poniedziałek, 21 listopada 2016

Rozdział 7

- Co ci jest?
- Ty mi jesteś.





Zielonooka stała wciąż w lekkim oszołomieniu, ściągnęła chustkę z głowy, starannie ją poskładała i włożyła ją do kieszonki marynarki.
Miała tak wielką ochotę wtulić się w matczyne ramię i płakać, aż by nie zasnęła. Nie tak wyobrażała sobie samodzielne życie, z dala od rodziców.
- Sakura? - usłyszała niepewny znajomy głos.
Obróciła się w tamtą stronę i ujrzała dwie koleżanki ze swojej klasy.
- Czemu tu tak stoisz sama? - zapytała blondynka o niebieskich oczach.
Nie mogła się wyżalić tym osobą, wiedziała, że mają taki sam stosunek do stypendystów jak Uchiha i pewnie 90% tej szkoły.
- Byłam się przejść, nie miałam jeszcze okazji pospacerować tutaj. - uśmiechnęła się do nich, mimo emocji które w niej siedziały.
- Możemy się dołączyć? - spytała granatowłosa.
- Jasne Hinata. - zgodziła się bez oporów.
Nie uważała je za złe dziewczyny, raczej za takie, którym ktoś mocno poprzestawiał w głowie.

Teraz w trójkę spacerowały sobie po wydeptanej ścieżce. Pogoda była piękna, tylko parę chmur na niebie, czy można chcieć czegoś więcej?
- Teraz pewnie ci się nudzi na przerwach, od kiedy budka jest zamknięta. - stwierdziła blondynka.
- Trochę tak, ale powinna zostać ponownie otwarta w przyszłym miesiącu. - odparła z uśmiechem.
- To super. - złożyła ręce Hyuga. - Napiłabym się czegoś chłodnego.

***

Zbliżał się powoli dzwonek ogłaszający koniec długiej przerwy. Brunet wrócił do swojej klasy, gdzie czekali już na niego koledzy. Czekali na cokolwiek, jakiś szczegół z tego co wydarzyło się między nim a Gaarą, a zwłaszcza co działo się kiedy zniknął wraz z pierwszoklasistką.
Usiadł na swoim miejscu a następnie spojrzał na wyczekujące oczy przyjaciół.
- Nic do niej nie dociera. - powiedział w końcu zrezygnowany.
Po pomieszczeniu rozległy się głębokie westchnięcia.
- Co z tym zrobimy? - spytał Kiba.
- Zaczyna brakować mi cierpliwości do niej. Shikamaru masz jakiś pomysł? - zapytał Uchiha.
Widać było, że chłopak z kitką zastanawia się przez chwilę.
- Najwygodniej byłoby zostawienie jej w spokoju. - oznajmił, co niezbyt spodobało się reszcie grupy. - Jednak jeśli dalej pozwolimy jej się przyjaźnić ze stypendystami, to w końcu oni poczują się tutaj jak w domu.
- Więc? - ponaglał go Neji.
- Skoro nie możemy sprawić, by Sakura trzymała się z dala od stypendystów, to musimy sprawić by to oni trzymali się od niej z dala. - podrzucił pomysł Nara.
Grupa chłopaków zastanawiała się nad tym pomysł z uśmiechem na twarzy. Mieli już te sceny przed oczami, gdzie każdy stypendysta widząc Sakurę ucieka w popłochu, bo tak naprawdę będą widzieć ich za jej plecami.
- Pierwszym celem będzie Gaara, jak dobrze pójdzie pozbędę się go z tej szkoły. Będzie przykładem dla innych biedaków, tak samo jak Sai. - oznajmił Sasuke, widząc wciąż przed oczami moment gdy zielonooka oddaje swoją chustkę czerwonowłosemu.
Nagle do sali wszedł Uzumaki z marnym wyrazem twarzy, od razu usiadł na swoim miejscu.
- Dla ciebie też mam zadanie, Naruto. - zwrócił się do niego Uchiha.
Niebieskie tęczówki tylko spojrzały na niego z brakiem entuzjazmu.
- Nie chce żadnych plotek o tej dwójce. Porozmawiaj z dziewczynami od gazetki szkolnej. - wyjaśnił mu zadanie tonem rozkazującym.
Blondyn przytaknął tylko a następnie zamknął oczy, by już nie musiał z nikim gadać.
Sasuke bardzo dobrze znał Uzumakiego i wiedział co go trapiło, chociaż dla niego osobiście to był zwyczajny absurd.
Znali się od lat ale dopiero od drugiej klasy liceum się zaprzyjaźnili, łączyło ich sporo a zwłaszcza interesy, które w przyszłości mieli przejąć po swoich ojcach.


***

Wybiła godzina 15:30 a to oznaczało koniec zajęć lekcyjnych. Teraz uczniowie rozchodzili się do klubów bądź po prostu do domu.
Haruno nawet nie zapisywała się do klubu, od początku wiedziała, że jej czas będzie ograniczał się do szkoły, nauki i pracy. Dzisiaj dodatkowo musiała udać się do sklepu by zrobić chociażby najmniejsze zakupy. Niestety do pierwszej wypłaty wciąż musiała się pilnować z wydatkami.
Niedaleko jej dzielnicy znajdował się średniej wielkości spożywczak, weszła do środka i zaczęła napełniać koszyk niezbędnymi produktami.
Na samą myśl, że nie musi iść dzisiaj do pracy odetchnęła z ulgą, zarobki są świetne ale sumienie wciąż dawało się we znaki.
Podeszła do kasy i zapłaciła, następnie pokierowała się w stronę swojego mieszkania.

Przygotowała sobie skromną kolację z zakupionych rzeczy a następnie wzięła się za odrabianie lekcji. Dzisiaj w końcu dostali stały plan zajęć, wyciągnęła białą kartkę A4  i zrobiła pięć tabel na każdy dzień szkolny.
Po paru pociągnięciach długopisem, tabela była gotowa więc zaczęła wpisywać przedmioty.
Kiedy skończyła powiesiła kartkę na ścianie.

 Przyjrzała się planowi, był całkiem spokojny, jedyne lekcje które ją przerażały to ekonomia. Wcześniej nie miała takiego przedmiotu, a na dodatek nie miała o tym zielonego pojęcia na pewno w przeciwności do dzieciaków z jej klasy.
Westchnęła głośno dając delikatnie upust emocjom.
Chwyciła za swój telefon i wybrała numer swojej mamy. Po kilku sygnałach odebrała.
- Cześć córeczko. - odezwał się matczyny głos.
- Hej mamo, co u was?
- Wszystko po staremu, lepiej ty opowiadaj. Nie mogłam się doczekać aż w końcu zadzwonisz.
Kiedy słyszała głos swojej rodzicielki wiedziała, że to było właśnie to czego potrzebowała.
Miała ochotę jej o wszystkim opowiedzieć, o tym jak niektórzy uczniowie są tutaj prześladowani oraz jak wielkie znaczenie ma twój status społeczny. Wyżaliłaby się, że musi pracować jako kelnerka w klubie gogo i że musi obsługiwać napalonych facetów. Tak bardzo tego chciała ale jeszcze bardziej nie mogła tego zrobić. Gdyby prawda ujrzała światło dzienne to mogłaby się pożegnać z tym miejscem. Chciała zapewnić sobie pewną przyszłość, mimo złej sytuacji finansowej mogła sama zadbać o niektóre rzeczy. Musiała zacisnąć zęby i to przetrwać.
- Wszystko w porządku. - skłamała do telefonu. - Nauka idzie mi dobrze, a ludzie z klasy są bardzo mili. Sądzę, że w przyszłości znajdę także przyjaciół.
- Oj córciu tak się ciesze. - odparła mama prawie szlochając. - Tak bardzo się bałam wysyłając cię samą tak daleko od domu.
- Nie martw się mamo, potrafię już o siebie zadbać. - powiedziała uspokajającym tonem.
- Mam nadzieję tylko, że żaden chłopak ci się nie naprzykrza. - rzekła nagle tym swoim poważnym rodzicielskim tonem.
Haruno zdębiała na moment, no bo jak jej mama mogła to wyczuć z takiej odległości? Dopiero po chwili doszło do niej, że chodzi o całkowicie co innego.
- Mamooo. - jęknęła do telefonu. - Nawet jeśli to nie mam czasu na randki.
 W odpowiedzi usłyszała chichot.
- Wiem kochanie, jesteś bardzo odpowiedzialną osobą i wierzę, że zrobisz wszystko jak należy. - oznajmiła całkiem poważnie.
Haruno ścisnęło serce ale nie mogła nic na to poradzić.
- Dziękuję mamo, obiecuję odezwać się ponownie. - odparła z lekką chrypką. - Kocham was, przekaż to też tacie.
- Jasne skarbie, my też cię kochamy. Trzymaj się i ucz się pilnie.
- Postaram się, pa. - po tych słowach rozłączyła się.
Czuła, że każda rozmowa z rodzicami przygnębia ją jeszcze bardziej, niestety póki jest wrażliwa na zło tak już pozostanie. Wiedziała, że Sasuke jej nie odpuści, pocieszała się myślą, że za rok Uchiha idzie na studia i będzie mogła odetchnąć od niego.
Potrzebowała już teraz się wyciszyć, godzina nie była późna więc postanowiła pójść na spacer.
Przebrała się ze swojego mundurka w czarne spodnie rurki oraz najzwyklejszą białą koszulę na grubych ramiączkach. Założyła buty i wyszła.

Spacerowała sobie po okolicy, a słońce ostatnimi promykami ocieplało jej skórę.
Potrzebowała poskładać jakoś myśli, potrzebowała znaleźć odpowiedzi. Czuła, że jeśli ponownie spotka się z Gaarą to spotka się również z konsekwencjami.
Sasuke był zdecydowany by wybić jej wszystkich stypendystów z głowy. Może powinna trzymać się od nich z dala i udawać normalną uczennicę? Jednak tutaj nie było normalności...
Albo stanie po stronie bogatych albo tych ze stypendium, nie pozwolą jej pozostać w środku.

Szła wciąż przed siebie, a jej oczy na pewno nie były skupione na otaczającym ją świecie.
Ta nieświadomość musiała w końcu się zakończyć w pewny sposób, a mianowicie uderzyła w osobę przed sobą. Odbiła się ale szybko złapała równowagę.
- Przepraszam. - powiedziała od razu i podniosła wzrok.
- Nic się nie stało... - odparł męski znajomy głos. - Cherry?!
Jest źle! Czerwona lampka zaświeciła się w głowie zielonookiej. Jej praca powinna pozostać w ukryciu a tu nagle wpada na klienta.
Satoru, srebrnowłosy chłopak mimo początkowego zdziwienia, uśmiechał się do niej przyjaźnie.
- Wyglądasz inaczej bez tej tony makijażu. - odsłonił śnieżnobiałe zęby. - O wiele bardziej mi się podobasz w tej wersji. Taka naturalna.
Ona wciąż stała w lekkim szoku, nie wiedziała jak powinna się zachować.
- Więc gdzie się wybierasz? Do pracy? - zagadywał ją w dalszym ciągu.
- Nie, nie.. Dzisiaj mam wolne. - odparła z nikłym uśmiechem.
W szarych oczach chłopaka pojawiła się niebezpieczna iskra.
- To znaczy, że masz troszkę czasu? - spytał dokładnie jej się przyglądając.
- Emm... no nie do końca. - szukała drogi ucieczki, jednak jej słowa nie były zbyt przekonujące.
- Oj proszę Cherry, nie każ się prosić. - złożył dłonie w pozycji błagalnej. - Zgódź się chociaż na krótki spacer.
On na nią tak bardzo naciskał a ona nie należała do osób, które z łatwością potrafią odmówić. W dodatku bała się, że jeśli się nie zgodzi to chłopak będzie za nią szedł.
- No dobrze, ale krótki. - zaznaczyła ostatnie słowo.
Srebrnowłosy pokiwał radośnie głową i stanął u boku dziewczyny.
- Więc gdzie chciałabyś pójść? - spytał z uśmiechem.
Haruno tak naprawdę nie znała okolicy, była tu od niedawna i nie zdążyła wszystkiego poznać.
- Zdaję się na ciebie. - odwzajemniła uśmiech. - Możesz prowadzić.
Student wykonywał swoje zadanie z niezrozumiałą fascynacją. Szli wolnym krokiem przez różne ulice, raz otaczał ich park a zaraz po tym uliczka wypełniona rozmaitymi sklepami.
Jednak im dłużej szli tym mniej ludzi spotykali na swojej drodze, co coraz bardziej niepokoiło różowowłosą.
Chłopak spojrzał na nią swoimi tajemniczymi oczami, dziewczyna poczuła jak pojawia się u niej gęsia skórka, mimo że wiatr lekko oplatał jej ramiona to co innego chodziło jej po głowie.
- Satoru. - zatrzymała się. - Powinnam już wracać.
Twarz chłopaka zmieniła obliczę na pełne niezadowolenia.
- Nie żartuj Cherry, wejdź do mnie chociaż na kawę. Mieszkam o tutaj. - uśmiechnął się, jednak nie dał rady ukryć swojego oblicza, co przestraszyło różowowłosą.
Zrobiła krok do tyłu, co najwidoczniej nie spodobało się studentowi, z każdym jej krokiem on się zbliżał. Było już ciemno, a ona znajdowała się w bardzo niebezpiecznej sytuacji.
- No co jest? Chyba się mnie nie boisz? - zapytał lekko podirytowany.
Wyciągnął rękę w jej stronę, a ona przez strach znieruchomiała i zamknęła oczy.
- Chcesz czegoś od tej dziewczyny? - usłyszała znajomy, chłodny głos.
Natychmiast otworzyła oczy by poznać swojego wybawcę, między nimi stanął wysoki chłopak i trzymał Satoru za wyciągniętą rękę.
Mimo że był licealistą to spokojnie dorównywał wzrostem studentowi, groźnym wzrokiem mierzył prześladowcę pierwszoklasistki.
- Nie wtrącaj się! - warknął na niego srebrnowłosy.
Jednak taka pyskówka nie spodobała się Uzumakiemu, mimo że student próbował uwolnić swoją rękę to jakoś kiepsko mu to szło.
Haruno z lękiem przyglądała się trzecioklasiście, już wcześniej zauważyła, że chłopak jest umięśniony, jednak nie widziała u niego takiego wyrazu twarzy.
Blondyn zaczął miażdżyć mu nadgarstek co nie obyło się bez krzyku napastnika.
Zielone oczy nie mogły już wytrzymać tego widoku, mimo że to ona miała być ofiarą to odczuwała współczucie.
- Uzumaki-senpai. - odezwała się do niego. - Proszę nie rób mu krzywdy.
Niebieskooki spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak po chwili namyślenia puścił studenta.
- Jak tam chcesz. - wzruszył obojętnie ramionami Naruto.
Satoru z bólu uklęknął na ziemi, rozczulając się nad sobą. Ostatni raz spojrzał na dziewczynę, i to spojrzenie nie należało do najprzyjemniejszych.
Blondyn położył dłoń na ramieniu różowowłosej i wyprowadził ją z tej dzielnicy. Kiedy zniknęli z zasięgu wzroku srebrnowłosego to ściągnął rękę z dziewczyny i w dalszym ciągu szedł koło niej.
- Powinienem pytać? - spytał, jednak jego ton był dalej obojętny i chłodny.
Sakura pokręciła tylko przecząco głową, była szczęśliwa, że to właśnie on jej pomógł, gdyby to był ktoś inny z jego paczki a co najgorsze Uchiha, to na pewno musiałaby się ostro tłumaczyć.
- Nie wiem jak było w twoim mieście ale tutaj, gdy się ściemni potrafi być niebezpiecznie. Zwłaszcza dla ładnych dziewczyn. - wyjaśnił ze stoickim spokojem, jakby sytuacja sprzed chwili w ogóle nie wywarła na nim wrażenia.
Ten blondyn tutaj trochę się różnił od tego w szkole. Ze szkoły raczej kojarzyła go jako roześmianego łobuza, no i troszkę tyrana gdy chodziło o stypendystów.
Zastanawiała się czy by jej pomógł gdyby wiedział, że jest stypendystką.

Dotarli w końcu do bardzo dobrze oświetlonej części miasta, z tego miejsca miała prostą drogę do mieszkania, jednak nie mogła pozwolić by niebieskooki odprowadził ją do końca.
Stanęła naprzeciw niego i ukłoniła się lekko.
- Dziękuję za pomoc, Uzumaki-senpai. - wyraziła się z odpowiednią końcówką, ponieważ wiedziała, że chłopak w tym momencie zasługiwał na jej szacunek. - Dalej mogę pójść sama.
Trzecioklasista spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- Możesz sobie odpuścić grzecznościowe formy, skoro i tak mnie nie lubisz. - odparł całkiem poważnie.
Nie wiedziała czemu ale ta odpowiedź ukłuła ją w serce, chciała to jak najszybciej wyjaśnić.
- To nie tak, że was nie lubię. Nie podoba mi się to co robicie, ale wierzę, że tak naprawdę jesteście miłymi chłopakami. - posłała mu uroczy uśmiech.
- Heh. - odwzajemnił uśmiech. - Skoro w to wierzysz to musisz pogodzić się z myślą, że Sasuke po prostu się o ciebie troszczy. Na swój sposób ale troszczy.
Po tym co usłyszała zabrakło jej słów. To prawda, że uważała jego grupę za miłą ale wykluczyła z niej Uchihę. Tylko u niego nie widziała najmniejszego powodu, by go polubić.
"Troszczy się?" te słowa obijały się ciągle o ściany w jej głowie.
W sumie wiedziała, że brunet jest przekonany o słuszności swoich postępków ale sądziła, że raczej wyżywanie się na biedniejszych sprawia mu przyjemność.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś. - odparł. - Pójdę już.
- Poczekaj. - zareagował od razu, kiedy chciała pójść w swoją stronę.
Ściągnął swoją czarną bluzę i założył ją na ramiona dziewczyny.
- Jak już wychodzisz na wieczorne spacery, to chociaż ubieraj się cieplej. Możesz oddać jutro w szkole. - uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Właśnie takiego blondyna uważała za prawdziwego, łobuz ale jak się uśmiechnie to potrafi rozgrzać każde serducho.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem,
- Dziękuję Naruto. - uśmiechnęła się szeroko.
- O wiele lepiej. - odparł spoglądając na nią w za dużej bluzie.
Odwrócił się i poszedł w przeciwnym kierunku na odchodne mówiąc "Do jutra".
Haruno spoglądała jeszcze chwilę na jego oddalające się plecy, jego charakter był tak zaraźliwy, że sama prawie zapomniała o Satoru. Nie chciała jednak by ta sytuacja się powtórzyła więc jak najszybciej obrała kierunek mieszkania.

***

Drugi dzień tygodnia zapowiadał się zadowalająco. Pierwszoklasistka wstała z samego rana jak to miała w zwyczaju, dzielnie wygramoliła się z łóżka i poszła do kuchni.
Przygotowując swoje bento do szkoły w między czasie przegryzała kanapkę.
Kiedy była już wyszykowana podeszła do bluzy leżącej na krześle, wzięła ją w dłonie i z lekkim rumieńcem przystawiła do twarzy. Tak jak się domyślała, zapach perfum potrafił zmiękczać kolana.
Złożyła ją starannie w kostkę a następnie włożyła do papierowej torby, zabrała inne swoje rzeczy i wyszła do szkoły.

Kiedy weszła do klasy, już od progu zauważyła niecodzienne poruszenie, każdy szeptał do każdego.
Usiadła na swoim miejscu i czekała na dalszy rozwój akcji. Kiedy ma się coś na sumieniu, zawsze czuje się winnym i myślisz, że każde szepty są o tobie.
W końcu i do niej podeszły dziewczyny.
- Cześć Sakura. - zaczęła przyjaźnie granatowowłosa.
- Cześć, co się tak właściwie dzieje? - chciała już w końcu się dowiedzieć.
Białooka uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Omawiamy sprawę wycieczki. Do ciebie także mam prośbę.
Różowowłosa spojrzała na nią zaciekawiona.
- Nie chcemy by trzecioklasiści, którzy mają z nami jechać byli przypadkowi. Podam ci dwa nazwiska i chciałabym byś na nich zagłosowała. - wyjawiła swój jakże niecny plan.
- Dwa nazwiska? A mianowicie? - tak naprawdę, było jej obojętne z kim pojadą na tą wycieczkę.
Jej wyjazd w dalszym ciągu stał pod znakiem zapytania, mimo że chciała jechać i integrować się z klasą to problem z pieniędzmi dalej pozostawał.
Może i miała teraz dobrze płatną pracę to praca sama w sobie nie była ani dobra ani legalna, była w końcu niepełnoletnia.
Hyuga podała jej złożoną karteczkę na pół, a Haruno od razu ją otworzyła i przeczytała.
"1.Naruto Uzumaki
2.Sasuke Uchiha"

O ile pierwsze nazwisko nie wzbudzało w niej skrajnych emocji, to o drugim nie mogła powiedzieć tego samego. Dlaczego nawet jej własna klasa jest przeciw niej?
- Dlaczego akurat oni? - spytała wiedząc, że stąpa po cienkim lodzie.
Granatowłosa spojrzała na nią zdziwiona wraz z koleżankami.
- Jak to dlaczego? Przecież to najbardziej popularni chłopacy w tej szkole. - wyjaśniła jej z wyrzutem, bo w końcu jak można było tego nie wiedzieć.
Haruno już wiedziała, że w tej kwestii nie ma zbyt wiele do powiedzenia, postanowiła przystać na ich prośbę.
- Zgoda ale co z trzecią osobą? - ciągnęła temat, mimo że nawet nie była pewna czy pojedzie
- To już obojętne, ważne by ta dwójka była na liście. - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna.
- A co z chłopakami z klasy? Sądzę, że na pewno będą woleć by to jakieś dziewczyny z nami pojechały.
Dziewczyny zachichotały radośnie.
- O to się nie martw, Sakura. - wtrąciła się Yamanka. - Zgodzili się pod warunkiem, że ich nie wsypiemy przed nauczycielami, że chcą wziąć ze sobą troszkę alkoholu.
Haruno już otwierała usta by coś powiedzieć....
- Siadajcie na swoje miejsca. - rozległ się stanowczy ton nauczyciela.
Klasa posłusznie usiadła i wsłuchiwała się w słowa nauczyciela.
- Rozmawiałem z naszym dyrektorem, bardzo spodobał mu się wasz pomysł i wyraził na nią zgodę.
Po pomieszczeniu rozległ się gromki radosny okrzyk, który sensei postanowił jak najszybciej stłumić.
- Spojrzałem też przy okazji do internetu i jeśli będziecie zorganizowani to możemy planować wyjazd na najbliższy poniedziałek. Pasuje wam to?
Uczniowie wspólnie potwierdzili swoją gotowość.
- W takim razie jeszcze dzisiaj wybierzemy trzech trzecioklasistów, na leckji wychowawczej zrobimy głosowanie, przedstawię wam ofertę jaką znalazłem. Dobra a teraz otwierajcie książki do historii.

Myśli pierwszoklasistów były jednak zbyt zapełnione wycieczką by mogli się skupić na nudnych lekcjach. Tylko zielonooka potrafiła się skupić na dalszych słowach nauczyciela i odpowiadać poprawnie na zadawane pytania. Różniła się od reszty i każdy nauczyciel to wiedział, w sumie to gdyby nie ta różnica to nie mogłaby się tutaj uczyć.
Mimo natłoku obowiązków to nauka od dziecka przychodziła jej z łatwością, dlatego tak bardzo pragnęła dzięki nauce stać się kimś więcej i wyrwać z ubogiego domu. Mimo że bycie skromną dziewczyną z mniejszą ilością pieniędzy jej aż tak bardzo nie przeszkadzało to wiedziała, że może postawić sobie poprzeczkę o wiele wyżej.

Po lekcji historii nadeszła socjologia i angielski które minęły jej bardzo szybko, ale to na ekonomii zaczął się prawdziwy koszmar. Wszystkie dzieciaki były obeznane w temacie natomiast Haruno siedziała jak na tureckim kazaniu. Liczyła minuty do zakończenia tego dramatu i w końcu wybawienie w postaci dzwonka na przerwę przyszło.
Pierwszy raz była pierwszą osobą, która wyszła z klasy, potrzebowała wziąć głęboki oddech i pozwolić mózgowi na chociaż krótką przerwę.
Stojąc w budynku wyjrzała przez okno i dostrzegła blondyna z trzeciej klasy. Ścisnęła torbę z jego bluzą, wiedziała, że prędzej czy później musi mu ją dzisiaj oddać, jednak nie mogła tego zrobić teraz, kiedy jego koledzy są obok. No bo w końcu jak by to wyglądało?
Westchnęła cicho pod nosem i szła przed siebie. Mimo że nie zrezygnowała ze spotkań z Gaarą to dziś nie miała na to sił. Nie miała ochoty walczyć z Uchihą, potrzebowała spokoju i ciszy dla swoich myśli.
Powolnym krokiem przemierzała korytarz i postanowiła udać się na dach budynku. Skoro Uzumaki był na dworze w parku to i pewnie reszta towarzystwa powinna tam być, więc można spokojnie odpocząć u góry.
Weszła po schodach a następnie otworzyła drzwi na zewnątrz.
Uniosła wzrok i napotkała dwa zaskoczone spojrzenia, ona sama także nie ukrywała swojego szoku.
Hinata która stała obok Uchihy odezwała się pierwsza.
- Sakura?

W głowie różowowłosej kłębiły się przeróżne myśli. Czuła jak jej policzki nabierają różanego odcieniu. Przekonana, że właśnie przeszkodziła w wyznaniu miłosnym, pokłoniła się w przepraszającym geście i uciekła w dół po schodach czym prędzej.
Im prędzej biegła tym bardziej czuła się zażenowana, w końcu stanęła obok otwartego okna i złapała trochę powietrza w płuca. Uderzyła dłońmi o swoje rozgrzane policzki.
Nie sądziła, że jej koleżanka z klasy ma taki słaby gust. Chociaż raczej nie mogła tego powiedzieć, Uchiha był wysportowany, bogaty i w dodatku przystojny. Musiała to przyznać sama przed sobą, rozumiała czemu tyle dziewczyn szaleje na punkcie bruneta, ale ona nie była częścią tych dziewczyn. Nie uważała czarnookiego za miłego, sympatycznego i kulturalnego chłopaka. Raczej za egoistycznego dupka, który myśli tylko o pieniądzach.
"Sasuke po prostu się o ciebie troszczy " - nagle w jej umyśle pojawiły się słowa Uzumakiego.
Nie nie nie, pokręciła przecząco głową. Wierzyła, że to kontrola a nie troska.

Doszła powolnym krokiem do jadalni, w której zamierzała spędzić resztę przerwy. Musiała jakoś się uspokoić, wyciągnęła swoje bento i zaczęła jeść.
Przed nią czekało jeszcze przyznanie się, że nie wybiera się na wycieczkę a to może okazać się bardzo niebezpieczne.
Każdy kolejny kęs stawał się męczarnią przez jej zatroskaną głowę, w dodatku musiała dzisiaj pojawić się w pracy.
Bała się kolejnego spotkania z Satoru, ostatnia sytuacja była dość dwuznaczna ale chciała wierzyć, że Satoru to dobry chłopak a jej po prostu zbytnio pracuje wyobraźnia.
Spojrzała na papierową torbę i zwątpiła w siebie.
Jeszcze to... - westchnęła cicho pod nosem.
Jednak wiedziała, że musi to jeszcze dzisiaj załatwić w końcu to na niej spoczywał obowiązek oddania bluzy.
Zjadła do końca swoje drugie śniadanie i zebrała się w sobie.
Nie wiedziała w której dokładnie sali ma teraz lekcje blondyn ale wiedziała gdzie znajdują się pomieszczenia dla klas trzecich.
Z sercem w gardle podeszła pod sale klas trzecich i nadsłuchiwała, liczyła na szczęście, że może usłyszy Uzumakiego.
Podeszła bardzo blisko do drzwi i próbowała coś usłyszeć.
- Szukasz czegoś? - usłyszała za sobą rozbawiony głos.
Jak na zawołanie wyprostowała się i spojrzała na osobę, która ją przyłapała.
- Emm... - japoński nagle uciekł jej z głowy, spuściła wzrok lekko zażenowana. - Ciebie.
- Już myślałeś, że dzisiaj nie podejdziesz. - zaśmiał się i poczochrał jej różowe włosy.
Zielonooka ukłoniła się przed chłopakiem i wyciągnęła sprzed siebie papierową torbę.
- Jeszcze raz dziękuję, Naruto.
Niebieskooki odebrał od dziewczyny swoją bluzę.
- Hej Sakura. - powiedział nagle dość poważnym tonem. - Kim był tamten chłopak?
Haruno ponownie spojrzała w oczy chłopaka, miała nadzieję, że nie wróci do tego tematu. Szczęście sprzyjało jej jeszcze mniej w momencie, gdy zobaczyła sylwetkę Uchihy za plecami blondyna, który oglądał tą dwuznaczną sytuację.































wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 6

"Nienawidzę mojego rozdwojenia jaźni. Jest super"







Kobieta wprowadziła nieletnią dziewczynę do środka klubu, a następnie do garderoby.
Różowowłosa przebrała się w sukienkę, którą dostała na ten wieczór, była oczywiście krótka tak jak i poprzednia, tym razem jednak była czerwona, bez żadnych ramiączek oraz z lekkim wycięciem na plecach.
Następnie kobieta umalowała zielonooką w taki sposób, że nawet rodzice by jej nie poznali, a nieznajome osoby w żadnym wypadku nie daliby jej szesnastu lat.
- Wiesz co masz robić? - spytała kobieta dla pewności.
Sakura przytaknęła głową.
- Więc w drogę! - uśmiechnęła się do niej entuzjastycznie.
Haruno wyszła z garderoby i dołączyła do skąpo ubranych dziewczyn. Każda z nich po kolei dostawała tacę z drinkami. Dzisiejszej nocy Sakurze przypadł drink o nazwie Cuba Libre.
Tak jak i poprzednio jej zadanie wyglądało tak samo, tylko twarze klientów się zmieniały, 
Do godziny 22 nie było zbyt wielkiego ruchu, jednak zaraz po wybiciu godziny dziesiątej do klubu zaczynały napływać tłumy, każdy ze swoim indywidualnym pragnieniem.
Zaczęła rozumieć, że od tej godziny będzie zaczynać się prawdziwa praca. Ledwo zdążała z napełnianiem tacy.
- Oh, nasz Kopciuszek wrócił. - usłyszała za sobą znajomy głos.
Obróciła się i wtedy dostrzegła swoich kompanów z poprzedniego wieczoru.
- Dołączysz się do nas? Mamy zarezerwowany stolik. - uśmiechnął się szeroko chłopak, który stał na czele ich grupki.
Zielonooka odwzajemniła ich radosne uśmiechy.
- Przepraszam was chłopcy ale dzisiaj jest sporo klientów i muszę także nimi się zająć. - taktownie im odmówiła.
Na ich twarzach bez trudu można było dostrzec nutkę niezadowolenia.
Jednak młody mężczyzna który stał bezpośrednio przed nią, wydawał się tą odmową w ogóle nie przejąć.
Wysunął się o krok do przodu, skłonił się i wziął jej dłoń. Już sama ta czynność peszyła młodą dziewczynę ale to nie był koniec.
Chłopak spojrzał w górę, prosto w jej oczy i zapytał :
- Chcielibyśmy być twoimi jedynymi klientami, możemy? - po tych słowach delikatnie musnął wargami jej dłoń.
W tym momencie Haruno zrobiła się już cała czerwona i zabrakło jej słów by cokolwiek powiedzieć.
Sprytni studenci postanowili wykorzystać ten moment. Dwóch z nich zaszło ją od tyłu i delikatnie popychali ją w stronę ich stolika.
Posadzili ją pomiędzy sobą by każdy mógł się cieszyć jej towarzystwem.
- To może chociaż przyniosę wam coś do picia? - zaproponowała dalej nieco skrępowana.
Jej towarzysze nie mogli się napatrzeć na jej słodką twarz kiedy tak się wstydziła, wyglądała naprawdę uroczo.
- Niczym się nie przejmuj Cherry! - uśmiechnęli się do niej. - My już wszystko załatwimy.
Po chwili podeszła do nich inna kelnerka z pełną tacą kolorowych drinków oraz jedną szklanką cocacoli.
Kolejną nockę spędziła przy opowiadaniach swoich kompanów i wcale jej to nie przeszkadzało.
Raz na jakiś czas zadawali jej jakieś pytanie na które ona swobodnie odpowiadała, chyba że dotyczyły jej osobistego życia.
Mogłaby siedzieć przy nich całymi godzinami ale kiedy wybiła godzina 3 nad ranem postanowiła wracać.
Wstała i wzrok wszystkich skupił się na niej.
- No nie... - zająknęli zgodnym chórem wyczuwając co zaraz nadejdzie.
- Przykro mi chłopcy ale czas na mnie. - uśmiechnęła się do niej.
- Przecież jutro sobota, zostań z nami najwyżej pośpisz do późna. - prosili ją.
Ona jednak była nieustępliwa tym razem.
Przeszła koło ich nosów i wyszła poza stolik, wtedy jeden z nich, ten który pocałował jej dłoń, chwycił ją ponownie, by nie odchodziła.
- Satoru... - wypowiedziała jego imię.
- Zostań, chociaż na chwilę. - poprosił bardzo poważnym tonem, reszta obserwowała ich w milczeniu.
- Sam pomyśl, jeśli zostanę to jutro będę tak zmęczona, że nie będę mogła przyjść do pracy. A jeśli teraz wyjdę to dam radę wypocząć. - uśmiechnęła się do niego pogodnie.
Student spuścił wzrok ale tylko na chwilę, spojrzał na nią uśmiechnięty od ucha do ucha i powiedział:
- Rozumiem, więc lepiej żebyś już poszła. - puścił jej dłoń.
Przytaknęła, pomachała reszcie grupy i udała się do garderoby.
Przebrała się i zaraz po wyjściu natknęła się na swoją szefową.
- I jak ci się tutaj podoba? - zapytała z uśmiechem.
- Ma pani bardzo miłych klientów. - odparła.
- Pani? - zaśmiała się kobieta. - Proszę cię, mów mi Mei. A teraz przejdźmy do rzeczy, chcesz zostać u nas na dłużej?
Sakura wiedziała, że nie ma innego wyboru.
- Tak. - odparła zdecydowanie.
- Super! - wykrzyczała entuzjastycznie kobieta. - Przychodź we wszystkie dni oprócz poniedziałków. Zaczynasz pracę o 18 a kończysz o północy, natomiast w piątki i soboty będziesz zostawać do 3. Wszystko zrozumiałe?
- Jak najbardziej, chce jednak wiedzieć jak to wygląda z zarobkami. - odparła Haruno.
- 700 tysięcy yenów(ok.2500 złotych) plus to co dostaniesz od klientów oczywiście.
Musiała przyznać, że o takich zarobkach mogła wcześniej tylko marzyć, za taką kwotę nie będzie musiała przejmować się czynszem, codziennymi posiłkami i różnymi dodatkowymi opłatami.

Z uśmiechem na twarzy opuściła lokal i wróciła do swojego mieszkania. Mimo zmęczenia radość ją rozpierała więc będąc już w łóżku otworzyła swój kochany pamiętnik i zaczęła pisać.

"Cuda jednak się zdarzają! Mimo początkowego strachu sądzę, że ta praca
okaże się całkiem fajna. Mam tylko nadzieję, że nauczyciele z mojej szkoły
nie chodzą do takich miejsc inaczej mogę mieć problemy.
O innych uczniów się nie boję, ponieważ wstęp jest od 20 roku życia.
Co do sprawy z Saiem jest mi strasznie przykro, że nie udało mi się pomóc, nawet 
nie mam jak się z nim skontaktować, Sasuke postawił na swoim ale nie zamierzam
poddać się po tej jednej porażce."




***

Poniedziałek godzina 7 rano, świeżo upieczona licealistka szykuje się do szkoły z uśmiechem na twarzy, mimo że pracowała do późnej godziny. Wie, że ta praca to teraz jej być albo nie być.
Kiedy była już gotowa wyruszyła do miejsca zwanego szkołą.
Przeszła obojętnie obok zaparkowanych limuzyn i powędrowała do swojej klasy.
Pierwszą lekcją był angielski z którego wyróżniała się na tle klasy. Już jako kilkoletnie dziecko wiedziała, że znajomość języków obcych a zwłaszcza angielskiego pomoże jej w przyszłości, dlatego zawsze po szkole siedziała nad książkami.
Po 50 minutach lekcji nastąpił dzwonek oznaczający przerwę, ale tym razem nie mogła spędzić jej w barku, jednak nie chciała siedzieć w klasie więc postanowiła przejść się po budynku.
Doszła do drzwi nad którymi wisiał napis "Biblioteka" nie zastanawiając się dłużej weszła do niej.
Totalna cisza i spokój tego właśnie potrzebowała i dokładnie to znalazła w tym miejscu.
Przeszła się między regałami w poszukiwaniu czegoś co mogło by ją zainteresować.
Wiedziała, że każdą wolną chwilę powinna poświęcać nauce ale teraz nie miała na to najmniejszej ochoty, zwłaszcza że jej oczom ukazała się książka o bardzo interesującym tytule "Słodki jak śmierć".
Bez zbędnych oporów wzięła ją z półki i zasiadła przy wolnym stoliku. Najpierw zerknęła na opis, który od razu bardzo ją zaintrygował, więc przeszła do pierwszej strony rozpoczynając swoją przygodę z tą powieścią.
Nie zdążyła nawet dojść do końca strony, gdy nagle ktoś postanowił usiąść naprzeciwko niej.
Zerknęła tylko na chwilę by potem od razu spuścić wzrok.
Siedział przed nią jakiś nieznajomy jej chłopak i do tego co chwilę na nią zerkał, niestety niezbyt dyskretnie przez co dziewczyna nie mogła się skupić na czytaniu książki.
Podniosła wzrok w tym samym momencie co on, tym razem żadne z nich nie spuściło głowy.
Zielonooka przyjrzała mu się bardzo dokładnie, miał rozczochrane czerwone włosy sięgające uszu oraz piękne oczy koloru mięty. Ale było coś jeszcze ale nie w jego wyglądzie. Otaczała go ta sama aura którą poznała kiedy pierwszy raz spotkała Saia.
Chłopak delikatnie uśmiechnął się do niej i w tym momencie nie miała już wątpliwości z kim prawdopodobnie ma do czynienia. Ten sam blady, smutny uśmiech oraz przygaszone spojrzenie.
- Przepraszam.. - zaczął delikatnie. - Mógłbym zadać ci pytanie?
- Jasne. - odparła z uśmiechem by dodać mu otuchy.
- Czy ty jesteś Sakura Haruno z pierwszej klasy? - zapytał lekko skrępowany.
Musiała przyznać, że urzekł ją swoją grzeczną postawą i nieśmiałością.
- We własnej osobie. - mówiła entuzjastycznie by rozweselić jego oczy.
Czerwonowłosy uśmiechnął się ponownie.
- Nazywam się Gaara i jestem w trzeciej klasie. Chciałem ci podziękować za to co zrobiłaś dla Saia, to było bardzo miłe... - urwał i lekko odwrócił wzrok.
Różowowłosa spuściła z radosnego tonu.
- Niestety to co mi się udało to tylko bycie miłym... 
Chłopak spojrzał na nią z lekko rozszerzonymi oczami.
- Ależ nie! - chyba sam się zaskoczył, że podniósł głos. - To było naprawdę dużo, dałaś mu odwagę by w końcu się przeciwstawić po dwóch latach tego horroru. Teraz wszyscy stypendyści w tej szkole wiedzą, że jest chociaż jedna osoba w tym zepsutym bogatym świecie której pieniądze i pozycja nie strzeliły do głowy. 
Tymi słowami ją zaskoczył, sądziła że skoro wie o rozprawie to także, że i ona jest stypendystką. Dlaczego Sai postanowił to ukryć?
- Powiedz mi.. - spojrzała mu prosto w oczy. - Czy Sasuke także ciebie dręczy?
Spojrzał na nią oczami przepełnionymi bólem.
- Dręczy? To nic w porównaniu z tym co mi zrobił, przez niego straciłem najlepszego przyjaciela. - mówił nie odrywając wzroku od jej zielonych oczu.
Teraz to Sakura poczuła przerażenie, w końcu w jakim sensie Uchiha to zrobił? Przecież by nie zabił człowieka... 
W jej głowie kłębiły się różne myśli ale żadne sensowne wytłumaczenie.


Na szczęście zadzwonił dzwonek, który nie pozwolił jej zadać pytania, którego nie wypadało zadać.
Wstała i on także to zrobił.
- Mogę odprowadzić cię do klasy? - zapytał nagle nieśmiało.
Haruno spojrzała na niego zaskoczona ale nie miała by serca gdyby mu odmówiła.
- Jasne. - odparła kryjąc zakłopotanie.
Chłopak radośnie dołączył do jej boku a następnie razem wyszli z sali.
W milczeniu doprowadził ją do jej klasy, pożegnał się i odszedł w swoją stronę.


Była to dla niej trochę dziwna sytuacja ale nie miała zamiaru oceniać Gaary, współczuła mu z całego serca a jej złość co do pewnej osoby ciągle rosła. Zastanawiała się co mogłaby zrobić by polepszyć sytuację stypendystów w tej szkole. Po pierwsze i najważniejsze nie mogła dać się zdemaskować.
Do sali wszedł ich wychowawca, po odczytaniu listy obecności stanął przed klasą opierając się o biurko.
- Jak dobrze wiecie znajdujecie się w szkole z wieloletnimi tradycjami, dla pierwszoklasistów jedną z pierwszy atrakcji jest wycieczka integracyjna.
Nagle nauczycielowi przerwał gromki, radosny okrzyk licealistów.
- No już, ciszej. - uspokajał ich Asuma. - Zgodnie z tradycją pojedzie z wami trzech uczniów z
klas trzecich, których sami wybierzecie. W Piątek zrobimy głosowanie a uczniowie, którzy zdobędą największą ilość punktów pojadą z nami. A dzisiaj wybierzemy miejsce do którego chcielibyście pojechać na trzy dni.
W klasie rozległy się głośne szemrania, każdy opowiadał drugiej osobie o swoim pomyśle.
Haruno siedziała niewzruszona szkolną propozycją, wiedziała że tak czy inaczej nie będzie w stanie zapłacić za trzy dni w pewnie jakimś wielkim mieście, które wybiorą jej rówieśnicy.
Odleciała swoimi myślami całkowicie w innym kierunku, a dokładnie do miętowych tęczówek i czerwonych włosów. Martwiła się o niego, mimo że był dwa lata starszy od niej, to nie było ważne, liczyło się tylko to, że jest kolejną osobą dręczoną w tej szkole z błahego powodu.
Nie mogła się skupić nawet na tak prostej rzeczy jak myślenie o nowo poznanym koledze, ponieważ co chwilę ludzie z jej klasy się przekrzykiwali.
Każdy miał swoją zachciankę gdzie chciałby się integrować z resztą. Do jej uszu dochodziły coraz bardziej absurdalne propozycje, nawet za granicę!!
Te dzieciaki miały naprawdę sporo kieszonkowego...
Dobijała ją myśl, że będzie musiała się tłumaczyć dlaczego nie jedzie na wycieczkę. Ale jaką wymówkę powinna wybrać? Choroba? A może pogrzeb cioci wujka ze strony mamy?
- A może jedźmy pod namioty? - usłyszała propozycję Nawakiego.
Cała reszta znieruchomiała słysząc ten pomysł. No bo jak dzieciaki z najbogatszych rodzin miałyby spędzać chłodne noce w namiotach? Bez basenów i pięciogwiazdkowych hoteli?
- Skoro to mają być niezapomniane wrażenia to nie powinniśmy powtarzać schematu, jak co lato. Koło gór Okawy znajduje się pole kempingowe i świetny krajobraz. - tłumaczył dalej swój pomysł.
Z każdym słowem klasa wydawała się bardziej zaangażowana, bo rzeczywiście co to za zabawa jechać po raz enty nad morze czy za granicę do najlepszych hoteli.
- Bardzo podoba mi się ten plan. - wtrącił się wychowawca. - To będzie odskocznia od normalnych szkolnych dni. Co wy o tym myślicie, kto jest za niech podniesie rękę. - zapytał reszty.
Na początku wszyscy lekko byli zdezorientowani, że nauczyciel poparł ten dziwny pomysł.
Jednak po chwili podniosła się pierwsza ręka do góry, później następna a na końcu wszystkie ręce zostały uniesione.
Wszyscy zaczęli ponownie żywo omawiać każdy szczegół wycieczki.
- Dobrze. W takim razie przygotuję ofertę podróży i pójdę po zezwolenie dyrektora. - oświadczył Asuma.
Nagle już nikomu nie przeszkadzał pomysł spędzenia nocy w namiocie.
Zielonooka z zaciekawieniem przyglądała się znajomym. Zastanawiała się czy każdy z nich jest taki jak Uchiha. Czy to w ogóle było możliwe? Przecież teraz tak radośnie ze sobą dyskutowali a uśmiech nie schodził z ich twarzy. Miała nadzieję, że może na swoje pytanie odpowiedzieć przecząco.
Nagle do jej uszu doszedł miły ton z prawej strony.
- Hej Sakura. - zawołała ją młoda dziewczyna.
- Tak, Ino? - odparła bezzwłocznie.
- Co o tym myślisz? O spaniu w namiocie? - zadała jej konkretne pytanie.
- Jak dla mnie nie ma problemu. - odparła szczerze, unikając tematu jej obecności na tejże wycieczce.
- Ja się trochę boję, ale z wami będzie świetnie. - uśmiechnęła się blondynka bardzo szeroko.
Ten uśmiech ukuł różowowłosą prosto w serce, jak mogła posądzać ich o bycie takimi samymi jak brunet z trzeciej klasy. Odetchnęła z ulgą i przeprosiła swoją klasę w myślach za wątpliwości.



Lekcje mijały jej mozolnie ale w końcu dotrwała do długiej przerwy. Również na niej chciała uniknąć przypadkowego spotkania z czarnymi tęczówkami.
Dalej przed oczami widziała jego spojrzenie, kiedy wypowiedziała jego imię z odpowiednią końcówką, na samą myśl o tym dostawała wypieków na twarzy.
Ponownie wybrała się do biblioteki, jednym z powodów była bardzo interesująca książka, którą ledwo co zaczęła, drugim powodem zdecydowanie były miętowe oczy.
Ledwo przekroczyła próg owego miejsca a już udało jej się dostrzec czerwoną czuprynę, siedział przy jednym ze stolików z nosem w książce.
Podeszła do niego najciszej jak umiała, by nie wybudzić chłopaka z książkowego letargu.
Jednak gdy tylko się zbliżyła, miętowe tęczówki wyłoniły się zza lektury.
W jego oczach było widać wyczekiwanie i w końcu spełnienie, ucieszył się na jej widok i okazał jej to uśmiechem.
- Zawsze tu przesiadujesz? - spytała odwzajemniając uśmiech.
- To jedyne miejsce gdzie Sasuke nie zagląda. - zaśmiał się a ona wraz z nim.
Usiadła naprzeciwko niego, zastanawiając się czy wypada jej zadawanie mu kolejnych pytań.
Jednak jej ciekawość jak zawsze brała nad nią górę.
- Jesteś w klasie z nim?
Chłopak przyjrzał się jej badawczo, zastanawiając się czy jej pytanie może mieć jakieś drugie dno.
- W pierwszej klasie owszem, jednak później już nie dawałem rady i przeniosłem się do równoległej klasy. Uwierz, że jemu to nigdy się nie nudzi, codziennie uprzykrzał mi życie na lekcjach. Teraz mam spokój, no chyba że spotkam go przypadkiem na przerwie. - wyjaśnił.
Haruno przysłuchiwała się temu z szeroko otwartymi oczami, do jej niewinnego umysłu nie mogło dotrzeć, że można się tak zachowywać.
- To straszne... - nie potrafiła wysilić się na lepsze słowa, opuściła głowę w bezradności.
Miętowe oczy przyglądały się jej w zaciekawieniu, była taka skromna i wrażliwa, jej osoba w ogóle nie pasowała mu do świata przepełnionego pieniędzmi.

Nagle dziewczyna poczuła na swoim policzku ciepłą męską dłoń. Spojrzała przed siebie i zobaczyła coś co dodało jej otuchy. Rudowłosy chłopak uśmiechnął się do niej, ale nie jakoś tak zwyczajnie.
Ten uśmiech był niezwykły, nawet jego oczy współgrały teraz z jego wargami.
Kiedy i zielonooka odwzajemniła uśmiech, opuścił dłoń.
- Nie myśl za dużo o tym. - powiedział odkrywając co skrywają jej myśli.
Dziewczyna przygryzła lekko dolną wargę, nie sądziła, że tak łatwo można ją rozszyfrować.
- Postaram się. - odparła z uśmiechem.
- Jadłaś już swoje bento? - spytał nagle, po prostu starając się by między nimi nie zapadła cisza.
Zielonooka rozejrzała się wokół swojego siedzenie a następnie westchnęła cicho.
- Jeszcze nie ale nie wzięłam torby z klasy. - wymamrotała niezadowolona.
- Więc chodźmy po nią a potem zjedzmy na zewnątrz. - zaproponował z uśmiechem.
Jak subtelnie spędzić czas z dziewczyną? Rudowłosy chłopak zrobił to perfekcyjnie, tak bardzo, że w ogóle w tej propozycji nie było widać relacji damsko-męskich.
- Chętnie! - odparła ucieszona.
Chciała spędzić z nim więcej czasu i chciała dowiedzieć się o tym miejscu nieco więcej, a czy mógłby być ktoś lepszy od stypendysty na ostatnim roku? Raczej nie.
Wstali równocześnie i wspólnie wyszli z biblioteki.


***

Przechadzał się właśnie z paczką swoich kumpli po korytarzu. Normalnie w czasie przerw, a zwłaszcza tej długiej, spędzał czas przy budce. Nie do końca przemyślał nasłanie przekupionego sanepidu na staruszka Ichiraku. Teraz cały miesiąc będzie musiał się obyć bez świeżej kawy oraz bez pierwszoklasistki za ladą.
Prychnął na samą myśl o różowych kosmykach. Nie mógł się doczekać, aż w końcu się na nią natknie. W poprzednim tygodniu zdobył satysfakcjonujące zwycięstwo nad dziewczyną.
Był z siebie dumny, postawił na swoim oraz "uratował" zielonooką od zgubnego wpływu stypendystów. A przynajmniej w to wierzył....


Wraz z kumplami wszedł w kolejny zakręt i wtedy, do jego uszu doszedł urzekający śmiech.
Od razu jego czarne tęczówki zaczęły poszukiwania, choć umysł nie dawał mu złudzeń do kogo on należy.
W końcu dostrzegł różowowłosą licealistkę, aż przystanął na chwilę, jednak nie tylko przez to, że pierwszy raz widział jej uroczy uśmiech.
Zilustrował ją oraz jej towarzysza i czuł jak powoli podnosi mu się ciśnienie.
Jego koledzy widząc co się kroi, także się zatrzymali.

Haruno całą drogę wymieniała uśmiechy i rozmawiała z nowym kolegą, nie przestali przez całą drogę, aż w końcu poczuła jak jej towarzysz milknie a jego dłonie lekko drżą.
Poszła w ślad jego oczu i wtedy dojrzała bruneta, którego najchętniej unikałaby przez cały rok.
Nie zderzyła się z jego spojrzeniem ponieważ jego zirytowane czarne oczy były skupione na czerwonowłosym.
Mimo zaistniałej sytuacji postanowiła, że nie spowolnią kroku. Szli dalej przed siebie, a odległość między nimi coraz bardziej się zmniejszała.

Kiedy byli już całkiem blisko, czarne tęczówki przeniosły się na różowowłosą.
Poczuła na sobie to karcące spojrzenie, wiedziała jak w tym momencie jest on niezadowolony.
I tak naprawdę to nie czuła się z tym źle, a wręcz przeciwnie.
Nie odrywała swoich zielonych oczu od postaci bruneta i kiedy już prawie otarli się o siebie ramionami, otworzył usta by jakoś przerwać jej wspólne chwile ze stypendystą.
Haruno dojrzała jego rozwarte wargi, ale nie miała najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego wykładu.
Minęli go i jego kolegów a Gaara w końcu wypuścił powietrze z płuc.

Miętowooki nie mógł uwierzyć, to był pierwszy raz kiedy natknął się na Sasuke a on go jakoś nie upokorzył przed innymi. Spojrzał ukradkiem na twarz zielonookiej, z jej oczu wychodziły iskry a mięśnie twarzy były spięte.
Domyślał się, że i ona była przygotowana na wymianę ciętych słów, teraz musiała powoli się uspokajać i odpuścić wojennemu nastawieniu.

***

Sam nie wiedział czemu nie zatrzymał jej, jednak nieustępliwe spojrzenie zielonych oczu, po prostu nie pozwoliło mu wypowiedzieć choćby słowa.
Zerknął za siebie, mógł jeszcze przez chwilę widzieć plecy pierwszoklasistki oraz wpatrzonego w nią stypendystę.
Nie spodobało mu się to, nie podobało mu się, że jakiś chłopak z nizin społecznych mógł się tak w nią wpatrywać.
Jego przyjaciele przyglądali mu się w zdziwieniu, w końcu liczyli na jakiś ciekawy rozwój akcji.
Tylko blondyn o niebieskich oczach nie był zainteresowany całą tą sytuacją.
- Co powiecie by zjeść dzisiaj na zewnątrz? - odezwał się Uchiha.
Reszta grupki tylko się uśmiechnęła pod nosem wiedząc co kryje się za jego słowami.
- Nie mam ochoty. - odparł nagle Uzumaki obojętnym tonem.
Nie czekał nawet na reakcję kolegów, po prostu poszedł w swoim kierunku.
Koledzy spoglądali na oddalające się plecy blondyna ze zdziwieniem.
- A tego co ugryzło? - burknął Kiba.
Grupa popatrzyła się na bruneta jednak jego oczy wciąż tkwiły w plecach oddalającego się przyjaciela, jednak były one wypełnione niezrozumianą dla nich złością.
Mimo wszystko wzruszyli ramionami na tą sytuację i wspólnie wyszli na zewnątrz.

Uchiha szybko odnalazł pierwszoklasistkę wraz ze stypendystą. Siedzieli sobie uroczo pod drzewem i jedli swoje bento.
Usiadł z kolegami przy ławce, by bez skrupułów móc ich obserwować.
Widział jak uroczo sobie rozmawiają i śmieją się, czym doprowadzali go do białej gorączki.
Jego grupa ze spokojem jadła swoje kilkuwarstwowe śniadanie, chociaż sprawa zielonookiej buntowniczki nie była im obojętna, to przecież nie zamierzali z nią walczyć z pustym żołądkiem.
- A ty nie jesz? - skierował pytanie Neji do czarnookiego.
W odpowiedzi zobaczył tylko skupione oczy i obojętne wzruszenie ramionami.
- Zostaw ich póki co, tutaj i tak nic nie zrobimy, jest za dużo uczniów. - wtrącił poważnie Kiba.
Uchiha wyglądał jakby naprawdę rozważał tą opcję, jednak zmieniło się to, gdy do jego uszu dobiegł dźwięk odbijającej się piłki.
- Mam lepszy pomysł. - uśmiechnął się pod nosem brunet.



Pod drzewem w dalszym ciągu siedziała Haruno z nowym kolegą. Zamiast swojego skromnego śniadania wyciągnęła jabłko i zaczęła je jeść.
Sai z jakiegoś powodu nie powiedział innym stypendystom, że nie jest dziewczyną z wyższych sfer, czuła że coś może się za tym kryć więc i ona nie zamierza wyprowadzać ich z błędu.
Czerwonowłosy siedział po turecku a na kolanach trzymał swoje bento z którego co jakiś czas wyjadał kąsek.
- Masz już pomysł co chcesz robić po liceum? - spytała go.
- Chciałbym zostać geologiem, praca w przyszłości dobrze płatna a nauka z potrzebnych przedmiotów całkiem dobrze mi idzie. - uśmiechnął się do niej.
- To świetny pomysł! - uśmiechnęła się szeroko. - Możesz zapisać się tutaj na studia, widziałam że mają taki wydział!
Miętowe tęczówki przygasły, nie chciał niszczyć jej optymizmu ale także nie chciał jej okłamywać.
- Sakura, nie wybieram się tutaj na studia. - powiedział poważnie patrząc jej w oczy.
Nie mogła zaprzeczyć, że zaskoczył ją.
- Ale dlaczego? Przecież dobrze się uczysz więc i na studia dostaniesz stypendium. - szukała wyjaśnienia.
Wpatrywał się w tą niewinną osobę, mimo tego co widziała, to wciąż spoglądała na świat przez różowe okulary.
Spojrzał na nią przez czerwone kosmki włosów i powiedział :
- On mi nie odpuści nawet gdy wyjdziemy z liceum.
Źrenice zielonookiej rozszerzyły się, mogła się tego sama domyślić. Czuła wyrzuty sumienia, że rozdrapywała rany, które nawet nie mają czasu by się zagoić.
Nie zdążyła nawet nic powiedzieć a już sprawy nabrały nieoczekiwanego obrotu. "Ktoś" z całej siły rzucił piłką do koszykówki w nogi czerwonowłosego, przez co całe jego śniadanie wypadło z jego pudełka wprost na jego czarne spodnie. Nie wyglądało to za dobrze, w dodatku doskonale wiedzieli kto jest sprawcą tego zamieszania, czuli cały czas na sobie jego czarne tęczówki.

Oczywiście żadne z nich się nie myliło, naprzeciwko nich stał Uchiha i to na pewno nie uśmiech gościł na jego twarzy. Haruno rzuciła mu przelotne spojrzenie, przy okazji wywracając oczami.
Nie miała zamiaru się z nim awanturować przy tych wszystkich ludziach, a po reakcji Gaary wywnioskowała, że i on chce tego uniknąć, nawet nie spojrzał na bruneta.
Różowowłosa bez chwili namyślenia wyciągnęła swoją chusteczkę, którą miał każdy uczeń w kieszonce swojej marynarki, a następnie podała ją w stronę miętowookiego.
Jednak nie spodziewała się tego co zaraz po tym nastąpiło. Gaara spojrzał na nią zdezorientowany a następnie strzelił soczystego buraka, w jednej chwili jego twarz nabrała czerwonego koloru. Jednak to nie był koniec, każda para oczu, która znajdowała się na dworze, skupiła się właśnie na nich.
Ona naprawdę nie wiedziała co zrobiła źle a zaczęła się czuć jak przestępca rangi S.

Czerwonowłosy niepewnie zmierzał ku odebraniu chusteczki, jednak Uchiha nie pozwolił na dalszy rozwój sytuacji. Chwycił mocno za nadgarstek dziewczyny, podniósł ją z ziemi i wyrwał jej chusteczkę z dłoni.
Ona już w tym całym zdezorientowaniu nawet nie zareagowała na czyny bruneta.
- Wiesz co ty w ogóle wyprawiasz? - syknął do niej cicho, by nie przyciągnąć jeszcze większego tłumu gapiów.
W ogóle nie rozumiała jego złości w tym momencie, a szok odebrał jej głos i prawdopodobnie racjonalne myślenie.
W jednej chwili wstał Gaara, chwycił czarnookiego za ramię i obrócił go w swoją stronę.
- Zostaw ją. - wycedził również przez zęby. - Jest nowa, na pewno nie zna tutejszych tradycji.
Brunet od razu wyszarpał się z jego ucisku i rzucił mu nienawistne spojrzenie, groźne słowa rzucone przez stypendystę? To było raczej złe posunięcie.
Puścił nadgarstek dziewczyny i zrobił krok do przodu w stronę rówieśnika.
Zaczynało to wyglądać coraz groźniej, mierzyli się spojrzeniami a żaden z gapiów nie miał odwagi by się zbliżyć. Miętowooki starał się zachowywać odwagę i mężnie stawiać czoło jednemu z jego prześladowców. Zapewne nie było to łatwe, kiedy przed jego oczami przewijały się sceny, które uprzykrzały mu jego licealne życie.
- Gdybyś trzymał się z dala od osób które są poza twoim zasięgiem to nie byłoby problemu. - odparł już poddenerwowanym tonem. - Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Znaj swoje miejsce.
Ostatnie słowa potrafiły zamrozić krew w żyłach a już na pewno wypłukać całą pewność siebie, jaką miał w sobie stypendysta.
Czerwona grzywka zaczęła powoli zakrywać przygaszone miętowe oczy. Poza jego zasięgiem? Tak, to były słowa, które zabolały go najbardziej. Czy nie zasługiwał na szczęście tylko dlatego, że jego rodzice nie dorównywali zarobkami rodzinie Uchiha?
Czarne tęczówki obserwowały chłopaka z wyższością, a jego usta już drżały by powiedzieć kolejne przykre słowa.
Zielonooka przysłuchiwała się w milczeniu, a sumienie zżerało ją od środka. W końcu jej serce nie wytrzymało tych słów.
Przeszła beztrosko koło nabuzowanego bruneta i stanęła naprzeciwko Gaary.
Dłońmi delikatnie objęła jego twarz i podniosła ją do góry, by spojrzał jej w oczy. Widziała zdezorientowanie w kolorze mięty ale i przeogromny smutek oraz cierpienie. Nie była w stanie sobie nawet wyobrazić, przez co ten chłopak musiał przejść.
Stanęła na palcach i przytuliła go do siebie, dłoń położyła na tyle jego głowy i skłoniła by wtulił się w jej ramię.
- Nie słuchaj go. - wyszeptała mu ciepłym tonem do ucha.
Tego mu było trzeba, dawno nie słyszał tak uspokajającego głosu, najchętniej to by się teraz wypłakał jej do tego ramienia ale wiedział, że już samo przytulenie jej będzie miało swoje konsekwencje.
Zbulwersowany wzrok Sasuke przebił plecy różowowłosej i dotarł aż do czerwonowłosego.
Nie było mowy o pomyłce, Uchiha był wściekły a tłum gapiów już szukał tytułu na pierwszą stronę do szkolnej gazetki.
Po około minucie rozluźniła uścisk i stanęła pełnymi stopami na ziemi, spojrzała na jego twarz i ujrzała uśmiech, dzięki temu była pewna, że postąpiła słusznie.
Wymieniła z nim porozumiewawcze spojrzenie a następnie odwróciła się w stronę czarnookiego.
- Nieważne co powiesz, nie mam zamiaru stać się taka jak ty. - odparła mu całkowicie poważnie.
Jej zaciekłe spojrzenie przecinało się z jego tęczówkami, atmosfera była napięta, mimo to dziewczynie nie brakowało odwagi.
Zbliżyła się do niego o parę kroków.
- A teraz oddaj moją chustkę. - rzekła i wyciągnęła rękę w jego stronę.
Chłopak mimo złości parsknął śmiechem pod nosem.
- Po co? Żebyś znowu dała ją jakiemuś palantowi? - odparł z wyrzutem.
Nie musiał czekać szybko na odpowiedź, w dodatku na taką, która mu się nie spodoba.
- Póki co jedynym palantem który ją ma, jesteś ty. - uśmiechnęła się sztucznie.
Jego twarz podobnie spochmurniała, jednak tym razem nie chciał dać się sprowokować. Odwrócił się na pięcie i zaczął iść przed siebie. Podniósł dłoń do góry i pokazał jej chustkę.
- Jeśli chcesz ją odzyskać to chodź. - zaproponował w dalszym ciągu się oddalając.

Oh jak on ją niesamowicie irytował. Chciała krzyczeć, nie ważne ile ludzi ją otaczało. Jednak nie mogła tego zignorować, każdy element mundurka był obowiązkowy, a brak wystającej białej chustki bardzo szybko rzucił by się w oczy. Nie chciała mieć jeszcze na głowie problemów z nauczycielami.
Zerknęła na Gaare, on także znał zasady szkoły i wiedział, że nie ma innego wyboru. Przytaknął głową by dodać jej otuchy w nadchodzącym pojedynku.

Ruszyła nie mogąc dłużej zwlekać, dogoniła bruneta i szła tuż za jego plecami.
- Nie możesz po prostu mi oddać tej chustki? - rzuciła słowami.
On je zignorował i w dalszym ciągu szedł przodem. W końcu skręcił a ona podążyła za nim.
Znaleźli się w innej części parku szkolnego, Uchiha opierał się o betonową ścianę, która była częścią znajdującego się po drugiej stronie boiska do koszykówki. Przed nim była ścieżka do spacerowania oraz wiele ławek a za nimi piękne drzewa i kwiaty.
Ten widok widziała w zeszłym tygodniu, kiedy stała na dachu i zobaczyła odchodzącego ze szkoły Saia.
Czarne tęczówki ponaglały ją wzrokiem by podeszła jak najszybciej.
- Mogę już w końcu odzyskać moją własność? - spytała, jednak w jej głosie nie było słychać tej iskry co przedtem.
Brunet wyciągnął dłoń z chustką w jej kierunku. Ona ostrożnie sięgnęła po nią, nie wierzyła nawet, że Uchiha po tej całej wędrówce tak po prostu jej to odda. Znała go wystarczająco dobrze.
Kiedy chwyciła za chustkę to on szarpnął za nią, następnie chwycił za jej nadgarstek i przyciągnął ją do siebie.
Stała pomiędzy jego nogami, on w dalszym ciągu opierał się o ścianę.
- Jeszcze nie. - wyszeptał, po czym położył dłoń na dole jej pleców, nie pozwalając jej się odsunąć.
- Co ty wyprawiasz Uchiha? - syknęła, by ponownie nie zwołać tłumów, na szczęście tutaj nikogo nie było.
- Jeśli postanowiłaś przyjść do tej szkoły, to powinnaś również poznać panujące w niej zasady. - odrzekł zmieniając temat.
- Nie rozumiem o co tym razem się czepiasz. - burknęła pod nosem.
Po raz kolejny stawiał ją w krępującej sytuacji, nie miała ochoty na pouczający wykład od profesora Jestem najlepszy i nie dyskutuj.
- Pomijam już fakt, że znowu spotykasz się ze stypendystą... - spojrzał na nią znacząco.
- Powiedziałam ci już coś na ten temat. - przerwała mu. - nie zamierzam traktować ich tak jak ty.
Po raz kolejny dzisiejszego dnia mierzyli się wzrokiem, każde z nich nie zamierzało odpuścić drugiemu, myśląc o swojej racji.
Nie odrywając wzroku od jej zielonych oczu powiedział :
- Hańbisz swoje nazwisko Haruno. - jego ton był całkowicie poważny.
W środku dziewczyna już się gotowała, bo jak to? Niby to co on robi jest lepsze?
On jednak nie pozwolił tym razem mu odpyskować.
- Oddanie komuś swojej chustki, części prestiżowego mundurka, ma dwa konkretne znaczenia. - udało mu się ją w końcu czymś zaciekawić, zaczęła uważnie go słuchać.
- Jakie?
- Pierwsze odnosi się tylko do klas maturalnych jak ja czy Gaara bądź jakakolwiek dziewczyna z trzeciej klasy. Jeśli podarujemy ją drugiej osobie oznacza to, że oficjalnie zapraszamy ją na bal maturalny. - mówił spokojnym tonem, by dziewczyna nie straciła zainteresowania.
- Jestem w pierwszej klasie więc to mnie nie dotyczy. - odparła jakby chciała mu o tym przypomnieć.
- Wiem o tym, chcę byś to po prostu wiedziała. - wzruszył ramionami.
- Wyjaśnisz mi w końcu czemu wszyscy się tak na mnie gapili? - nalegała.
- Wszyscy znają twojego nowego kolegę, wiedzą że jest ze stypendium. - w tym momencie różowowłosa przewróciła oczami. - Drugie znaczenie obejmuje wszystkich. Oznacza ono oficjalną propozycję do zostania parą, resztę sobie sama dopowiedz.
Spoglądał na jej reakcję i dostrzegał jak powoli zaczyna łączyć fakty, w tym momencie jej twarz nabrała bardziej różanego odcieniu, jednak już po krótkiej chwili znów mógł ujrzeć jej złość.
- No i co z tego? - syknęła zła. - On dobrze wiedział, że nie o to mi chodziło.
Brunet westchnął głośno i przewrócił oczami.
- Musisz być taka uparta? Dajesz mu złudne nadzieje, że może się do nas dopasować a to nic nie warty wysiłek. Stanie się z nim dokładnie to samo co z Saiem. - wyjaśniał swoją rację coraz bardziej rozgniewanym tonem.
- Nie masz prawa wtrącać się w czyjeś życie! On nie zrobił nic złego! - w tym momencie nie potrafiła już powstrzymać swoich emocji i wykrzyczała mu te słowa prosto w twarz.
On także nie pozostawał jej dłużny, skoro ona się nie kontrolowała to dlaczego on miałby to robić?
- Łamie zasady! - krzyknął zdenerwowany.
Spojrzał w jej zlęknione oczy i jakoś tak zrobiło mu się głupio. Jego celem nie było podnoszenie na nią głosu, tylko przemówienie jej do rozumu.
Przeniósł dłoń z jej pleców na jej podbródek i podniósł go lekko by spojrzała mu w oczy. Widziała jak jego czarne tęczówki w jednej chwili uległy zmianie, jednak nie mogła stwierdzić czy to dobry znak.
- Zrobisz co będziesz chciała. - powiedział nagle. - Tylko pamiętaj, że to nie ty na tym ucierpisz.
Wypowiadał te słowa bezwstydnie patrząc jej się w oczy a ona aż się gotowała.
- Czy ty mi teraz grozisz? - spytała patrząc na niego ze złością.
Chłopak zanim odpowiedział, odsunął się od ściany, odszedł na krok a następnie położył jej chustkę na czubku głowy.
- Nie tobie. - odparł z bezczelnym uśmiechem a następnie odszedł, zostawiając ją tam samą.
Musiała teraz podjąć decyzję albo odpuści sobie wszelkie znajomości z innymi stypendystami albo wciąż będzie kolegować się z Gaarą czym narazi go na niebezpieczeństwo.
- Cholerny drań. - syknęła cicho pod nosem.











Wiem, że długo mnie nie było. Mimo wszystko mam nadzieję, że czytało wam się dobrze i będziecie zaglądać w przyszłości by przeczytać kolejne rozdziały.
Rose 51 jeśli jakimś cudem jeszcze to czytasz, to czekam na twój komentarz :)
Musiałam zmienić szablon na jasny, to chyba już starość..



























layout by Sasame Ka