środa, 7 października 2015

Rozdział 5

"Zawsze powtarzam, że nie wierzę w prawdziwą miłość, ale, że zostawiam drzwi uchylone, bo nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby ktoś zechciał pewnego dnia udowodnić mi, że się mylę.”



Budzik dzwonił już parę chwil nie mogąc dobudzić młodą dziewczynę. W końcu udało mu się sprawić, że otworzyła oczy.
Zaspane i zmęczone oczy. Z trudem podniosła się do pozycji siedzącej. Wzięła telefon do dłoni i wyłączyła irytujący dzwonek.
Chwyciła dłońmi swoją twarz próbując się zmotywować do wstania. W końcu wyciągnęła jedną nogę spod kołdry a następnie kolejną. Nareszcie stała juz na ziemi.
Nie myśląc o śniadaniu powędrowała do łazienki.
Spojrzała w lustro i uświadomiła sobie, że nie powinno się zasypiać w makijażu.
Puściła wodę z kranu i przemyła nią twarz. Spojrzała ponownie w lustro. Było jeszcze gorzej...
W końcu wyciągnęła płyn miceralny i zmyła z siebie ten uciążliwy makijaż.
Umyła zęby, doprowadziła włosy do porządku, ubrała się w swój mundurek i spakowała bento.
Wzięła torbę i wyszła z mieszkania. Po drodze rozmyślała nad sensem swojego życia. Była wyczerpana i najchętniej wróciła by do łóżka.
Powoli zaczynała układać w całość wczorajszy dzień. Wydarzyło się w nim tak wiele. Chciała jak najszybciej zobaczyć Saia i zarazem unikać Uchihe a to może być bardzo ciężkie. Przypomniało jej się, że po raz kolejny go zignorowała, jeszcze nie wiedziała jak bardzo Sasuke się wściekł.

Weszła do klasy i zajęła swoje miejsce. O dziwo wszystko było normalnie.
Koledzy się z nią przywitali, spytali co leci a potem zaczęła się lekcja.
Nic nadzwyczajnego a przygotowywała się na najgorsze.
Na przerwie odrazu poszła do budki, jednak drzwi były zamknięte.
Nie słyszała nic o dniu wolnym, obeszła ją dookoła. Na ścianie wisiała kartka "Zamknięte do odwołania", tego obawiała się najbardziej.
Stała ze wzrokiem wbitym w ziemię. Wiedziała, że tego dnia spotka ją coś przykrego ale Uchiha wmieszał do tego kogoś kto nie był niczemu winny.
Nagle usłyszała znajome głosy które rozmawiały.
Zacisnęła zęby i poszła w tamtą stronę. Czwórka chłopaków siedziała przy stoliku.
Nie zauważyła tam Uchihy dlatego chwyciła za kołnierz tego który siedział najbliżej, blondyna.
Na początku lekko zdezorientowany wzrok po sekundzie zmienił się w rozbawienie.
- Coś nie tak?- uśmiechnął się do niej.
Dawno nie widziała tak sarkastycznego uśmiechu.  Tylko dobre wychowanie powstrzymywało ją przed uderzeniem go.
- Dlaczego budka jest zamknięta? - spytała zdenerowana.
- Kochanie nie denerwuj się tak. - chłopaki parsknęli śmiechem. - przecież uprzedzałem cię byś nie ignorowała rozkazów Sasuke.
- Gdzie on jest? - puściła jego kołnierz.
Chłopak tylko wzruszył ramionami. Spojrzała się na resztę grupy jednak i oni nie mieli zamiaru jej tego wyjaśnić.
Ona odwróciła się na pięcie i juz miała od nich odejść. Wtedy Naruto złapał ją w tali i przyciągnął do siebie, tak że siedziała między jego kolanami na ławce. Dopiero teraz zobaczyła jaka jest drobna do tego umięśnionego chłopaka.
- Możesz z nami tutaj na niego przecież poczekać. - wyszeptał jej słodkim głosem do ucha.
Czuła, że nie jest dobrze, nie chciała by sobie pozwalali na takie traktowanie jej.
Niebieskooki nie trzymał jej mocno, wiedziała że tylko się z nią drażni.  Jednak ona nie miała ochoty na zabawę. Wstała i na odchodne powiedziała :
- Idę z tą sprawą do dyrektora.
Nie była przygotowana na ich gromki śmiech, niektórzy z nich nawet nie mogli się opanować.
Spojrzała na nich.
- Tylko pozdrów go od nas. - powiedział Kiba przez śmiech.
Teraz to już naprawdę była na nich zła, odwróciła się i poszła w swoją stronę.

Stała przed drzwiami dyrektora, zapukała i weszła.
Pan Hatake spojrzał się na nią.
- Spodziewałem się twojej wizyty. Siadaj.  - jego głos był zmartwiony.
Posłusznie usiadła.
- Panie dyrektorze o co chodzi z zamknięciem budki? - spytała.
Mężczyzna westchnął.
- Doszły mnie słuchy, że sanepid zainteresował się nią, nie spełniła wszystkich wymogów wiec została zamknięta.
- To niemożliwe! Przecież sprzątaliśmy ją codziennie, zawsze staraliśmy się by była czysta. - zaprotestowała.
- Wierzę ci Sakuro. Sanepid nie przyszedł by sam z siebie i nie zamknął by go z błahego powodu. - spojrzał jej prosto w oczy by skłonić ją do myślenia. - ktoś musiał specjalnie ich tu przysłać.
- Sasuke... - odrzekła, nie miała wątpliwości, że to był on.
- Nie wiem co się zdarzyło między wami ale postaraj się to naprawić. Dla Pana Ichiraku to było źródło utrzymania a teraz jest bez pracy, jeśli sytuacja się nie naprawi będę zmuszony napisać o tym w jego papierach a wtedy nie będzie mógł już niczego otworzyć. - wyjaśnił jej całą sytuację.
Różowowłosa spuściła głowę, czuła się winna.
- Rozumiem, pójdę już na lekcję.
Dyrektor przytaknął, w głębi życzył jej powodzenia. Wiedział, że wina nie leżała po jej stronie jednak miał związane ręce w tej sprawie.

Wróciła do klasy I usiadła na swoim miejscu, zaraz po niej wszedł nauczyciel.
Jej myśli były całkowicie w innym miejscu. Zwyzywała Uchihe od najgorszych, jednak wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić w trakcie prawdziwej rozmowy, to tylko pogorszyło by sytuację.
Zastanawiała się jak to rozegrać by wszystko poszło po jej myśli.
- A teraz weźcie długopisy i zapiszcie notatki ze strony dwunastej. - rozkazał nauczyciel.
Sakura chcąc nie chcąc wybudziła się z transu, otworzyła piórnik. Jednak nie była w stanie zobaczyć żadnych przyborów do pisania, były one zasłonięte białą karteczką.
Wyciągnęła ją i otworzyła.

Spotkajmy się na dachu. ~ Sai

To imię właśnie chciała zobaczyć. Martwiła się o niego, a teraz będzie mieć okazję z nim porozmawiać. Może wymyślił jakiś sposób by Sasuke w końcu dał mu spokój.
Nie mogła się doczekać tego spotkania. Powie mu o tym co Uchiha zrobił i może jej coś doradzi. W końcu musi być jakiś sposób.
Lekcja dłużyła jej się w nieskończoność, nie potrafiła się skupić.
Gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę, wyszła pierwsza jakby szła do pracy jednak teraz kierowała się gdzieś indziej.
Weszła na najwyższe piętro w budynku a następnie na dach. Wiele osób spędzało tu przerwy by odpocząć lub zjeść lunch. Jednak teraz na szczęście było pusto.
Nie zdziwiła się, że przyszła przed Saiem, zawsze pierwsza wybiegała z klasy a on był raczej spokojnym człowiekiem.
Doszła do barierki i oparła dłonie na niej, z tego miejsca mogła podziwiać piękno jej szkoły, ławki, drzewa, kwiaty. Mogła dostrzec budynek dla studentów, sferę zakazaną dla licealistów, a dokładnie przed nią znajdowała się brama szkoły.
Zawiał lekki wiaterek, rozkoszowała się jego dotykiem w upalny dzień.
W końcu koło swoich dłoni zauważyła inne, męskie dłonie.
Nie spodziewała się po nim tak pewnego kroku.
- Sai. - powiedziała radosnym tonem.
Chciała się do niego obrócić jednak chłopak docisnął ją swoim ciałem do barierek. Położył dłonie na jej drobnych dłoniach.
- Co robisz? - zawachała się mówiąc to.
Chłopak czubkiem nosa przejechał po linie jej ucha. Zadrżała i on to wyczuł.
- Dla niego jesteś taka posłuszna. - wyszeptał po czym położył głowę na jej ramieniu.
To nie był głos którego się spodziewała a chłopak który za nią stał nie był tym na którego czekała.
- Sasuke. - wycedziła przez zęby.
Zaczęła się wiercić próbując się uwolnić. Jednak on tylko bardziej ją dociskał do barierek, nie miała najmniejszych szans z mężczyzną.
 - Skończyłaś? - spytał rozbawionym głosem.
Przestała się szarpać, nie było w tym sensu.
- Grzeczna dziewczynka. - podniósł głowę z jej ramienia. - Teraz możesz mi powiedzieć, czemu nie czekałaś na mnie?
Doskonale wiedziała, że chodzi mu o sytuację w sądzie.
- Co się teraz stanie z Saiem? - zignorowała jego pytanie.
Ciągle to robiła, ciągle ignorowała to co mówił, nie wiedziała nawet co z nim wyprawiała.
- Nie zmieniaj tematu. - wrócił nosem do gładzenia jej ucha. - przecież staram się być miły.
- Odwal się ode mnie wtedy uznam, że jesteś miły. - wyszeptała to spokojnym tonem.
Odwróciła głowę by zobaczyć jego reakcję.
Jednak on był wciąż bardzo blisko, za blisko. Kiedy się odwróciła, zetknęli się swoimi nosami.
W oczach obydwojga można było zauważyć zaskoczenie.
Haruno szybko odwróciła się.
- Co się stanie teraz z Saiem? - powtórzyła pytanie z lekkim zakłopotaniem.
Brunet westchnął głośno.
- A ty ciągle o nim.... - teraz trzymał ją za ramiona. - Stój grzecznie i patrz.
Zielonooka nie do końca wiedziała, czego ma się po nim spodziewać.
Stała napierana z dwóch stron. Mimo to, skupiła się na krajobrazie.
Może gdyby nie osoba za nią, miło by wspominała taką chwilę na dachu.
Czarnooki cierpliwie czekał, nie ruszył się ani nie odezwał.
Nagle różowowłosa dostrzegła to co powinna.
Ze szkoły wyszedł Sai i zaczął się kierować w stronę wyjściowej bramy.
Sakura bacznie obserwowała jego kroki.
- Co on robi? Przecież mamy jeszcze lekcje... - przełknęła ślinę.
- W końcu dochodzimy do puenty. - odrzekł zadowolony. - Właśnie odebrał swoje papiery ze szkoły i odchodzi.
Do Haruno chyba nie dochodziły te słowa, nie zaczęła go wyzywac, szarpać się czy go bić.
Stała nieruchomo, nawet wstrzymała oddech.
Nagle wzięła głęboki oddech i krzyknęła :
- Sai!!!!
Brunet nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Szybko zatkał jej usta dłonią i pociągnął do tyłu, tak że upadli na ziemię.
On siedział z rozłożonymi nogami, a ona między nimi opadła plecami na jego klatkę piersiową.
Miała zamiar się szybko podnieś jednak on zablokował ją swoimi ramionami.
Nim zdążyła coś powiedzieć sam zaczął :
- Powinnaś mi dziękować, że się go pozbyłem. Nie był dla ciebie dobrym towarzystwem. - powiedział to poważnym tonem.
Zmylił ją ten ton, ponieważ on ukazywał co brunet ma w sercu. Naprawdę gardził biedniejszymi i robił wszystko by nie mieli dostępu do tej szkoły.
Rozluźnił objęcie, skorzystała szybko z tego.
Dalej siedziała między jego nogami ale teraz przodem do niego i spojrzała mu w oczy.
Wiedział, że to spojrzenie się na coś szykuje.
- A może ty i twoi koledzy są lepszym towarzystwem? - odparła z kpiną.
Wiedziała gdzie uderzyć by urazić jego męską dumę.
Na początku go zatkało jednak nie chciał pozwolić by taka dziewczyna zamknęła mu usta.
Tak naprawdę zamknęła sobie drogę do jego myśli, jego poważny ton zanikł a powstał łobuzerski wyraz twarzy.
- A czy ty przypadkiem nie pozwalasz sobie na dużo? - mogło to zabrzmieć groźnie jednak uśmiechał się, a to nie oznaczało nic dobrego. - Zapomniałaś, że jestem starszy od ciebie?
Miał rację, powinna się zwracać do niego z szacunkiem nieważne jaki by on nie był. Tak wymagała ich kultura i zanim go spotkała, nie miała z tym problemu.
Nie wiedziała czemu nie mówiła z odpowiednią końcówką, możliwe że przez jego zachowanie nie zasługiwał na szacunek.
Miała lekko zdezorientowany wzrok kiedy jej to uświadomił, kiedy to zauważył, poczuł że w końcu nad nią góruje. Teraz tylko chciał by ona to zrozumiała.
- No dalej. - poganiał ją. - Powiedz moje imię z odpowiednią końcówką.
Nie mogło jej to przejść przez gardło. W dodatku mówił to takim tonem, że czuła się nieswojo, jakby samo wypowiedzenie tego miało mieć jakieś zbereźne podstawy.
- Już wolę w ogóle nie zwracać się do ciebie po imieniu. - odparła ostro, kryjąc zakłopotanie.
Nie poddawał się, wiedział, że może wygrać tym razem. W końcu miał ją na miejscu więc nie mogła uciec.
- Rozumiem, że nie zależy ci na kieszonkowym? Skoro wolisz je zapłacić za kłamanie przed sądem. - uśmiechał się do niej bezczelnie.
- To ty mnie w to wpakowałeś! - odparła bez cienia wątpliwości.
Przyjrzał jej się badawczo, jednak nie sądził by naprawdę coś wiedziała.
- To twoje zdanie, jednak mogę cię z tego wyciągać. - zaproponował przyjacielsko.
- Niby w jaki sposób? - spytała ostrożnie, nie ufała mu.
- Powtórzę. Powiedz moje imię z odpowiednią końcówką a ja zajmę się resztą. - sztuka dyplomacji była mu dobrze znana, wiedział jak przekonać innych do siebie.
- Resztą?  W tym także budkę pana Ichiraku? - Nie przestawała zadawać pytań.
Brunet przekręcił oczami, nie lubił tych pytań.
- Tak tak.. tym też mogę się zająć.- na twarzy znów pojawił mu się łobuzerski uśmiech. - Więc jak będzie?
Patrzyła na jego zafascynowane oczy. Odwróciła głowę w bok.
- Sas...sen... - powiedziała niemal szeptem.
- Co proszę? Mogłabyś trochę głośniej?  - rozbawiony drażnił się z nią.
Denerwował ją. Miała go dość i gdyby nie pan Ichiraku to by zignorowała tego faceta.
Ta cała sytuacja zaczęła ją krępowac, postanowiła to jak najszybciej zakończyć z lekkimi rumieńcami.
Odwróciła głowę i patrząc mu w oczy, powiedziała pewnie :
- Sasuke senpai.

Żadne z nich się nie odezwało. Czarnooki siedział zamurowany nie mogąc odwrócić wzroku od niej. Chciał jej zrobić na złość, wiedział że jej się to nie będzie podobać.
Ale nie spodziewał się, że jemu się aż tak spodoba to co usłyszał.
Nagle dotarły do niego kolejne słowa dziewczyny.
- Teraz ty spełnij swoją część umowy. - zaczęła wstawać.
Wiedział, że zrobiła co miała do zrobienia i teraz będzie chciała odejść.
Nie myślał, odruchowo złapał ją za rękę nim zdążyła całkowicie wstać.
Zderzył się z jej zdezorientowanym wzrokiem, puścił jej rękę, a ona odrazu odwróciła się i zeszła z dachu.
Został sam, siedząc na tej ziemi i bijąc się z myślami.

Przerwa dobiegła końca, różowowłosa wróciła do swojej klasy.
Usiadła na swoim miejscu, zaraz po niej przyszedł nauczyciel.
Lekcje japońskiego zaliczała do przyjemniejszych, mogła się na nich rozluźnić, co nie oznaczało, że się opuszczała. Nie mogłaby sobie na to pozwolić.
Kiedy nauczyciel ją o coś zapytał zawsze znała odpowiedź, wszyscy widzieli w niej duży potencjał.
Jednak wiedziała, że zmieni się to, kiedy dowiedzą się o jej statusie społecznym.
W dodatku został najważniejszy problem.
- Praca... - westchnęła cicho pod nosem.
Miała lekki zastrzyk gotówki po wczorajszym wieczorze, przy dobrym planowaniu na pewno jej się bardzo przydadzą ale na ile może starczyć wypłata jednej nocy?
Miała szczęście chociaż, że nie musi płacić nic za szkołę.

Do klasy weszła spóźniona Rin.
- Przepraszam za spóźnienie.  - powiedziała lekko zdyszanym głosem.
Zapewne biegła. Szkoła jest prestiżowe a zasady surowe. Zakaz spóźnienia się z byle powodu.
- Gdzie byłaś? - nauczyciel spytał ostro.
- Byłam u dyrektora. - usprawiedliwiła się.
Mężczyzna spojrzał na nią podejrzliwie.
- Siadaj na miejsce. Potem sprawdzę czy rzeczywiście byłaś u pana Kakashiego.
- Rozumiem. - odparła pewnie. - Jednak dyrektor prosi do siebie Sakurę.
- Niech będzie. Sakura zbieraj się i przestańcie mi w końcu marnować lekcję.
Zielonooka szybko wstała i wyszła.
Była pewna optymizmu, miała nadzieję, że Uchiha wywiązał się ze swojej części i wszystko naprawił. Zapukała do pokoju a następnie weszła.
Pan Hatake jak zawsze siedział za swoim biurkiem. Dziewczyna usiadła przed nim na krześle.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość. - uśmiechnął się do niej.
Zielonooka rozpromieniała.
- Sanepid zadzwonił do mnie przed chwilą i przyznał się do pomyłki. Pan Ichiraku wróci do swojej pracy. - oświadczył jej.
- Nawet pan nie wie jak się cieszę. - uśmiechała się od ucha.
Jednak nic nie trwa wiecznie.
- Niestety mam także złą wiadomość. - przerwał jej szczęście.
Sakura siedziała w niepewności, nie wiedziała o co może chodzić ale wiedziała, że jej się to nie spodoba.
- Sanepid przyjdzie tutaj i pozwoli otworzyć budkę ale dopiero za miesiąc. - wyjaśnił.
- Ale dlaczego?  - była w szoku. - Przecież przyznali się, że był to ich błąd.
- Chcieliśmy załatwić sprawę pokojowo. Ja chciałem by budka była otwarta a sanepid chciał zatuszować ten błąd swoich pracowników. Dlatego budka musi być zamknięta przez minimum jeden miesiąc by wszystko się im zgadzało w papierach w razie kontroli. Mam nadzieję, że to rozumiesz. - odpowiedział.
- Tak, oczywiście. A co w tym czasie z panem Ichiraku?
- Nie martw się o niego, zapłacę mu za ten miesiąc. Jednak chciałem porozmawiać o tobie. - ton jego głosu był coraz bardziej poważny.
Haruno siedziała zaniepokojona, wiedziała do czego dąży ta rozmowa.
- Skoro budka jest zamknięta, nie będę mógł pokryć połowy zapłaty za szkołę. Przykro mi. Mam nadzieję, że masz kogoś kto cię wesprze albo sama masz jakieś oszczędności.
Słowa których tak bardzo się obawiała zostały wypowiedziane. Powietrze stało się cięższe a atmosfera grobowa. Wszystkie negatywne myśli zaczęły nawiedzać jej umysł, musiała się dotlenić.
- Rozumie, panie dyrektorze. - zakryła swoje przerażenie lekkim uśmiechem. - Jakoś dam sobie radę.
Wstała z krzesła i błagała w myślach by pozwolił jej odejść.
- Wierzę w ciebie, jesteś zdolną dziewczyną. - uśmiechnął się, mimo że sumienie go zżerało za to, że zostawia ją bez pomocy. - Możesz już wrócić na lekcję.
- Do widzenia. - rzuciła szybko i wyszła.
Jednak nie udała się prosto do klasy, zwróciła swój krok ku damskiej łazience.
Zamknęła się w kabinie i dała upust emocjom.
Nie minął nawet miesiąc szkoły a stres powoli dobierał się do jej psychiki.
Nie chciała się poddać i wracać do rodziców.
Ta szkoła miała być dla niej szansą na spokojną przyszłość a ciągle było coś nie tak.
Pozwoliła sobie na jeszcze dwie minuty depresji, następnie wstała silniejsza.
Wyszła z kabiny, stanęła przed lustrem i doprowadziła się do porządku. Wzięła głęboki oddech i jakby nigdy nic wróciła do klasy, zajęła swoje miejsce.
Nikt nawet nie podejrzewał jaki chaos się w niej znajduje. Była jak zawsze grzeczna i ułożona.
Na kolejnej krótkiej przerwie, porozmawiała z paroma osobami.

Kiedy nadszedł koniec lekcji na dziś, spakowała zeszyty do torby i opuściła budynek.
Przed bramą już na nią ktoś czekał.
- Sakura! - zawołała za nią dziewczyna kiedy Haruno przeszła obok niej zamyślona.
- Hm? - zerknęła zza ramię. - Och, przepraszam nie zauważyłam cię, Ev.
Starsza dziewczyna przyjrzała jej się dokładnie.
- Coś się stało? - zapytała różowowłosą.
- Nie, nie. - zakłopotała się. - Czemu pytasz?
- Mam złe przeczucia. - zaczęła poważnie. - Słyszałam jak między kolegami Sasuke padło twoje imię, więc coś wymyślili albo... doszło do czegoś między tobą a Sasuke?
Haruno stała wbita w ziemię.
- Nie no coś ty! - stanowczo zaprzeczyła.
- Posłuchaj, potem Sasuke do końca lekcji siedział w całkowitym zamyśleniu. Ani trochę mi się to nie podoba. Z jego myślenia nigdy nie wychodzi nic dobrego. Uważaj na siebie, dobrze?
- Dziękuję, że tak się o mnie martwisz. - uśmiechnęła się do niej pogodnie.
- No cóż to chyba wszystko. Lecę na autobus, trzymaj się. - pomachała jej i pobiegła w swoją stronę.


Zielonooka nie miała zamiaru nikomu mówić o sytuacji która wydarzyła się na dachu. Nawet jeśli Uchiha planuje coś nowego, to ona jest gotowa na wszystko.
Sądziła, że już nic nie da rady pogorszyć jej sytuacji.
Szła przed siebie dalej w swoim amoku, aż w końcu dotarła tam gdzie zamierzała.
Weszła do środka budynku, od razu usłyszała znajomy głos.
- A co tutaj sprowadza moją ulubienice? Czyżbyś jednak się zdecydowała? - zapytała energicznie kobieta.
- Tak, podejmę się tej pracy. - odrzekła zdecydowanie.
Kobieta uśmiechnęła się.



***

Młody brunet leżał na swoim łóżku i wpatrywał się w sufit.
Ten stan zamyślenia już powoli go drażnił.
Wyciągnął z kieszeni telefon i wszedł w aplikacje wideo.
Wybrał najnowszy plik i uważnie wpatrywał się w ekran.
Na kadrze pojawiła się różowowłosa dziewczyna, która wypowiedziała znamienne słowa :
"Sasuke senpai"



Przepraszam was za moją długa nieobecność. 
Miałam już nieraz ochotę zawiesić blogi jednak wasze komentarze i upominanie się sprawiło ze nie potrafiłam tego zrobić.
Wiec dlaczego mnie nie było? Od kwietnia mieszkam w Niemczech, to już wiecie. 
A teraz przejdźmy dalej. Dwa tygodnie po przyjeździe poznałam kogoś.
Chłopak rok starszy ode mnie, urodził się w Niemczech ale rodziców ma Polaków wiec potrafi bardzo dobrze po polsku.
Od 3 miesięcy jest moim chłopakiem, widujemy się 4 razy w tygodniu a poza tym ciągle piszemy.
Nie miałam czasu by usiąść na parę godzin i wziąć się za pisanie. 
A kiedy już takowa chwila się znalazła bardziej odprężało mnie robienie filmiku na fb lub obejrzenie anime. 
Niestety nie mogę wam powiedzieć kiedy będzie kolejny rozdział. Postaram się zrobić to jak najszybciej :)
layout by Sasame Ka