogie.
- Mam nadzieję, że wiesz co cię teraz czeka stypendysto, na twoim miejscu nie pokazywał bym się już w szkole.
Haruno zrobiła krok w bok, tak, że zasłoniła Saia przed wzrokiem trzecioklasisty.
Sasuke ponownie spojrzał na nią a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie myśl, że zapomnę o tym co zrobiłaś. - chwycił za różowy kosmyk I przyłożył sobie do ust. - kara przyjdzie w swoim czasie.
Puścił jej włosy po czym wyszedł z sali.
Sakura próbowała się jakoś trzymać ale w środku była przerażona, nie wiedziała co ją czeka.
Sai wstał i stanął koło niej.
- Naprawdę bardzo się przepraszam. - powiedział ponownie.
- Nic się nie stało.  - uśmiechnęła się. - znałam ryzyko.
- Muszę już iść, mam jeszcze spotkanie z prokuratorem.
- Rozumiem, w takim razie do jutra.
Chłopak spojrzał na nią lekko przygnębiony ale szybko odparł :
- Jasne, do jutra.

Zielonooka także zaczęła się zbierać, odebrała swój telefon a następnie wyszła z sali.
Przed nią stała grupka kolegów Uchihy którą już dobrze znała, widać było, że się jej przyglądali, Modliła się w sercu by jej nie zaczepili.
- Sakura, poczekaj momencik. - odezwał się Uzumaki.
Zrezygnowana odwróciła się w ich stronę i spojrzała na niego.
- O co chodzi? - spytała jakby nie wiedziała.
- Sasuke kazał ci przekazać, że masz na niego czekać przed sądem i lepiej, żebyś mu się nie sprzeciwiła. - uśmiechnął się do niej jakby mówił o czym całkiem normalnym.
Nie rozumiała jak mogą się tak zachowywać. Wiedziała, że Sasuke prędzej czy później będzie chciał z nią pomówić o tym wszystkim.
- Rozumiem. - odparła po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z budynku.
Tak naprawdę nie miała najmniejszego zamiaru na niego czekać a tym bardziej z nim rozmawiać. Szybkim krokiem skierowała się w stronę swojego mieszkania.


***
Brunet wszedł do zamkniętego pokoju i rzucił białą kopertę na stół.
- To reszta, tak jak się umawialiśmy. - uśmiechnął się pod nosem.
W fotelu siedziała sędzina, sięgnęła po kopertę i zaczęła liczyć znajdujące się w niej pieniądze.
- Interesy z tobą to sama przyjemność. - odparła uroczo.
Uchiha usiadł naprzeciwko niej na kanapie.
- Chociaż powiem ci, że różowowłosa dziewczyna lekko mnie zdziwiła, gdyby to nie były tylko dzieciaki moglibyśmy mieć przez nią problem.
- Ona ostatnio sprawia mi same problemy. - napił się wody ze szklanki która stała przed nim.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - spytała zaciekawiona.
- Jeszcze się nie zdecydowałem. - odparł krótko.
- To chyba pierwsza dziewczyna która zachodzi ci tak za skórę. - zachichotała.
Brunet przytaknął. Miała rację, to pierwszy raz, dlatego nie do końca wiedział jak się z nią obejść.
- Będę się już zbierał, zajmij się resztą tak jak zawsze. - powiedział po czy wyszedł.
- Jasna sprawa.

Na korytarzu czekali już na niego jego koledzy, dumni, że udało mu się wyjść zwycięską ręką z tej sytuacji. Martwili się, że filmik może przyczynić się do jego przegranej.
- Zrobiło się całkiem ciekawie, co nie? - zaśmiał się Naruto.
- Przekazałeś jej? - spytał zadowolony z siebie brunet.
- Ma się rozumieć. Pewnie teraz stoi bieda przed sądem i zastanawia się jak tu błagać o litość. - śmiał się dalej niebieskooki.
Ta myśl bardzo spodobała się Sasuke, aż sobie to wyobraził. To było to! Nakrecała go myśl o przepraszającej Sakurze, chciał to zobaczyć za wszelką cenę.
- Nie byłbym tego taki pewien. - wtrącił się Neji.
Wybudziło to z ekstazy bruneta, nastawienie szatyna niezbyt mu się podobało.
- Stawiam tysiąc jenów, że już poszła do domu. - dodał Shikamaru.
-  Hah, umowa stoi. - odparł Uzumaki.
Jego koledzy coraz bardziej psuli mu nastrój, nawet nie chciał myśleć, że mogła mu się sprzeciwić w takiej sytuacji. Przyspieszył kroku.
- Kiedy wyjdziemy, pójdzie w swoją stronę, chcę z nią pogadać na osobności. - odezwał się w końcu Sasuke.
Blondyn jęknął z niezadowolenia ale nie miał zamiaru się z nim kłócić.
Czarnooki wyszedł przed budynek i się rozejrzał. Gdyby ktoś stał obok niego, zgon nastąpił by szybko.
Nie było jej, nie potrafił tego zrozumieć.
- "Co z tą dziewczyną jest nie tak?! Przecież wyraźnie kazałem jej czekać! "
Obok niego stanął zszokowany blondyn.
- Cholera... -wyszeptał cicho. - przegrałem....
Wzrok Sasuke był skupiony w jednym punkcie, starał się opanować, przecież nie chciał narobić dymu przed sądem. Z tego by tak łatwo już nie wyszedł.
Obok nich stanęła reszta chłopaków.
- Ta pierwszoklasistka robi się całkiem interesująca. - wtrącił Neji.
- Głupota czy odwaga? To pokaże czas, a póki co... - chłopak z kitką spojrzał na niebieskookiego.  - wisisz mi tysiąc jenów.
- Ehh... - westchnął głośno Naruto. - wyślę ci na to konto co zwykle.
- Zakłady z tobą to czysta przyjemność. - uśmiechnął się przebiegle.


***

Sakura zdenerowana weszła do domu, ten dzień był dla niej beznadziejny.
Ściągnęła buty, rzuciła torbę w kąt i podeszła do lodówki.
Wyciągnęła trochę pierogów i ugotowała je sobie na dzisiejszy obiad.
Usiadła do stołu, połykała duże kawałki bardzo szybko, emocje dalej z niej nie zeszły.
W końcu zaczęła powoli przegryzać każdy kawałek. Zaczęła sobie uświadamiać co się stało.
- Jeśli naprawdę dostane wezwanie do sądu.... mogę pożegnać się z nauką tutaj. - w jednym momencie posmutniała. - Będę musiała wrócić do rodziców i pójść do najbliższej szkoły by tylko zdobyć jakiś zawód.
Podciągnęła kolana pod brodę.
- Nie chce by tak się to wszystko skończyło....
Jeszcze parę minut spędziła w tej pozycji, następnie się podniosła, włożyła buty i wyszła z mieszkania.
Wyszła wcześniej ze szkoły dlatego miała jeszcze cały dzień przed sobą. To był ten dzień! Dzisiaj musiało jej się w końcu coś udać!
Weszła do każdego sklepu ale nawet to nie pomogło, nie mogła w to uwierzyć.
- "Czy w całym mieście nie ma ani jednej propozycji pracy?!" - krzyczała w głębi siebie.
- O! Panienko to znowu ty! - usłyszała szczęśliwi głos za sobą i juz wiedziała, że jest źle.
Obróciła się w stronę głosu, tak jak myślała, jego właścicielką była kobieta która ostatnio zaprosiła ją do klubu go-go.
- Czyżbyś przemyślała moja propozycję? Zgadasz się? - kobieta niebezpiecznie zbliżała się do niej z szerokim uśmiechem.
- Nie, nie, nie. Tylko tędy przechodziłam! - starała się wytłumaczyć.
- To przeznaczenie!! Los chciał byśmy spotkały się ponownie. Idziesz ze mną! - chwyciła ją za dłoń i zaczęła ciągnąć za sobą.
- Co? Gdzie niby?
- Do klubu oczywiście, zrobisz sobie dzień próbny i sama się przekonasz jakie to fajne!
Zielonooka nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Nie mogła przekrzyczeć tej kobiety, koniec końców postawiła na swoim i wciągnęła ją do klubu.
Haruno stała zagubiona, nie wiedziała co powiedzieć a co dopiero zrobić.
Za to kobieta pełna energii biegała wokół niej i szukała czegoś w garderobie. W końcu stanęła i podała jej jakiś czarny materiał.
- Sama się przebierzesz czy mam ci pomóc? - spytała łobuziarskim tonem a jej wzrok już ją rozbierał.
- Em gdzie jest przebieralnia? - zrezygnowana uśmiechnęła się.
Kobieta pokierowała ją, dziewczyna grzecznie weszła i przebrała się ze szkolnego mundurka w wieczorową kusą sukienkę. Przyjrzała się sobie w lustrze.
Nie dość, że ta sukienka, chociaż nie, to ciężko nazwać sukienką, ten czarny materiał nie dość, że zasłaniał tylko uda to jeszcze miał małe rozpierdaki po obu stronach. Jak ona ma się w czymś takim pokazać?!
- Już? - niecierpliwiła się kobieta.
- Emm nie jeszcze nie..
Mimo to i tak weszła do przebieralni, pisnęła przeraźliwie głośno.
- Wyglądasz prześlicznie!!! Od razu wiedziałam, że będzie ci pasować. - uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Chodź, zrobimy ci teraz makijaż.
- "CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?!"
Kobieta zaciągnęła ją przed toaletkę, obróciła w swoją stronę i kazała jej zamknąć oczy. Sakura posłusznie to zrobiła.
Czuła jak różnego rodzaju kosmetyki dotykają jej oczu, policzek, twarzy a nawet dekoltu! Czuła się nieswojo z tym wszystkim.
- Gotowe! Możesz otworzyć oczy!
Czy ta kobieta jest na pewno dorosła? Tryskała energią bardziej jak mała dziewczynka.
Sakura zrobiła zgodnie z poleceniem.
Przed nią stało lustro, widziała swoje odbicie ale nie widziała w nim siebie.
Dotknęła dłonią swojego różowego policzka, odbicie w lustrze zrobiło to samo, to naprawdę była ona. Może i tą kobietą była nadgorliwa ale makijaż robiła magiczny.
Podobał się zielonookiej, nigdy wcześniej nie nakładała na siebie makijażu a teraz miała okazję. Przyglądała się sobie z każdej strony i nie znalazła nic do czego by mogła się doczepić, oczywiście nic poza czarnym materiałem.
Kobieta pociągnęła ją za rękę i obie Usiadły na kanapie.
- A teraz słuchaj uważnie bo powiem ci o twoich obowiązkach.
Haruno nadstawiła uszu.
- W większości nasi klienci to mężczyźni zmęczeni po pracy albo studenci którzy chcą się zabawić, reszta to pojedyncze jednostki które znajdują się tu z różnych powodów. Naszym zadaniem jest dostarczać im alkoholu lub czego tam sobie zażyczą.
- Czyli jesteśmy kelnerkami. - taka opcja nawet jej pasowała.
- Nie do końca. - spojrzała jej w oczy. - może się zdarzyć, że któryś klient poprosi by któraś z dziewczyn dotrzymała towarzystwa jemu i ewentualnie osobom z którymi siedzi.
To już niezbyt jej się podobało.
- Co wtedy musimy robić? - spytała zaciekawiona.
- Przede wszystkim klient chce się wygadać, siedź i grzecznie słuchaj, tylko nie błądź myślami! Kiedy zaczyna brakować alkoholu w szklankach, dolewaj go. Przytakuj i śmiej się kiedy starają się być zabawni, nawet jeśli im to nie wychodzi.
- Ale nie będę musiała tańczyć na rurze czy coś takiego? - w końcu zapytała o to co ją najbardziej martwiło.
Oczy kobiety zabłysły.
- A potrafisz?!
- Nie nie!! - szybko zaprotestowała.
- Haha tylko żartowałam. Od tego mamy wyspecjalizowane tancerki. - uśmiechnęła się do niej szeroko.
Kamień spadł z serca różowowłosej.
- "Spokojnie Sakura, dasz radę! To tylko jedna noc, jutro o wszystkim zapomnisz i poszukasz sobie normalnej pracy."
- No to ruszamy! - kobieta lekko klepnęła ją w plecy na dodanie otuchy. - Aha i pamiętaj, nie podawaj nikomu swojego prawdziwego imienia i nazwiska, wymyśl sobie jakiś pseudonim!
- " Teraz mi to dopiero mowisz?!"
Zielonooka wyszła na salę, było to ciasne, ciemne miejsce, po środku szedł wysoki wybieg a na jego końcu była rura, niedaleko stał bar z alkoholem a wszędzie indziej stały czerwone kanapy ze stolikami. W środku było już paru klientów.
Ledwo weszła a już barman zawołał ją do siebie.
- Nowa chodź tutaj!
Podeszła do niego, na przywitanie dostała tacę z drinkami.
- Masz tutaj IceCherry, stań kolo reszty dziewczyn. - wskazał miejsce przy ścianie.
Podeszła tam i grzecznie stanęła.
Co chwilę jedna dziewczyna odchodziła a inna wracała.
Nagle zauważyła na sobie wzrok mężczyzny siedzącego na kanapie, podniósł rękę i nie odwracał od niej wzroku.
Sakura zaczęła pewnie iść w jego stronę, jednak to nie było łatwe.
- Witam. - uśmiechnęła się ślicznie. - Co mogę Panu podać?
- A co masz przy sobie? - zapytał przyjaźnie.
- Drinki IceCherry.
- W takim razie poproszę jednego.
Dziewczyna delikatnie ujęła dłonią szklankę i położyła ją przed nim. Uśmiechnęła się jeszcze raz i wróciła do ściany.
- "Uff... nie poszło aż tak źle. " - cieszyła się w duchu.
Ruch był bardzo spokojny a klienci nie sprawiali żadnego problemu. Wybiła godzina 22 jak się dowiedziała, ma pracować do północy.
Pięć minut po dziesiątej i nagle nie wiadomo skąd tyle ludzi pojawiło się w klubie, prawie wszystkie kanapy były pozajmowane.
Juz trzy razy musiała napełnić tacę drinkami.
Inna kelnerka wróciła od stolika, podeszła do Sakury.
- Jesteś proszona do stolika numer siedem. - wyszeptała jej do ucha.
Przytaknęła jej. Czuła się już całkiem pewnie w roznoszeniu drinków.
Kanapa była zajęta przez młodych studentów, nagle jej odwaga gdzieś odleciała.
- Witam, co mogę podać? - uśmiechnęła się do nich uroczo.
Oni nie mogli oderwać od niej wzroku, wyłapywali każdy szczegół jej ciała a przy tej sukience nie było to takie trudne.
- Najchętniej to poprosił bym ciebie. - powiedział pewnie pierwszy z nich.
Reszta chłopaków przyglądała się z zaciekawieniem.
- Przykro mi ale nie znalazłam się w menu, za to mogę zaproponować drinki IceCherry. - sztuczny uśmiech maskujący strach nie schodził z jej twarzy.
- Weźmiemy po kolejce dla każdego o ile napijesz się razem z nami? - pokazał swoje białe ząbki.
- Przykro mi ale jestem w pracy. - odparła zakłopotana co nie uszło uwadze jej obserwatorom.
Wydawała się im jeszcze słodsza, tym bardziej nie mogli odpuścić takiej zdobyczy.
Chłopak złapał za jej dłoń i pociągnął ją ku sobie tak, że usiadła obok niego na kanapie. Rumieńce zalały jej twarz, a oni wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani.
Inny chłopak przywołał do siebie inna kelnerkę i powiedział :
- Poproszę jedna cocacolę dla tej uroczej pani. - puścił jej oczko.
Kelnerka przytaknęła i po chwili przyniosła zamówienie.
- Więc może powiesz nam teraz jak się nazywasz? - zagadał ją kolejny.
Sakura rozglądała się nerwowo, wcześniej nikt nie zaprosił ją do stolika więc zapomniała o wymyśleniu pseudonimu. Wzrok utkwiła w drinkach które przyniosła.
- Cherry. - odparła jednym tchem.
- Słodziutko! Pasuje Ci, naprawdę! - mówił zafascynowany jej osobą.
Nagle jeden z nich podniósł swojego drinka i powiedział bardzo głośno :
-  No to co panowie? Za słodką Cherry!
Inni chłopcy także podnieśli swoje drinki, wznieśli okrzyk i napili się, ona także napiła się swojej coli.
Jej towarzysze tego wieczoru nie pozwalali jej odejść do innych klientów, cały czas domawiali kolejne kolejki tego samego drinka a ona nadal miała swoją pierwszą szklankę coli.
Śmiali się, gadali i żartowali. Raz na jakiś czas jeden z nich próbował się dostawiać do Sakury ale wtedy reagowała reszta chłopaków i go "grzecznie" upominali.
Mimo że na początku trochę się bała to teraz świetnie się z nimi bawiła, w ogóle nie odczuwała, że jest w pracy.
Wybiła północ.
- Przepraszam  was ale moja praca na dziś dobiegła końca, będę zbierać się już do domu. - uśmiechnęła się do nich.
- Co? Nie... - zajęczeli równym chórem.
Bawiła ją ta sytuacja ale tego dnia musiała jeszcze iść do szkoły.
- Noc jest jeszcze młoda! Nie odchodź od nas jak ten Kopciuszek. - jeden z nich zrobił minę skrzywdzonego szczeniaczka.
- Przykro mi chłopcy, naprawdę miło było mi was poznać. - uśmiechnęła się do nich jeszcze raz na pożegnanie i odeszła od stolika.
Poszła do garderoby i przebrała się w swój mundurek. Juz miała wychodzić kiedy zawołała ją tamta kobieta.
- Świetnie ci poszło, łamiesz im serce odchodząc. - zaśmiała się. - Proszę oto twoje wynagrodzenie za dzisiejszy dzień.
Podała jej białą kopertę. Haruno odebrała ją i schowała do kieszonki w spódniczce.
- A to od twoich nocnych towarzyszy. - podała jej drugą kopertę koloru wiśni.
Ją także odebrała ale odparła zaskoczonym wzrokiem.
- To normalne w tej branży. Faceci zawsze płacą za towarzystwo kobiety, nie muszą ale czują taką potrzebę, taki jakby napiwek. - puściła jej oczko. - A teraz leć już do domu i zastanów się poważnie nad tą pracą, nadawałabyś się a i wynagrodzenie nie jest niskie.
Różowowłosa podziękowała i wyszła. Wróciła do swojego mieszkania, cieszyła się,  że udało jej się zarobić nawet jeśli to była jednodniowa praca.
Była strasznie zmęczona, odwiesiła tylko mundurek i zasnęła w bieliźnie, nawet nie przebrała się w piżamę.


Przeprowadzka przeprowadzką ale wypadało już coś napisać i tak dziękuję za waszą cierpliwość :) już 3 tygodnie mieszkam sobie w Niemczech, niestety jeszcze jest parę spraw do załatwienia w tym internet xd ale jestem zadowolona ^^
Co sądzicie o rozdziale?

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 3

Notkę dedykuję Ewci-chan (za chwilę się dowiesz dlaczego ^^) i anonimkowi z aska który kazał mi się ruszyć, naprawdę potrzebowałam tego pośpiesznia ;)


Dziś jesteśmy tymi ludźmi, przed którymi ostrzegali nas rodzice  (591)




Przy małej budce szkolnej zaczęło przystawać coraz więcej uczniów by przyjrzeć się zaistniałej sytuacji. Najbardziej znany i szanowany chłopak w szkole z uśmiechem na twarzy chce wrzucić pierwszoklasistkę do basenu.
Uczniowie byli przyzwyczajeni do tego zachowania bruneta jak i reszty jego kolegów, jednak nigdy nie zmniejszyło to zainteresowania jego osobą.
Uchiha z rozbaiwieniem przygladał się zatroskanej twarzy różowowłosej, a ona myślała tylko o tym, że może zniszczyć tak drogi mundurek. Modliła się w duchu by tak się jednak nie stało.
- Sasuke, zostaw ją!! - wszyscy tu zgromadzeni usłyszeli głośny i zdecydowany głos.
Haruno na własne oczy widziała jak twarz bruneta pochmurniała w mgnieniu oka i zaczęła wyciekać z niej złość.
O dziwo postawił dziewczynę na ziemi i obrócił się w stronę głosu. Zielonooka skorzystała z tej okazji i oddaliła się na parę kroków.
Całe otoczenie zamarło widząc zdenerwowanego Uchihe. Jakieś dziesięć metrów dalej, naprzeciw niego stała ruda dziewczyna o czarnych oczach. Obydwoje mierzyli wzrokiem aż w końcu dziewczyna zaczęła do niego podchodzić.
- Czy ty zawsze musisz robić wokół siebie zamieszanie - spytała.
- Nie wtrącaj się! - rozkazał groźnym tonem.
Czarnooka spojrzała na różowowłosą i podeszła do niej.
- Nic ci nie zrobił? - spytała z nutą troski.
- Nie.. - zaprzeczyła - Dziękuję.
Rudowłosa uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
- Jestem Ev z trzeciej klasy. Gdyby ten typek ci jeszcze kiedyś dokuczał powiedz mi. - wyciągnęła w jej stronę dłoń.
Brunet poirytowany tą całą sytuacją, nim Sakura zdążyła uścisnąć jej dłoń, złapał czarnooką za ramię i obrócił w swoją stronę.
- Nie szukaj sobie koleżanek wśród nas, stypendystko! - wykrzyczał jej prosto w twarz.
Zielonooka zaczęła zastanawiać się nad tymi słowami, a oznaczały one, że Ev tak jak i ona jest ze stypendium. Po drugie Sasuke tak jak i cała reszta uczniów nienawidzi stypendystów.
Słowa te musiały zaboleć zaboleć Ev chociaż powinna się już przyzwyczaić do przykrych słów lecących w jej stronę. Mimo wszystko, wkurzało ją to, bo w końcu jakim prawem Sasuke uważa się za kogoś lepszego. Zebrała swoją siłę i pchnęła bruneta.
Nie spodziewała się jednak, że chłopak straci równowagę na śliskiej powierzchni basenu i wpadnie do niego. Jednak nie sam, w ostatniej chwili złapał za rękaw mundurka Ev i wciągnął ją ze sobą.
Wynurzyli się z wody. Rudowłosa zaczęła wyżywać bruneta a on nie pozostawał jej dłużny. Nagle między uczniami stanął dyrektor i przygladał się tej dwójce w ciszy. Jednak jego uszy nie mogły już znieść tych wrzasków.
- Ev, Sasuke! - zwrócił ich uwagę. - Co to ma znaczyć?!
Dziewczyna rozejrzała się, dopiero teraz dostrzegła, że jest w centrum tej komedii. Podpłynęła do drabinki i wyszła z basenu, w jej ślady poszedł Uchiha. Stanęli przed zdenerwowanym dyrektorem.
Ev ukłoniła się nisko.
- Bardzo przepraszam! - powiedziała.
- Obydwoje za mną, porozmawiamy sobie. - zdecydował.
Ruszyli za dyrektorem do budynku, reszta gapiów też się rozeszła.
W tym momencie zadzwonił dzwonek wiec Sakura szybko pobiegła na lekcję japońskiego prowadzone przez Yamato.
Różowowłosa nie mogła się skupić, w końcu przez nią Ev wpadła do basenu, czego ona tak się obawiała, uratowała ją. A teraz będzie mieć jeszcze problemy u dyrektora, postanowiła, że w wolnej chwili pójdzie do Kakashiego i wyjaśni całą sytuację.
Okazja nadarzyła się dość szybko. Kiedy została 10 minut do skończenia lekcji, do sali weszła sekretarka.
- Witam, Sakura Haruno jest proszona do dyrektora. - powiedziała.
Zielonooka lekko przestraszona spojrzała na nauczyciela.
- Proszę, możesz iść. - zgodził się Yamato.
Dziewczyna wstała i poszła za kobietą. Została zaprowadzona do gabinetu dyrektora, on już na nią czekał.
-  Usiądź Sakuro. - powiedział bez emocji.
Haruno grzecznie usiadła.
- Wiesz po co cię ty wezwałem? - spytał.
- Chyba tak.... chodzi o Ev i Sasuke?
- W rzeczy samej, ta dwójka kiedyś mnie do grobu wpędzi. Wiedziałaś całe zdarzenie?
- Tak, to trochę moja wina. - odparła zawstydzona.
- W jakim sensie?
- Ponieważ to mnie Sasuke chciał wrzucić do basenu ale wtedy pojawiła się Ev. Zaczęła się z nim kłócić. Sasuke nazwał ją stypendystką i ona go popchnęła. Koniec końców obydwoje wpadli do basenu.
- Rozumiem. Czy Sasuke wie kim jestes?
Dziewczyna pokręciła głową zaprzeczając.
- To dobrze, lepiej żeby nie wiedział. Ten chłopak próbuje różnych sposobów by uprzykrzyć życie ludziom ze stypendium ale jej szczególnie nienawidzi. - wyjaśnił.
- Dlaczego?
- To ich prywatna sprawa. - uśmiechnął się lekko. - Tak czy inaczej dziękuję, że opowiedziałaś mi to wydarzenie. Możesz już wracać na lekcje.
-  Ja także dziękuję i przepraszam za kłopot. - ukłoniła się i wyszła.
Kolejne lekcje i przerwy mijały jej bardzo wolno. Po skończonych godzinach i tak musiała czekać na przerwy by pomagać w barku bo tak sobie zażyczył Uchiha.
Była już zmęczona gdy wracała ze szkoły ale i tak przeszła miasto by poszukać jakiejś pracy, niestety z marnym skutkiem.
Wracając do mieszkania, zaczepiła ją młoda kobieta bardzo skąpo ubrana.
- Zapraszamy do nowo otwartego klubu go-go. - kobieta uśmiechnęła się i wręczyła jej ulotkę.
- Emm..ja.. - chciała wytłumaczyć, że jest nieletnia i nie chodzi do takich klubów, jednak kobieta jej przerwała.
- Ale jesteś ładna! Taka buźka to byłby skarb w klubie. Może chcesz spróbować?  - spytała się jej całkiem poważnie.
- Ja jestem nieletnia... - wydusiła w końcu.
- Naprawdę? Nawet nie widać, nie martw się nikt nawet się nie zorientuje. -  puściła jej oczko. -  na ulotce masz numer, jeśli się zdecydujesz, zadzwoń.
Sakura nawet nie zdążyła nic powiedzieć a ta kobieta poszła w swoją stronę.
Stała lekko zdezorientowana.
- "Co tu się właśnie w stało?"
Zgniotła ulotkę i wrzuciła ją do swojej torby.
- "Bez przesady, przecież nie będę pracować w klubie do którego przychodzą tylko ślniący się faceci. O nie! Na pewno znajdę sobie jakąś normalną i legalną pracę!"
Zacisnęła dłoń i poszła w swoją stronę.

Przyszła do domu zmęczona, postanowiła odmówić sobie dzisiaj kolacji i to nie ze względu na sylwetkę. Usiadła przy stole i zabrała się za odrabianie lekcji.
Po jakimś czasie oczy już jej się same zamykały.
Odwróciła głowę i zerknęła w stronę drzwi.
- "Uwierz, że tak będzie dla ciebie najlepiej." - przypominały jej się ostatnie słowa Saia.
- Sai? Wszystko z tobą w porządku? - powiedziała pod nosem.
Czuła, że za chwilę uśnie na tym stole dlatego zamknęła zeszyty i poszła pod prysznic.
I mimo że uwielbiała gorącą wodę to dzisiaj ustawiła ją na letnią.
Następnie poszła do łóżka odpuszczając sobie pisanie pamiętnika.

Rano wstała tak jak zawsze. Zjadła śniadanie, wyszykowała się i wyszła.
Na lekcjach dawała z siebie 100% wiec nauczyciele szybko dostrzegli jej potencjał, na przerwach zaś
chodziła do budki.
Nie spotkała dzisiaj jeszcze żadnego greckiego boga, Saia czy Ev, a bardzo chciała jej podziękować za pomoc.
Właśnie wracała z długiej przerwy, dzisiaj jadła sama w tamtej atlance.
Szła przez korytarz z szafkami kiedy dostrzegł Saia. Stał naprzeciwko Uchihy i jego stałych kolegów.
Nagle Sasuke pchnął bruneta na szafki i uderzył go pięścią w twarz, z nosa zaczęła czarnookiemu ciurkiem lecieć krew.
- Dalej jesteś taki odważny?! - krzyknął Uchiha trzymając go za kołnierz.
- Nie boję się już ciebie... - wydusił cichym głosem.
Sasuke uderzył go ponownie a kiedy Sai leżał na ziemi to dodatkowo kopnął go w brzuch.
Sai nie powstrzymywał się i wydał jęk z bólu. Trzecioklasiści stali nad nim a w ich oczach widać było pogardę do pobitego chłopaka.

Haruno dłużej nie mogła na to patrzeć, podbiegła do nich i uklękła przy poszkodowanym.
- Sai.. - Nie potrafiła wypowiedzieć niczego innego.
Chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem.
Ale nie tylko Sai w ten sposób na nią patrzył, trzecioklasiści również nie mogli uwierzyć, że to znowu ona wchodzi im w drogę.
Zielonooka poczuła jak ktoś silną ręką odrywa ją od podłogi.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! - spytał Uchiha.
- To chyba ja powinnam o to spytać, jakim prawem go uderzyłeś?!
Brunet stał w lekkim osłupieniu a uścisk na jej ramieniu zaciśniał się.
- Kpisz sobie ze mnie? Masz zamiar przyjaźnić się z tymi wyrzutkami? - zapytał z kpiną.
- Nawet jeśli to nie masz tu nic do powiedzenia!
Uderzyła w jego słaby punkt, no bo jak to, ktoś tak ważny jak on, dumnie noszący nazwisko Uchiha może nie ingerować w takim przypadku.
Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku, uklękła, przewiesiła sobie ramię chłopaka i pomogła mu wstać.
Sasuke spiorunował ją wzrokiem, był oburzony tym co właśnie robiła.
- Zostaw go! - wycedził przez zęby.
Stanął przed nią blondyn z radosnymi oczami. Spojrzała na niego czekając na to, co on ma do powiedzenia.
- Sakura daj sobie spokój z takimi ludźmi. Oni nie pasują do nas.
Opuściła ją nadzieję, że którykolwiek z nich jest normalny. Miała już dość ich nastawienia do biedniejszych.
- Odwalcie się. - warknęła i zaczęła iść przed siebie.
Wpatrywali się w ich oddalające się plecy.
- Fiu Fiu Fiu. - zagwizdał Kiba.
Uzumaki położył dłoń na ramieniu przyjaciela.
- Odpuść dzisiaj, zniszczymy go na rozprawie.

Zielonooka prowadziła kolegę do pielęgniarki.
Kiedy byli już na miejscu, pomogła mu usiąść na łóżku. Rozejrzała się za higienistką jednak nigdzie jej nie widziała. Postanowiła wiec użyć podstawowej apteczki która znajdowała się na widoku.
W sali panowała niezręczna cisza, żadne z nich nie chciało się pierwsze odezwać.
Uklękła przed nim i zaczęła wacikiem wycierać krew z jego twarzy, ust i nosa.
Sai miał cały czas spuszczoną głowę, chwycił za dłoń dziewczyny w której trzymała wacik.
- Nie powinnaś mi pomagać. - wyszeptał.
- Ty też masz zamiar mi rozkazywać? - odparła dalej zdenerowana wcześniejszymi wydarzeniami.
Chłopak wstał i chwycił za jej dłonie, spojrzał w zielone oczy.
- Dziękuję. - powiedział.
- Nic wielkiego nie zrobiłam. - odparła lekko zawstydzoną przebiegiem sytuacji.
Czarnooki potrząsnął głową.
- Dodałaś mi siły. Tak jak mi poradziłaś zrobiłem sobie obdukcję i pozwałem Uchihe do sądu. Kiedy wygram będą musieli wyrzucić go ze szkoły a stypendyści będą mogli uczyć się tu spokojnie. - patrzał na nią z zafascynowaniem.
Sakura nie do końca wiedziała co powiedzieć. Cieszyła się, że Sai przestał znosić te prześladowania. Jednak zaskoczył ją fakt, że to Sasuke jest winny wszystkim jego boleścią. Czy naprawdę chłopak z wysoko postawionej rodziny może się tak zachowywać?
Brunet przytulił dziewczynę.
- Naprawdę ci dziękuję, nawet nie wiesz ile mi zajęło zbieranie odwagi. - oświadczył.
Mimo obaw, postanowiła wtulić się w jego ramiona. Chciała mu pokazać, że jest dumna z niego i go wspiera.
Ten uścisk rozdzielił dopiero dzwonek lekcyjny. Oderwali się od siebie a następnie poszli do swoich klas.

Została jej ostatnia przerwa i do domu. Pan Ichiraku już na nią czekał.
- Ciesze się, że jesteś punktualna i bierzesz na poważnie tą pracę. - oświadczył.
- Jestem wdzięczna za danie mi szansy i jeszcze raz przepraszam za wczorajszą sytuację. - odparła i ukłoniła się.
- To ja powinienem cię przeprosić, nie powinienem cię tak ostro potraktować. Po prostu tą budka to całe moje życie i nie chciałbym by Uchiha ją dotykał. -wyjaśnił.
- Rozumiem to, postaram się by ta sytuacja się więcej nie powtórzyła.
- A właśnie, mam coś dla ciebie. - powiedziała po czym zniknął na zapleczu.
Po chwili wrócił z plastikową torbą i wręczył ją dziewczynie.
- Co to? - spytała zaciekawiona.
- Moja żona zrobiła trochę pierogów, mam nadzieję, że będą ci smakować. - uśmiechnął się do niej promiennie. - Nie ma za dużego tłumu wiec możesz już zmykać do domu.
- Dziękuję panu bardzo. - uśmiechnęła się szeroko. - Proszę pozdrowić ode mnie małżonkę.
Ukłoniła się a następnie oddaliła się.

Kiedy przekroczyła bramę szkoły dostrzegła rudowłosą dziewczynę opierającą się o mur.
Zielonooka odrazu rozpoznała ten kolor i podbiegła do niej.
Dziewczyna dostrzegła ją i uśmiechnęła się.
- Dziękuję ci bardzo. - ukłoniła się różowowłosa.
- Nie ma sprawy. - puściła jej oczko. - Masz ochotę odprowadzić mnie do przystanku?
- Jasne!
Dziewczyny zaczęły iść przed siebie.
- Zapomniałam się przedstawić, jestem Sakura Haruno z pierwszej klasy. - teraz to ona podała jej dłoń.
Czarnooka z radością ją uścisnęła.
- Miło mi. Wiec? Czemu Sasuke chciał cię wrzucić do basenu? - spytała.
- Nie chciałam przyjąć jego zamówienia poza kolejką. - odparła.
Ev zaczęła się śmiać, aż złapała się za brzuch.
- Naprawdę? Hahaha. Nie wierzę, hahaha, on naprawdę jest dziwny. - wytarła łzę, która napłynęła jej do oka.
Nastrój udzielił się także Sakurze, ponieważ ona też zaczęła się śmiać.
- Jednak lepiej go unikaj póki co. - powiedziała nagle poważnie.
- Dlaczego?
- Po szkole rozniosła się już wieść, że ma wytoczoną sprawę sądową więc zapewne nie będzie w najlepszym nastroju. -wyjaśniła.
- Myślisz, że Sai wygra?
- Hmm nie jestem pewna, to pierwszy taki przypadek gdy stypendysta pozywa ucznia z wyższej rangi. Powinien mieć jakiś silny dowód, inaczej będzie mu ciężko. Sasuke będzie miał za sobą całą szkołę a Sai będzie sam.
- Dowód? Myślisz, że obdukcja jest wystarczająco silna?
- Możliwe. Jednak najsilniejszym byłby ich filmik.
- Jaki? - spytała zaciekawiona.
- Kiba często nagrywa na telefonie jak Sasuke lub ktoś inny znęca się nad stypendystą a takiego dowodu nie mogliby podważyć.
- To straszne, jak on może nagrywać takie coś. - oznajmiła zielonooka.
- No cóż, oni już tacy są. Jedzie mój autobus więc do jutra. - uśmiechnęła się do niej.
Sakura odwzajemniła uśmiech i poszła w swoją stronę.

Kiedy znalazła się już w mieszkaniu, wrzuciła parę pierogów do garnka a resztę schowała do zamrażarki. Zjadła je, odrobiła lekcje, wzięła prysznic i znalazła się w łóżku.
Wyciągnęła swój pamiętnik i zaczęła pisać.

Ostatnio tyle się wydarzyło, że nawet nie wiem od czego zacząć.
Sasuke okazał się zwykłym daniem który znęca się nad biedniejszymi, sama nie wiem co jest z nim nie tak. Poznałam Ev, dziewczynę ze stypendium, wydaje się być bardzo miła. Możliwe, że coś łączyło ją z Sasuke dlatego jej tak nienawidzi ale nie jestem pewna. Sai zebrał się na odwagę i pozwał Uchihe do sądu. Mam zamiar zdobyć ten filmik i pomóc mu wygrać tę sprawę!
Niestety nadal nie znalazłam pracy, musze coś wymyślić inaczej nie zapłacę czynszu i mnie wyrzucą.

Odłożyła długopis, ostatnio zdanie zapisane przygnębiło ją, wkroczyła w dorosłe życie dość szybko i zaczyna ją to powoli przerastać. Schowała pamiętnik pod poduszkę i zamknęła oczy.


Pierwszą lekcją był wf prowadzony przez Anko-sensei. Musiała przyznać, że dawała im niezły wycisk.
Później matematyka, Biologia i angielski. W końcu długa przerwa.
Od fanek Kiby dowiedziała się, że lubi on spędzać czas na dachu budynku szkolnego. Powędrowała tam ze swoim bento.
Miała szczęście, szatyn siedział sam, oparty o ścianę i ogrzewał twarz w promieniach słońca.
- Mogę się przysiąść? - spytała milutkim głosem.
Inuzuka lekko się zaskoczył, w sumie to spodziewał się tu każdej innej dziewczyny ale nie jej.
- Jasne, siadaj. - uśmiechnął się do niej.
Usiadła obok niego, czuła się lekko skrępowana, nie wiedziała co zrobić by zdobyć ten filmik.
- Będzie ci przeszkadzać jak się prześpię? - spytał uroczym tonem.
- Nie, oczywiście, że nie. - odparła natychmiast.
- To świetnie!
Chłopak uśmiechnął się, zamknął oczy a jego głowa natychmiast wylądowała na jej ramieniu.
Na początku, lekko zesztywniała, nie spodziewała się, że chłopak na niej uśnie ale z drugiej strony to była idealna okazja.
Odczekała jeszcze chwilę napawając się promieniami słońca, kiedy była już pewna, że chłopak naprawdę usnął, dłonią powoli sięgnęła do kieszeni jego spodni.
Była strasznie zawstydzona ale cel uświęca środki. Wyciągnęła jego telefon, na szczęście nie miał hasła, weszła w zakładki filmy, o dziwo były tam różne foldery posegregowane alfabetycznie.
Schodząc na literkę S po drodze widziała wiele różnych imion, była tym przerażona. W końcu znalazła nazwę folderu SAI, kliknęła w niego, w środku znalazła tylko jeden filmik. Nacisnęła na niego i wysłała na swój telefon. W tym momencie była z siebie dumna, zablokowała telefon i powoli włożyła mu do kieszeni.
Kiedy wycofywała rękę, chłopak złapał ją za nadgarstek.
Spojrzała na niego, miał otwarte oczy które czekały na wyjaśnienia.
- Co robisz? - spytał.
- Przepraszam, chciałam sprawdzić godzinę. - uśmiechnęła się.
Chyba uwierzył, ponieważ puścił ją i wyjął swój telefon.
- 12:18.
- Dziękuję. - czuła jak się rumieni, prawie została przyłapana na gorącym uczynku.
- Od godziny trwa już proces sądowy, ciekawe kto wygrywa. - powiedział nagle.
Różowowłosa spojrzała na niego zszokowana.
- To ten proces jest dzisiaj?!
- No tak, nie wiedziałaś? - spytał rozbawiony jej reakcją.
-  Gdzie to jest?
- Na mydlanej 12 a co?
- Przepraszam Kiba, muszę już iść. - wstała i wybiegła jakby była w gorącej wodzie kąpana.

Biegła przed siebie, wiedziała, że wagary w jej przypadku nie są dobrym pomysłem ale ta sprawa jest ważniejsza. Miała nadzieję, że zdąży i pomoże w jakiś sposób koledze.
Po drodze włączyła filmik, na szczęście, przesłał się bez problemu. Jednak nie była w stanie obejrzeć go do końca, nigdy nie lubiła filmów z przemocą a to się działo naprawdę.
W końcu znalazła się przed sądem, weszła do środka i podeszła do kobiety za ladą.
- Przepraszam, gdzie odbywa się sprawa Sasuke Uchihy? - spytała.
- Jest pani świadkiem w sprawie?
- Tak ale spóźniłam się. - skłamała by dostać informacje.
- Proszę się kierować do sali 34. - oznajmiła.
Zielonooka odrazu się tam skierowała. Bez uprzedzenia weszła do środka.
Rozprawa dalej trwała i nagle wszyscy spojrzeli się na nią.
Zdziwienia Saia i Sasuke nie dało się opisać, jednak ze względu na miejsce w którym się znajdowali musieli trzymać język za zębami.
- Przepraszam bardzo ale mam ważny dowód w tej sprawie. - powiedziała na tyle głośno by usłyszała to sędzina.
- Proszę podejść do barierki. - odezwała się sędzina o blond włosach.  - Masz jakiś dowód tożsamości przy sobie?
- Tak, mam legitymację. - podała ją kobiecie.
Stanęła za barierką.
- Sakura Haruno, masz 16 lat, i uczysz się w Hatake Group School, tak?
- Tak wszystko się zgadza.
- Jesteś spokrewniona lub spowinowacona z oskarżonym?
- Nie, nic mnie z nim nie łączy.
- Pouczam cię o obowiązku mówienia prawdy, składanie fałszywych zeznań jest karalne. Proszę powiedzieć co to za ważny dowód posiadasz?
Różowowłosa dyskretnie zerknęła na Saia, był zdenerwowany, w końcu nie raz prosił by nie wtrącała się w jego sprawy. Następnie zerknęła na Sasuke, o dziwo spokojnie siedział i przygladał się zielonookiej czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- Ja mam filmik, on ujawni całą prawdę o Sasuke.
- Proszę go podać. Dodaje ten film do materiału dowodowego.
Sakura wyciągnęła telefon i pokazała w którym miejscu się on znajduje.
Inna kobieta która siedziała przy laptopie, odebrała telefon i podpięła go pod swój komputer.
Na telewizorze został puszczony filmik, na którym został ukazany Sasuke znęcający się nad Saiem.
Kopał, bił go a w tle było słychać szydercze śmiechy chłopaków.
- W jaki sposób weszłaś w posiadanie tego filmu? - spytała.
- Kiba, przyjaciel Sasuke nagrywał takie filmy i miał je zapisane w telefonie, wiec przegrałam go na swój telefon. - wyjaśniła.
- Rozumiem, możesz usiąść.
Sakura posłusznie wykonała polecenie.
- Czy strony zgłaszają jakieś wnioski?
Obydwoje tylko podziękowali.
- Zamykam przewód sądowy, udzielam głosu panu prokuratorowi.
- Dziękuję wysoki sądzie. Wysoki sądzie od początku tej sprawy nie miałem wątpliwości, że na ławie oskarżonych siedzi odpowiednia osoba. Znęcał się fizycznie i psychicznie nad poszkodowanym przez prawie dwa lata i nie możemy pozwolić by jakakolwiek osoba jeszcze przez niego ucierpiała. Do tego ostatni dowód, nie ukrywa sprawcy a twarz jest wyraźnie pokazana. Jedyną opcją ułagodniającą jest wiek oskarżonego i to, że nie był wcześniej karany. Dlatego nie proszę o karę surową ale o karę sprawiedliwą a w tym wypadku taka kara będzie oznaczać 5 lat pozbawienia wolności. Dziękuję.
- Bardzo proszę panie mecenasie.
- Dziękuję. Mój klient od początku utrzymywał swoją niewinność. Do tego opinia szkolna wykazała, że jest on bardzo spokojnym i przyjaznym uczniem, ma wielu przyjaciół którzy potwierdzili dziś na sali, że nie wierzą iż oskarżony mógłby zrobić coś takiego. Film mógł łatwo zostać podrobiony więc uważam, że nie ma powodu by tak młodemu człowiekowi brudzić w papierach zwłaszcza, że nie mamy twardych dowodów na jego winę. Dlatego proszę o uniewinnienie.
- A ty o co prosisz? - zwróciła się do Sasuke.
- O uniewinnienie. - powiedział zdecydowanie.
- Dziękuję. Wyrok zostanie ogłoszony po naradzie.

layout by Sasame Ka