poniedziałek, 21 listopada 2016

Rozdział 7

- Co ci jest?
- Ty mi jesteś.





Zielonooka stała wciąż w lekkim oszołomieniu, ściągnęła chustkę z głowy, starannie ją poskładała i włożyła ją do kieszonki marynarki.
Miała tak wielką ochotę wtulić się w matczyne ramię i płakać, aż by nie zasnęła. Nie tak wyobrażała sobie samodzielne życie, z dala od rodziców.
- Sakura? - usłyszała niepewny znajomy głos.
Obróciła się w tamtą stronę i ujrzała dwie koleżanki ze swojej klasy.
- Czemu tu tak stoisz sama? - zapytała blondynka o niebieskich oczach.
Nie mogła się wyżalić tym osobą, wiedziała, że mają taki sam stosunek do stypendystów jak Uchiha i pewnie 90% tej szkoły.
- Byłam się przejść, nie miałam jeszcze okazji pospacerować tutaj. - uśmiechnęła się do nich, mimo emocji które w niej siedziały.
- Możemy się dołączyć? - spytała granatowłosa.
- Jasne Hinata. - zgodziła się bez oporów.
Nie uważała je za złe dziewczyny, raczej za takie, którym ktoś mocno poprzestawiał w głowie.

Teraz w trójkę spacerowały sobie po wydeptanej ścieżce. Pogoda była piękna, tylko parę chmur na niebie, czy można chcieć czegoś więcej?
- Teraz pewnie ci się nudzi na przerwach, od kiedy budka jest zamknięta. - stwierdziła blondynka.
- Trochę tak, ale powinna zostać ponownie otwarta w przyszłym miesiącu. - odparła z uśmiechem.
- To super. - złożyła ręce Hyuga. - Napiłabym się czegoś chłodnego.

***

Zbliżał się powoli dzwonek ogłaszający koniec długiej przerwy. Brunet wrócił do swojej klasy, gdzie czekali już na niego koledzy. Czekali na cokolwiek, jakiś szczegół z tego co wydarzyło się między nim a Gaarą, a zwłaszcza co działo się kiedy zniknął wraz z pierwszoklasistką.
Usiadł na swoim miejscu a następnie spojrzał na wyczekujące oczy przyjaciół.
- Nic do niej nie dociera. - powiedział w końcu zrezygnowany.
Po pomieszczeniu rozległy się głębokie westchnięcia.
- Co z tym zrobimy? - spytał Kiba.
- Zaczyna brakować mi cierpliwości do niej. Shikamaru masz jakiś pomysł? - zapytał Uchiha.
Widać było, że chłopak z kitką zastanawia się przez chwilę.
- Najwygodniej byłoby zostawienie jej w spokoju. - oznajmił, co niezbyt spodobało się reszcie grupy. - Jednak jeśli dalej pozwolimy jej się przyjaźnić ze stypendystami, to w końcu oni poczują się tutaj jak w domu.
- Więc? - ponaglał go Neji.
- Skoro nie możemy sprawić, by Sakura trzymała się z dala od stypendystów, to musimy sprawić by to oni trzymali się od niej z dala. - podrzucił pomysł Nara.
Grupa chłopaków zastanawiała się nad tym pomysł z uśmiechem na twarzy. Mieli już te sceny przed oczami, gdzie każdy stypendysta widząc Sakurę ucieka w popłochu, bo tak naprawdę będą widzieć ich za jej plecami.
- Pierwszym celem będzie Gaara, jak dobrze pójdzie pozbędę się go z tej szkoły. Będzie przykładem dla innych biedaków, tak samo jak Sai. - oznajmił Sasuke, widząc wciąż przed oczami moment gdy zielonooka oddaje swoją chustkę czerwonowłosemu.
Nagle do sali wszedł Uzumaki z marnym wyrazem twarzy, od razu usiadł na swoim miejscu.
- Dla ciebie też mam zadanie, Naruto. - zwrócił się do niego Uchiha.
Niebieskie tęczówki tylko spojrzały na niego z brakiem entuzjazmu.
- Nie chce żadnych plotek o tej dwójce. Porozmawiaj z dziewczynami od gazetki szkolnej. - wyjaśnił mu zadanie tonem rozkazującym.
Blondyn przytaknął tylko a następnie zamknął oczy, by już nie musiał z nikim gadać.
Sasuke bardzo dobrze znał Uzumakiego i wiedział co go trapiło, chociaż dla niego osobiście to był zwyczajny absurd.
Znali się od lat ale dopiero od drugiej klasy liceum się zaprzyjaźnili, łączyło ich sporo a zwłaszcza interesy, które w przyszłości mieli przejąć po swoich ojcach.


***

Wybiła godzina 15:30 a to oznaczało koniec zajęć lekcyjnych. Teraz uczniowie rozchodzili się do klubów bądź po prostu do domu.
Haruno nawet nie zapisywała się do klubu, od początku wiedziała, że jej czas będzie ograniczał się do szkoły, nauki i pracy. Dzisiaj dodatkowo musiała udać się do sklepu by zrobić chociażby najmniejsze zakupy. Niestety do pierwszej wypłaty wciąż musiała się pilnować z wydatkami.
Niedaleko jej dzielnicy znajdował się średniej wielkości spożywczak, weszła do środka i zaczęła napełniać koszyk niezbędnymi produktami.
Na samą myśl, że nie musi iść dzisiaj do pracy odetchnęła z ulgą, zarobki są świetne ale sumienie wciąż dawało się we znaki.
Podeszła do kasy i zapłaciła, następnie pokierowała się w stronę swojego mieszkania.

Przygotowała sobie skromną kolację z zakupionych rzeczy a następnie wzięła się za odrabianie lekcji. Dzisiaj w końcu dostali stały plan zajęć, wyciągnęła białą kartkę A4  i zrobiła pięć tabel na każdy dzień szkolny.
Po paru pociągnięciach długopisem, tabela była gotowa więc zaczęła wpisywać przedmioty.
Kiedy skończyła powiesiła kartkę na ścianie.

 Przyjrzała się planowi, był całkiem spokojny, jedyne lekcje które ją przerażały to ekonomia. Wcześniej nie miała takiego przedmiotu, a na dodatek nie miała o tym zielonego pojęcia na pewno w przeciwności do dzieciaków z jej klasy.
Westchnęła głośno dając delikatnie upust emocjom.
Chwyciła za swój telefon i wybrała numer swojej mamy. Po kilku sygnałach odebrała.
- Cześć córeczko. - odezwał się matczyny głos.
- Hej mamo, co u was?
- Wszystko po staremu, lepiej ty opowiadaj. Nie mogłam się doczekać aż w końcu zadzwonisz.
Kiedy słyszała głos swojej rodzicielki wiedziała, że to było właśnie to czego potrzebowała.
Miała ochotę jej o wszystkim opowiedzieć, o tym jak niektórzy uczniowie są tutaj prześladowani oraz jak wielkie znaczenie ma twój status społeczny. Wyżaliłaby się, że musi pracować jako kelnerka w klubie gogo i że musi obsługiwać napalonych facetów. Tak bardzo tego chciała ale jeszcze bardziej nie mogła tego zrobić. Gdyby prawda ujrzała światło dzienne to mogłaby się pożegnać z tym miejscem. Chciała zapewnić sobie pewną przyszłość, mimo złej sytuacji finansowej mogła sama zadbać o niektóre rzeczy. Musiała zacisnąć zęby i to przetrwać.
- Wszystko w porządku. - skłamała do telefonu. - Nauka idzie mi dobrze, a ludzie z klasy są bardzo mili. Sądzę, że w przyszłości znajdę także przyjaciół.
- Oj córciu tak się ciesze. - odparła mama prawie szlochając. - Tak bardzo się bałam wysyłając cię samą tak daleko od domu.
- Nie martw się mamo, potrafię już o siebie zadbać. - powiedziała uspokajającym tonem.
- Mam nadzieję tylko, że żaden chłopak ci się nie naprzykrza. - rzekła nagle tym swoim poważnym rodzicielskim tonem.
Haruno zdębiała na moment, no bo jak jej mama mogła to wyczuć z takiej odległości? Dopiero po chwili doszło do niej, że chodzi o całkowicie co innego.
- Mamooo. - jęknęła do telefonu. - Nawet jeśli to nie mam czasu na randki.
 W odpowiedzi usłyszała chichot.
- Wiem kochanie, jesteś bardzo odpowiedzialną osobą i wierzę, że zrobisz wszystko jak należy. - oznajmiła całkiem poważnie.
Haruno ścisnęło serce ale nie mogła nic na to poradzić.
- Dziękuję mamo, obiecuję odezwać się ponownie. - odparła z lekką chrypką. - Kocham was, przekaż to też tacie.
- Jasne skarbie, my też cię kochamy. Trzymaj się i ucz się pilnie.
- Postaram się, pa. - po tych słowach rozłączyła się.
Czuła, że każda rozmowa z rodzicami przygnębia ją jeszcze bardziej, niestety póki jest wrażliwa na zło tak już pozostanie. Wiedziała, że Sasuke jej nie odpuści, pocieszała się myślą, że za rok Uchiha idzie na studia i będzie mogła odetchnąć od niego.
Potrzebowała już teraz się wyciszyć, godzina nie była późna więc postanowiła pójść na spacer.
Przebrała się ze swojego mundurka w czarne spodnie rurki oraz najzwyklejszą białą koszulę na grubych ramiączkach. Założyła buty i wyszła.

Spacerowała sobie po okolicy, a słońce ostatnimi promykami ocieplało jej skórę.
Potrzebowała poskładać jakoś myśli, potrzebowała znaleźć odpowiedzi. Czuła, że jeśli ponownie spotka się z Gaarą to spotka się również z konsekwencjami.
Sasuke był zdecydowany by wybić jej wszystkich stypendystów z głowy. Może powinna trzymać się od nich z dala i udawać normalną uczennicę? Jednak tutaj nie było normalności...
Albo stanie po stronie bogatych albo tych ze stypendium, nie pozwolą jej pozostać w środku.

Szła wciąż przed siebie, a jej oczy na pewno nie były skupione na otaczającym ją świecie.
Ta nieświadomość musiała w końcu się zakończyć w pewny sposób, a mianowicie uderzyła w osobę przed sobą. Odbiła się ale szybko złapała równowagę.
- Przepraszam. - powiedziała od razu i podniosła wzrok.
- Nic się nie stało... - odparł męski znajomy głos. - Cherry?!
Jest źle! Czerwona lampka zaświeciła się w głowie zielonookiej. Jej praca powinna pozostać w ukryciu a tu nagle wpada na klienta.
Satoru, srebrnowłosy chłopak mimo początkowego zdziwienia, uśmiechał się do niej przyjaźnie.
- Wyglądasz inaczej bez tej tony makijażu. - odsłonił śnieżnobiałe zęby. - O wiele bardziej mi się podobasz w tej wersji. Taka naturalna.
Ona wciąż stała w lekkim szoku, nie wiedziała jak powinna się zachować.
- Więc gdzie się wybierasz? Do pracy? - zagadywał ją w dalszym ciągu.
- Nie, nie.. Dzisiaj mam wolne. - odparła z nikłym uśmiechem.
W szarych oczach chłopaka pojawiła się niebezpieczna iskra.
- To znaczy, że masz troszkę czasu? - spytał dokładnie jej się przyglądając.
- Emm... no nie do końca. - szukała drogi ucieczki, jednak jej słowa nie były zbyt przekonujące.
- Oj proszę Cherry, nie każ się prosić. - złożył dłonie w pozycji błagalnej. - Zgódź się chociaż na krótki spacer.
On na nią tak bardzo naciskał a ona nie należała do osób, które z łatwością potrafią odmówić. W dodatku bała się, że jeśli się nie zgodzi to chłopak będzie za nią szedł.
- No dobrze, ale krótki. - zaznaczyła ostatnie słowo.
Srebrnowłosy pokiwał radośnie głową i stanął u boku dziewczyny.
- Więc gdzie chciałabyś pójść? - spytał z uśmiechem.
Haruno tak naprawdę nie znała okolicy, była tu od niedawna i nie zdążyła wszystkiego poznać.
- Zdaję się na ciebie. - odwzajemniła uśmiech. - Możesz prowadzić.
Student wykonywał swoje zadanie z niezrozumiałą fascynacją. Szli wolnym krokiem przez różne ulice, raz otaczał ich park a zaraz po tym uliczka wypełniona rozmaitymi sklepami.
Jednak im dłużej szli tym mniej ludzi spotykali na swojej drodze, co coraz bardziej niepokoiło różowowłosą.
Chłopak spojrzał na nią swoimi tajemniczymi oczami, dziewczyna poczuła jak pojawia się u niej gęsia skórka, mimo że wiatr lekko oplatał jej ramiona to co innego chodziło jej po głowie.
- Satoru. - zatrzymała się. - Powinnam już wracać.
Twarz chłopaka zmieniła obliczę na pełne niezadowolenia.
- Nie żartuj Cherry, wejdź do mnie chociaż na kawę. Mieszkam o tutaj. - uśmiechnął się, jednak nie dał rady ukryć swojego oblicza, co przestraszyło różowowłosą.
Zrobiła krok do tyłu, co najwidoczniej nie spodobało się studentowi, z każdym jej krokiem on się zbliżał. Było już ciemno, a ona znajdowała się w bardzo niebezpiecznej sytuacji.
- No co jest? Chyba się mnie nie boisz? - zapytał lekko podirytowany.
Wyciągnął rękę w jej stronę, a ona przez strach znieruchomiała i zamknęła oczy.
- Chcesz czegoś od tej dziewczyny? - usłyszała znajomy, chłodny głos.
Natychmiast otworzyła oczy by poznać swojego wybawcę, między nimi stanął wysoki chłopak i trzymał Satoru za wyciągniętą rękę.
Mimo że był licealistą to spokojnie dorównywał wzrostem studentowi, groźnym wzrokiem mierzył prześladowcę pierwszoklasistki.
- Nie wtrącaj się! - warknął na niego srebrnowłosy.
Jednak taka pyskówka nie spodobała się Uzumakiemu, mimo że student próbował uwolnić swoją rękę to jakoś kiepsko mu to szło.
Haruno z lękiem przyglądała się trzecioklasiście, już wcześniej zauważyła, że chłopak jest umięśniony, jednak nie widziała u niego takiego wyrazu twarzy.
Blondyn zaczął miażdżyć mu nadgarstek co nie obyło się bez krzyku napastnika.
Zielone oczy nie mogły już wytrzymać tego widoku, mimo że to ona miała być ofiarą to odczuwała współczucie.
- Uzumaki-senpai. - odezwała się do niego. - Proszę nie rób mu krzywdy.
Niebieskooki spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak po chwili namyślenia puścił studenta.
- Jak tam chcesz. - wzruszył obojętnie ramionami Naruto.
Satoru z bólu uklęknął na ziemi, rozczulając się nad sobą. Ostatni raz spojrzał na dziewczynę, i to spojrzenie nie należało do najprzyjemniejszych.
Blondyn położył dłoń na ramieniu różowowłosej i wyprowadził ją z tej dzielnicy. Kiedy zniknęli z zasięgu wzroku srebrnowłosego to ściągnął rękę z dziewczyny i w dalszym ciągu szedł koło niej.
- Powinienem pytać? - spytał, jednak jego ton był dalej obojętny i chłodny.
Sakura pokręciła tylko przecząco głową, była szczęśliwa, że to właśnie on jej pomógł, gdyby to był ktoś inny z jego paczki a co najgorsze Uchiha, to na pewno musiałaby się ostro tłumaczyć.
- Nie wiem jak było w twoim mieście ale tutaj, gdy się ściemni potrafi być niebezpiecznie. Zwłaszcza dla ładnych dziewczyn. - wyjaśnił ze stoickim spokojem, jakby sytuacja sprzed chwili w ogóle nie wywarła na nim wrażenia.
Ten blondyn tutaj trochę się różnił od tego w szkole. Ze szkoły raczej kojarzyła go jako roześmianego łobuza, no i troszkę tyrana gdy chodziło o stypendystów.
Zastanawiała się czy by jej pomógł gdyby wiedział, że jest stypendystką.

Dotarli w końcu do bardzo dobrze oświetlonej części miasta, z tego miejsca miała prostą drogę do mieszkania, jednak nie mogła pozwolić by niebieskooki odprowadził ją do końca.
Stanęła naprzeciw niego i ukłoniła się lekko.
- Dziękuję za pomoc, Uzumaki-senpai. - wyraziła się z odpowiednią końcówką, ponieważ wiedziała, że chłopak w tym momencie zasługiwał na jej szacunek. - Dalej mogę pójść sama.
Trzecioklasista spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- Możesz sobie odpuścić grzecznościowe formy, skoro i tak mnie nie lubisz. - odparł całkiem poważnie.
Nie wiedziała czemu ale ta odpowiedź ukłuła ją w serce, chciała to jak najszybciej wyjaśnić.
- To nie tak, że was nie lubię. Nie podoba mi się to co robicie, ale wierzę, że tak naprawdę jesteście miłymi chłopakami. - posłała mu uroczy uśmiech.
- Heh. - odwzajemnił uśmiech. - Skoro w to wierzysz to musisz pogodzić się z myślą, że Sasuke po prostu się o ciebie troszczy. Na swój sposób ale troszczy.
Po tym co usłyszała zabrakło jej słów. To prawda, że uważała jego grupę za miłą ale wykluczyła z niej Uchihę. Tylko u niego nie widziała najmniejszego powodu, by go polubić.
"Troszczy się?" te słowa obijały się ciągle o ściany w jej głowie.
W sumie wiedziała, że brunet jest przekonany o słuszności swoich postępków ale sądziła, że raczej wyżywanie się na biedniejszych sprawia mu przyjemność.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś. - odparł. - Pójdę już.
- Poczekaj. - zareagował od razu, kiedy chciała pójść w swoją stronę.
Ściągnął swoją czarną bluzę i założył ją na ramiona dziewczyny.
- Jak już wychodzisz na wieczorne spacery, to chociaż ubieraj się cieplej. Możesz oddać jutro w szkole. - uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Właśnie takiego blondyna uważała za prawdziwego, łobuz ale jak się uśmiechnie to potrafi rozgrzać każde serducho.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem,
- Dziękuję Naruto. - uśmiechnęła się szeroko.
- O wiele lepiej. - odparł spoglądając na nią w za dużej bluzie.
Odwrócił się i poszedł w przeciwnym kierunku na odchodne mówiąc "Do jutra".
Haruno spoglądała jeszcze chwilę na jego oddalające się plecy, jego charakter był tak zaraźliwy, że sama prawie zapomniała o Satoru. Nie chciała jednak by ta sytuacja się powtórzyła więc jak najszybciej obrała kierunek mieszkania.

***

Drugi dzień tygodnia zapowiadał się zadowalająco. Pierwszoklasistka wstała z samego rana jak to miała w zwyczaju, dzielnie wygramoliła się z łóżka i poszła do kuchni.
Przygotowując swoje bento do szkoły w między czasie przegryzała kanapkę.
Kiedy była już wyszykowana podeszła do bluzy leżącej na krześle, wzięła ją w dłonie i z lekkim rumieńcem przystawiła do twarzy. Tak jak się domyślała, zapach perfum potrafił zmiękczać kolana.
Złożyła ją starannie w kostkę a następnie włożyła do papierowej torby, zabrała inne swoje rzeczy i wyszła do szkoły.

Kiedy weszła do klasy, już od progu zauważyła niecodzienne poruszenie, każdy szeptał do każdego.
Usiadła na swoim miejscu i czekała na dalszy rozwój akcji. Kiedy ma się coś na sumieniu, zawsze czuje się winnym i myślisz, że każde szepty są o tobie.
W końcu i do niej podeszły dziewczyny.
- Cześć Sakura. - zaczęła przyjaźnie granatowowłosa.
- Cześć, co się tak właściwie dzieje? - chciała już w końcu się dowiedzieć.
Białooka uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Omawiamy sprawę wycieczki. Do ciebie także mam prośbę.
Różowowłosa spojrzała na nią zaciekawiona.
- Nie chcemy by trzecioklasiści, którzy mają z nami jechać byli przypadkowi. Podam ci dwa nazwiska i chciałabym byś na nich zagłosowała. - wyjawiła swój jakże niecny plan.
- Dwa nazwiska? A mianowicie? - tak naprawdę, było jej obojętne z kim pojadą na tą wycieczkę.
Jej wyjazd w dalszym ciągu stał pod znakiem zapytania, mimo że chciała jechać i integrować się z klasą to problem z pieniędzmi dalej pozostawał.
Może i miała teraz dobrze płatną pracę to praca sama w sobie nie była ani dobra ani legalna, była w końcu niepełnoletnia.
Hyuga podała jej złożoną karteczkę na pół, a Haruno od razu ją otworzyła i przeczytała.
"1.Naruto Uzumaki
2.Sasuke Uchiha"

O ile pierwsze nazwisko nie wzbudzało w niej skrajnych emocji, to o drugim nie mogła powiedzieć tego samego. Dlaczego nawet jej własna klasa jest przeciw niej?
- Dlaczego akurat oni? - spytała wiedząc, że stąpa po cienkim lodzie.
Granatowłosa spojrzała na nią zdziwiona wraz z koleżankami.
- Jak to dlaczego? Przecież to najbardziej popularni chłopacy w tej szkole. - wyjaśniła jej z wyrzutem, bo w końcu jak można było tego nie wiedzieć.
Haruno już wiedziała, że w tej kwestii nie ma zbyt wiele do powiedzenia, postanowiła przystać na ich prośbę.
- Zgoda ale co z trzecią osobą? - ciągnęła temat, mimo że nawet nie była pewna czy pojedzie
- To już obojętne, ważne by ta dwójka była na liście. - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna.
- A co z chłopakami z klasy? Sądzę, że na pewno będą woleć by to jakieś dziewczyny z nami pojechały.
Dziewczyny zachichotały radośnie.
- O to się nie martw, Sakura. - wtrąciła się Yamanka. - Zgodzili się pod warunkiem, że ich nie wsypiemy przed nauczycielami, że chcą wziąć ze sobą troszkę alkoholu.
Haruno już otwierała usta by coś powiedzieć....
- Siadajcie na swoje miejsca. - rozległ się stanowczy ton nauczyciela.
Klasa posłusznie usiadła i wsłuchiwała się w słowa nauczyciela.
- Rozmawiałem z naszym dyrektorem, bardzo spodobał mu się wasz pomysł i wyraził na nią zgodę.
Po pomieszczeniu rozległ się gromki radosny okrzyk, który sensei postanowił jak najszybciej stłumić.
- Spojrzałem też przy okazji do internetu i jeśli będziecie zorganizowani to możemy planować wyjazd na najbliższy poniedziałek. Pasuje wam to?
Uczniowie wspólnie potwierdzili swoją gotowość.
- W takim razie jeszcze dzisiaj wybierzemy trzech trzecioklasistów, na leckji wychowawczej zrobimy głosowanie, przedstawię wam ofertę jaką znalazłem. Dobra a teraz otwierajcie książki do historii.

Myśli pierwszoklasistów były jednak zbyt zapełnione wycieczką by mogli się skupić na nudnych lekcjach. Tylko zielonooka potrafiła się skupić na dalszych słowach nauczyciela i odpowiadać poprawnie na zadawane pytania. Różniła się od reszty i każdy nauczyciel to wiedział, w sumie to gdyby nie ta różnica to nie mogłaby się tutaj uczyć.
Mimo natłoku obowiązków to nauka od dziecka przychodziła jej z łatwością, dlatego tak bardzo pragnęła dzięki nauce stać się kimś więcej i wyrwać z ubogiego domu. Mimo że bycie skromną dziewczyną z mniejszą ilością pieniędzy jej aż tak bardzo nie przeszkadzało to wiedziała, że może postawić sobie poprzeczkę o wiele wyżej.

Po lekcji historii nadeszła socjologia i angielski które minęły jej bardzo szybko, ale to na ekonomii zaczął się prawdziwy koszmar. Wszystkie dzieciaki były obeznane w temacie natomiast Haruno siedziała jak na tureckim kazaniu. Liczyła minuty do zakończenia tego dramatu i w końcu wybawienie w postaci dzwonka na przerwę przyszło.
Pierwszy raz była pierwszą osobą, która wyszła z klasy, potrzebowała wziąć głęboki oddech i pozwolić mózgowi na chociaż krótką przerwę.
Stojąc w budynku wyjrzała przez okno i dostrzegła blondyna z trzeciej klasy. Ścisnęła torbę z jego bluzą, wiedziała, że prędzej czy później musi mu ją dzisiaj oddać, jednak nie mogła tego zrobić teraz, kiedy jego koledzy są obok. No bo w końcu jak by to wyglądało?
Westchnęła cicho pod nosem i szła przed siebie. Mimo że nie zrezygnowała ze spotkań z Gaarą to dziś nie miała na to sił. Nie miała ochoty walczyć z Uchihą, potrzebowała spokoju i ciszy dla swoich myśli.
Powolnym krokiem przemierzała korytarz i postanowiła udać się na dach budynku. Skoro Uzumaki był na dworze w parku to i pewnie reszta towarzystwa powinna tam być, więc można spokojnie odpocząć u góry.
Weszła po schodach a następnie otworzyła drzwi na zewnątrz.
Uniosła wzrok i napotkała dwa zaskoczone spojrzenia, ona sama także nie ukrywała swojego szoku.
Hinata która stała obok Uchihy odezwała się pierwsza.
- Sakura?

W głowie różowowłosej kłębiły się przeróżne myśli. Czuła jak jej policzki nabierają różanego odcieniu. Przekonana, że właśnie przeszkodziła w wyznaniu miłosnym, pokłoniła się w przepraszającym geście i uciekła w dół po schodach czym prędzej.
Im prędzej biegła tym bardziej czuła się zażenowana, w końcu stanęła obok otwartego okna i złapała trochę powietrza w płuca. Uderzyła dłońmi o swoje rozgrzane policzki.
Nie sądziła, że jej koleżanka z klasy ma taki słaby gust. Chociaż raczej nie mogła tego powiedzieć, Uchiha był wysportowany, bogaty i w dodatku przystojny. Musiała to przyznać sama przed sobą, rozumiała czemu tyle dziewczyn szaleje na punkcie bruneta, ale ona nie była częścią tych dziewczyn. Nie uważała czarnookiego za miłego, sympatycznego i kulturalnego chłopaka. Raczej za egoistycznego dupka, który myśli tylko o pieniądzach.
"Sasuke po prostu się o ciebie troszczy " - nagle w jej umyśle pojawiły się słowa Uzumakiego.
Nie nie nie, pokręciła przecząco głową. Wierzyła, że to kontrola a nie troska.

Doszła powolnym krokiem do jadalni, w której zamierzała spędzić resztę przerwy. Musiała jakoś się uspokoić, wyciągnęła swoje bento i zaczęła jeść.
Przed nią czekało jeszcze przyznanie się, że nie wybiera się na wycieczkę a to może okazać się bardzo niebezpieczne.
Każdy kolejny kęs stawał się męczarnią przez jej zatroskaną głowę, w dodatku musiała dzisiaj pojawić się w pracy.
Bała się kolejnego spotkania z Satoru, ostatnia sytuacja była dość dwuznaczna ale chciała wierzyć, że Satoru to dobry chłopak a jej po prostu zbytnio pracuje wyobraźnia.
Spojrzała na papierową torbę i zwątpiła w siebie.
Jeszcze to... - westchnęła cicho pod nosem.
Jednak wiedziała, że musi to jeszcze dzisiaj załatwić w końcu to na niej spoczywał obowiązek oddania bluzy.
Zjadła do końca swoje drugie śniadanie i zebrała się w sobie.
Nie wiedziała w której dokładnie sali ma teraz lekcje blondyn ale wiedziała gdzie znajdują się pomieszczenia dla klas trzecich.
Z sercem w gardle podeszła pod sale klas trzecich i nadsłuchiwała, liczyła na szczęście, że może usłyszy Uzumakiego.
Podeszła bardzo blisko do drzwi i próbowała coś usłyszeć.
- Szukasz czegoś? - usłyszała za sobą rozbawiony głos.
Jak na zawołanie wyprostowała się i spojrzała na osobę, która ją przyłapała.
- Emm... - japoński nagle uciekł jej z głowy, spuściła wzrok lekko zażenowana. - Ciebie.
- Już myślałeś, że dzisiaj nie podejdziesz. - zaśmiał się i poczochrał jej różowe włosy.
Zielonooka ukłoniła się przed chłopakiem i wyciągnęła sprzed siebie papierową torbę.
- Jeszcze raz dziękuję, Naruto.
Niebieskooki odebrał od dziewczyny swoją bluzę.
- Hej Sakura. - powiedział nagle dość poważnym tonem. - Kim był tamten chłopak?
Haruno ponownie spojrzała w oczy chłopaka, miała nadzieję, że nie wróci do tego tematu. Szczęście sprzyjało jej jeszcze mniej w momencie, gdy zobaczyła sylwetkę Uchihy za plecami blondyna, który oglądał tą dwuznaczną sytuację.































layout by Sasame Ka