Moje rzęsy są takie jak ja.
Czarne jak moja dusza i długie jak lista osób, których nie lubię.
Rozpoczęła się przerwa podczas której miała zostać podjęta decyzja o przyszłości stypendystów w tej szkole.
Na sali większość osób byli uczniowie, oczywiście wszyscy stali po stronie Uchihy. Teraz wszyscy wpatrywali się w odważną dziewczynę która stanęła po raz kolejny w obronie stypendysty.
Niektórzy mieli ochotę wstać i zamienić z nią parę słów, zwłaszcza wierne fanki bruneta.
Jednak dziewczyna mimo presji trzymała się dzielnie, siedziała wyprostowana i nie pozwala by strach przejął nad nią kontrolę. Jednak najbardziej upierdliwy wzrok należał do Sasuke, tylko czekał aż na niego spojrzy by mógł zasiać niepewność w jej sercu swoim spojrzeniem.
Z drugiej strony wzrok Saia dodawał jej odwagi, wiedział, że teraz nie ma odwrotu. Jeśli nie wygra tej rozprawy to także zielonooka nie odnajdzie już spokoju w tej szkole.
Nagle po sali rozległ się głos.
- Proszę wstać sąd idzie.
Wszyscy w równym rytmie wstali.
Sędzina o blond włosach usiadła, wyciągnęła jakieś papiery i zaczęła czytać.
- Wniosek o znęcanie się i pobicie przeciwko Sasuke Uchiha wniesiony przez ucznia tej są, ej szkoły Saia, zostaje odrzucony z powodu braku dowodów o winie. Proszę usiąść.
Dwoje uczniów zamarło w tym momencie.
- "To niemożliwe! "
Mieli ochotę wykrzyczeć te słowa. Jak to brak dowodów?!
- Zanim wszyscy rozejdą się do domów chce powiedzieć parę słów. - zaczęła sędzina. - dożylismy czasów kiedy ludzie z zazdrości o czyjś status szukają jakiegoś powodu by zaszkodzić drugiej osobie, jest to karygodne zachowanie. Doskonała opinia w szkole i wśród znajomych potwierdza łagodność pana Uchihy, jeśli wszyscy uczniowie byliby tacy jak on, bylibyśmy dumni z japońskiej młodzieży. A co do ciebie panie Sai, niech się pan poważnie zastanowi nad swoim zachowaniem, powinien się pan cieszyć, że nie zostanie pan oskarżony o składanie fałszywych wniosków. Teraz zwrócę się do panienki Haruno.
Różowowłosa była dalej w szoku ale skupiła się na tym co do niej mówi.
- Zastanowię się jeszcze czy nie wnieść oskarżenia wobec ciebie za składanie fałszywych dowód w tej sprawie, wiec możesz się spodziewać w najbliższym czasie listu z sądu, to przynajmniej cię nauczy na przyszłość by doceniać takie łagodne osoby jak pan Uchiha którym status społeczny nie zmienił wartości życiowych. Sprawę uważam za zakończoną.
Po tych słowach sędzina wstała i wyszła.
Różowowłosa stała osłupiała, nie dość, że Sai przegrał to jeszcze jej się za to oberwie. To już nie była zabawa, sprawa toczyła się o jej życie, mieć splamione papiery karami sądowniczymi skreśla cię już na samym początku. Wszystko zaczęło się sypać.
Łzy zaczęły podchodzić jej do oczu, spojrzała wściekle na Uchihe. On tylko czekał na jej reakcję, zwycięsko uśmiechnął się do niej.
Przeniosła wzrok na Saia, siedział przybity a głowę miał spuszczoną. Wiedziała jak się czuje.
Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Sai.. - Nie do końca wiedziała co powinna powiedzieć.
Uniósł głowę i spojrzał w jej oczy.
- To nie mogło się udać. - uśmiechnął się zrezygnowany. - Przepraszam, że Cię w to wciągnąłem.
- Nie mów tak, zrobiłeś wszystko dobrze, coś jest nie tak, nie mam pojęcia dlaczego przegraliśmy. - mówiła a jej głos drżał, było jej strasznie przykro.
- Powiem ci dlaczego. Wybraliście sobie złego przeciwnika. - usłyszała szyderczy głos za swoimi plecami.
Odwróciła się, doskonale wiedziała kto za nią stoi.
Wpatrywała się zawzięcie w jego czarne tęczówki.
Brunet spojrzał na Saia, jego spojrzenie odrazu się zmieniło, na chłodne i wrogie.
- Mam nadzieję, że wiesz co cię teraz czeka stypendysto, na twoim miejscu nie pokazywał bym się już w szkole.
Haruno zrobiła krok w bok, tak, że zasłoniła Saia przed wzrokiem trzecioklasisty.
Sasuke ponownie spojrzał na nią a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie myśl, że zapomnę o tym co zrobiłaś. - chwycił za różowy kosmyk I przyłożył sobie do ust. - kara przyjdzie w swoim czasie.
Puścił jej włosy po czym wyszedł z sali.
Sakura próbowała się jakoś trzymać ale w środku była przerażona, nie wiedziała co ją czeka.
Sai wstał i stanął koło niej.
- Naprawdę bardzo się przepraszam. - powiedział ponownie.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się. - znałam ryzyko.
- Muszę już iść, mam jeszcze spotkanie z prokuratorem.
- Rozumiem, w takim razie do jutra.
Chłopak spojrzał na nią lekko przygnębiony ale szybko odparł :
- Jasne, do jutra.
Zielonooka także zaczęła się zbierać, odebrała swój telefon a następnie wyszła z sali.
Przed nią stała grupka kolegów Uchihy którą już dobrze znała, widać było, że się jej przyglądali, Modliła się w sercu by jej nie zaczepili.
- Sakura, poczekaj momencik. - odezwał się Uzumaki.
Zrezygnowana odwróciła się w ich stronę i spojrzała na niego.
- O co chodzi? - spytała jakby nie wiedziała.
- Sasuke kazał ci przekazać, że masz na niego czekać przed sądem i lepiej, żebyś mu się nie sprzeciwiła. - uśmiechnął się do niej jakby mówił o czym całkiem normalnym.
Nie rozumiała jak mogą się tak zachowywać. Wiedziała, że Sasuke prędzej czy później będzie chciał z nią pomówić o tym wszystkim.
- Rozumiem. - odparła po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z budynku.
Tak naprawdę nie miała najmniejszego zamiaru na niego czekać a tym bardziej z nim rozmawiać. Szybkim krokiem skierowała się w stronę swojego mieszkania.
***
Brunet wszedł do zamkniętego pokoju i rzucił białą kopertę na stół.
- To reszta, tak jak się umawialiśmy. - uśmiechnął się pod nosem.
W fotelu siedziała sędzina, sięgnęła po kopertę i zaczęła liczyć znajdujące się w niej pieniądze.
- Interesy z tobą to sama przyjemność. - odparła uroczo.
Uchiha usiadł naprzeciwko niej na kanapie.
- Chociaż powiem ci, że różowowłosa dziewczyna lekko mnie zdziwiła, gdyby to nie były tylko dzieciaki moglibyśmy mieć przez nią problem.
- Ona ostatnio sprawia mi same problemy. - napił się wody ze szklanki która stała przed nim.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - spytała zaciekawiona.
- Jeszcze się nie zdecydowałem. - odparł krótko.
- To chyba pierwsza dziewczyna która zachodzi ci tak za skórę. - zachichotała.
Brunet przytaknął. Miała rację, to pierwszy raz, dlatego nie do końca wiedział jak się z nią obejść.
- Będę się już zbierał, zajmij się resztą tak jak zawsze. - powiedział po czy wyszedł.
- Jasna sprawa.
Na korytarzu czekali już na niego jego koledzy, dumni, że udało mu się wyjść zwycięską ręką z tej sytuacji. Martwili się, że filmik może przyczynić się do jego przegranej.
- Zrobiło się całkiem ciekawie, co nie? - zaśmiał się Naruto.
- Przekazałeś jej? - spytał zadowolony z siebie brunet.
- Ma się rozumieć. Pewnie teraz stoi bieda przed sądem i zastanawia się jak tu błagać o litość. - śmiał się dalej niebieskooki.
Ta myśl bardzo spodobała się Sasuke, aż sobie to wyobraził. To było to! Nakrecała go myśl o przepraszającej Sakurze, chciał to zobaczyć za wszelką cenę.
- Nie byłbym tego taki pewien. - wtrącił się Neji.
Wybudziło to z ekstazy bruneta, nastawienie szatyna niezbyt mu się podobało.
- Stawiam tysiąc jenów, że już poszła do domu. - dodał Shikamaru.
- Hah, umowa stoi. - odparł Uzumaki.
Jego koledzy coraz bardziej psuli mu nastrój, nawet nie chciał myśleć, że mogła mu się sprzeciwić w takiej sytuacji. Przyspieszył kroku.
- Kiedy wyjdziemy, pójdzie w swoją stronę, chcę z nią pogadać na osobności. - odezwał się w końcu Sasuke.
Blondyn jęknął z niezadowolenia ale nie miał zamiaru się z nim kłócić.
Czarnooki wyszedł przed budynek i się rozejrzał. Gdyby ktoś stał obok niego, zgon nastąpił by szybko.
Nie było jej, nie potrafił tego zrozumieć.
- "Co z tą dziewczyną jest nie tak?! Przecież wyraźnie kazałem jej czekać! "
Obok niego stanął zszokowany blondyn.
- Cholera... -wyszeptał cicho. - przegrałem....
Wzrok Sasuke był skupiony w jednym punkcie, starał się opanować, przecież nie chciał narobić dymu przed sądem. Z tego by tak łatwo już nie wyszedł.
Obok nich stanęła reszta chłopaków.
- Ta pierwszoklasistka robi się całkiem interesująca. - wtrącił Neji.
- Głupota czy odwaga? To pokaże czas, a póki co... - chłopak z kitką spojrzał na niebieskookiego. - wisisz mi tysiąc jenów.
- Ehh... - westchnął głośno Naruto. - wyślę ci na to konto co zwykle.
- Zakłady z tobą to czysta przyjemność. - uśmiechnął się przebiegle.
***
Sakura zdenerowana weszła do domu, ten dzień był dla niej beznadziejny.
Ściągnęła buty, rzuciła torbę w kąt i podeszła do lodówki.
Wyciągnęła trochę pierogów i ugotowała je sobie na dzisiejszy obiad.
Usiadła do stołu, połykała duże kawałki bardzo szybko, emocje dalej z niej nie zeszły.
W końcu zaczęła powoli przegryzać każdy kawałek. Zaczęła sobie uświadamiać co się stało.
- Jeśli naprawdę dostane wezwanie do sądu.... mogę pożegnać się z nauką tutaj. - w jednym momencie posmutniała. - Będę musiała wrócić do rodziców i pójść do najbliższej szkoły by tylko zdobyć jakiś zawód.
Podciągnęła kolana pod brodę.
- Nie chce by tak się to wszystko skończyło....
Jeszcze parę minut spędziła w tej pozycji, następnie się podniosła, włożyła buty i wyszła z mieszkania.
Wyszła wcześniej ze szkoły dlatego miała jeszcze cały dzień przed sobą. To był ten dzień! Dzisiaj musiało jej się w końcu coś udać!
Weszła do każdego sklepu ale nawet to nie pomogło, nie mogła w to uwierzyć.
- "Czy w całym mieście nie ma ani jednej propozycji pracy?!" - krzyczała w głębi siebie.
- O! Panienko to znowu ty! - usłyszała szczęśliwi głos za sobą i juz wiedziała, że jest źle.
Obróciła się w stronę głosu, tak jak myślała, jego właścicielką była kobieta która ostatnio zaprosiła ją do klubu go-go.
- Czyżbyś przemyślała moja propozycję? Zgadasz się? - kobieta niebezpiecznie zbliżała się do niej z szerokim uśmiechem.
- Nie, nie, nie. Tylko tędy przechodziłam! - starała się wytłumaczyć.
- To przeznaczenie!! Los chciał byśmy spotkały się ponownie. Idziesz ze mną! - chwyciła ją za dłoń i zaczęła ciągnąć za sobą.
- Co? Gdzie niby?
- Do klubu oczywiście, zrobisz sobie dzień próbny i sama się przekonasz jakie to fajne!
Zielonooka nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Nie mogła przekrzyczeć tej kobiety, koniec końców postawiła na swoim i wciągnęła ją do klubu.
Haruno stała zagubiona, nie wiedziała co powiedzieć a co dopiero zrobić.
Za to kobieta pełna energii biegała wokół niej i szukała czegoś w garderobie. W końcu stanęła i podała jej jakiś czarny materiał.
- Sama się przebierzesz czy mam ci pomóc? - spytała łobuziarskim tonem a jej wzrok już ją rozbierał.
- Em gdzie jest przebieralnia? - zrezygnowana uśmiechnęła się.
Kobieta pokierowała ją, dziewczyna grzecznie weszła i przebrała się ze szkolnego mundurka w wieczorową kusą sukienkę. Przyjrzała się sobie w lustrze.
Nie dość, że ta sukienka, chociaż nie, to ciężko nazwać sukienką, ten czarny materiał nie dość, że zasłaniał tylko uda to jeszcze miał małe rozpierdaki po obu stronach. Jak ona ma się w czymś takim pokazać?!
- Już? - niecierpliwiła się kobieta.
- Emm nie jeszcze nie..
Mimo to i tak weszła do przebieralni, pisnęła przeraźliwie głośno.
- Wyglądasz prześlicznie!!! Od razu wiedziałam, że będzie ci pasować. - uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Chodź, zrobimy ci teraz makijaż.
- "CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?!"
Kobieta zaciągnęła ją przed toaletkę, obróciła w swoją stronę i kazała jej zamknąć oczy. Sakura posłusznie to zrobiła.
Czuła jak różnego rodzaju kosmetyki dotykają jej oczu, policzek, twarzy a nawet dekoltu! Czuła się nieswojo z tym wszystkim.
- Gotowe! Możesz otworzyć oczy!
Czy ta kobieta jest na pewno dorosła? Tryskała energią bardziej jak mała dziewczynka.
Sakura zrobiła zgodnie z poleceniem.
Przed nią stało lustro, widziała swoje odbicie ale nie widziała w nim siebie.
Dotknęła dłonią swojego różowego policzka, odbicie w lustrze zrobiło to samo, to naprawdę była ona. Może i tą kobietą była nadgorliwa ale makijaż robiła magiczny.
Podobał się zielonookiej, nigdy wcześniej nie nakładała na siebie makijażu a teraz miała okazję. Przyglądała się sobie z każdej strony i nie znalazła nic do czego by mogła się doczepić, oczywiście nic poza czarnym materiałem.
Kobieta pociągnęła ją za rękę i obie Usiadły na kanapie.
- A teraz słuchaj uważnie bo powiem ci o twoich obowiązkach.
Haruno nadstawiła uszu.
- W większości nasi klienci to mężczyźni zmęczeni po pracy albo studenci którzy chcą się zabawić, reszta to pojedyncze jednostki które znajdują się tu z różnych powodów. Naszym zadaniem jest dostarczać im alkoholu lub czego tam sobie zażyczą.
- Czyli jesteśmy kelnerkami. - taka opcja nawet jej pasowała.
- Nie do końca. - spojrzała jej w oczy. - może się zdarzyć, że któryś klient poprosi by któraś z dziewczyn dotrzymała towarzystwa jemu i ewentualnie osobom z którymi siedzi.
To już niezbyt jej się podobało.
- Co wtedy musimy robić? - spytała zaciekawiona.
- Przede wszystkim klient chce się wygadać, siedź i grzecznie słuchaj, tylko nie błądź myślami! Kiedy zaczyna brakować alkoholu w szklankach, dolewaj go. Przytakuj i śmiej się kiedy starają się być zabawni, nawet jeśli im to nie wychodzi.
- Ale nie będę musiała tańczyć na rurze czy coś takiego? - w końcu zapytała o to co ją najbardziej martwiło.
Oczy kobiety zabłysły.
- A potrafisz?!
- Nie nie!! - szybko zaprotestowała.
- Haha tylko żartowałam. Od tego mamy wyspecjalizowane tancerki. - uśmiechnęła się do niej szeroko.
Kamień spadł z serca różowowłosej.
- "Spokojnie Sakura, dasz radę! To tylko jedna noc, jutro o wszystkim zapomnisz i poszukasz sobie normalnej pracy."
- No to ruszamy! - kobieta lekko klepnęła ją w plecy na dodanie otuchy. - Aha i pamiętaj, nie podawaj nikomu swojego prawdziwego imienia i nazwiska, wymyśl sobie jakiś pseudonim!
- " Teraz mi to dopiero mowisz?!"
Zielonooka wyszła na salę, było to ciasne, ciemne miejsce, po środku szedł wysoki wybieg a na jego końcu była rura, niedaleko stał bar z alkoholem a wszędzie indziej stały czerwone kanapy ze stolikami. W środku było już paru klientów.
Ledwo weszła a już barman zawołał ją do siebie.
- Nowa chodź tutaj!
Podeszła do niego, na przywitanie dostała tacę z drinkami.
- Masz tutaj IceCherry, stań kolo reszty dziewczyn. - wskazał miejsce przy ścianie.
Podeszła tam i grzecznie stanęła.
Co chwilę jedna dziewczyna odchodziła a inna wracała.
Nagle zauważyła na sobie wzrok mężczyzny siedzącego na kanapie, podniósł rękę i nie odwracał od niej wzroku.
Sakura zaczęła pewnie iść w jego stronę, jednak to nie było łatwe.
- Witam. - uśmiechnęła się ślicznie. - Co mogę Panu podać?
- A co masz przy sobie? - zapytał przyjaźnie.
- Drinki IceCherry.
- W takim razie poproszę jednego.
Dziewczyna delikatnie ujęła dłonią szklankę i położyła ją przed nim. Uśmiechnęła się jeszcze raz i wróciła do ściany.
- "Uff... nie poszło aż tak źle. " - cieszyła się w duchu.
Ruch był bardzo spokojny a klienci nie sprawiali żadnego problemu. Wybiła godzina 22 jak się dowiedziała, ma pracować do północy.
Pięć minut po dziesiątej i nagle nie wiadomo skąd tyle ludzi pojawiło się w klubie, prawie wszystkie kanapy były pozajmowane.
Juz trzy razy musiała napełnić tacę drinkami.
Inna kelnerka wróciła od stolika, podeszła do Sakury.
- Jesteś proszona do stolika numer siedem. - wyszeptała jej do ucha.
Przytaknęła jej. Czuła się już całkiem pewnie w roznoszeniu drinków.
Kanapa była zajęta przez młodych studentów, nagle jej odwaga gdzieś odleciała.
- Witam, co mogę podać? - uśmiechnęła się do nich uroczo.
Oni nie mogli oderwać od niej wzroku, wyłapywali każdy szczegół jej ciała a przy tej sukience nie było to takie trudne.
- Najchętniej to poprosił bym ciebie. - powiedział pewnie pierwszy z nich.
Reszta chłopaków przyglądała się z zaciekawieniem.
- Przykro mi ale nie znalazłam się w menu, za to mogę zaproponować drinki IceCherry. - sztuczny uśmiech maskujący strach nie schodził z jej twarzy.
- Weźmiemy po kolejce dla każdego o ile napijesz się razem z nami? - pokazał swoje białe ząbki.
- Przykro mi ale jestem w pracy. - odparła zakłopotana co nie uszło uwadze jej obserwatorom.
Wydawała się im jeszcze słodsza, tym bardziej nie mogli odpuścić takiej zdobyczy.
Chłopak złapał za jej dłoń i pociągnął ją ku sobie tak, że usiadła obok niego na kanapie. Rumieńce zalały jej twarz, a oni wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani.
Inny chłopak przywołał do siebie inna kelnerkę i powiedział :
- Poproszę jedna cocacolę dla tej uroczej pani. - puścił jej oczko.
Kelnerka przytaknęła i po chwili przyniosła zamówienie.
- Więc może powiesz nam teraz jak się nazywasz? - zagadał ją kolejny.
Sakura rozglądała się nerwowo, wcześniej nikt nie zaprosił ją do stolika więc zapomniała o wymyśleniu pseudonimu. Wzrok utkwiła w drinkach które przyniosła.
- Cherry. - odparła jednym tchem.
- Słodziutko! Pasuje Ci, naprawdę! - mówił zafascynowany jej osobą.
Nagle jeden z nich podniósł swojego drinka i powiedział bardzo głośno :
- No to co panowie? Za słodką Cherry!
Inni chłopcy także podnieśli swoje drinki, wznieśli okrzyk i napili się, ona także napiła się swojej coli.
Jej towarzysze tego wieczoru nie pozwalali jej odejść do innych klientów, cały czas domawiali kolejne kolejki tego samego drinka a ona nadal miała swoją pierwszą szklankę coli.
Śmiali się, gadali i żartowali. Raz na jakiś czas jeden z nich próbował się dostawiać do Sakury ale wtedy reagowała reszta chłopaków i go "grzecznie" upominali.
Mimo że na początku trochę się bała to teraz świetnie się z nimi bawiła, w ogóle nie odczuwała, że jest w pracy.
Wybiła północ.
- Przepraszam was ale moja praca na dziś dobiegła końca, będę zbierać się już do domu. - uśmiechnęła się do nich.
- Co? Nie... - zajęczeli równym chórem.
Bawiła ją ta sytuacja ale tego dnia musiała jeszcze iść do szkoły.
- Noc jest jeszcze młoda! Nie odchodź od nas jak ten Kopciuszek. - jeden z nich zrobił minę skrzywdzonego szczeniaczka.
- Przykro mi chłopcy, naprawdę miło było mi was poznać. - uśmiechnęła się do nich jeszcze raz na pożegnanie i odeszła od stolika.
Poszła do garderoby i przebrała się w swój mundurek. Juz miała wychodzić kiedy zawołała ją tamta kobieta.
- Świetnie ci poszło, łamiesz im serce odchodząc. - zaśmiała się. - Proszę oto twoje wynagrodzenie za dzisiejszy dzień.
Podała jej białą kopertę. Haruno odebrała ją i schowała do kieszonki w spódniczce.
- A to od twoich nocnych towarzyszy. - podała jej drugą kopertę koloru wiśni.
Ją także odebrała ale odparła zaskoczonym wzrokiem.
- To normalne w tej branży. Faceci zawsze płacą za towarzystwo kobiety, nie muszą ale czują taką potrzebę, taki jakby napiwek. - puściła jej oczko. - A teraz leć już do domu i zastanów się poważnie nad tą pracą, nadawałabyś się a i wynagrodzenie nie jest niskie.
Różowowłosa podziękowała i wyszła. Wróciła do swojego mieszkania, cieszyła się, że udało jej się zarobić nawet jeśli to była jednodniowa praca.
Była strasznie zmęczona, odwiesiła tylko mundurek i zasnęła w bieliźnie, nawet nie przebrała się w piżamę.
Przeprowadzka przeprowadzką ale wypadało już coś napisać i tak dziękuję za waszą cierpliwość :) już 3 tygodnie mieszkam sobie w Niemczech, niestety jeszcze jest parę spraw do załatwienia w tym internet xd ale jestem zadowolona ^^
Co sądzicie o rozdziale?
Jestem tak strasznie ciekawa jak potoczy się dalej akcja, że chyba w nocy nie zasnę ^^
OdpowiedzUsuńJej jak dawno nie widzialam nic od Ciebie Mekus. Rany a jak dawno z toba nie gadalam. Zastanawialam sie ostatnio czy zyjesz jeszcze kochana. Tut mir leid aber dieses Tekst ist.....sehr gut! :D mam nadzieje ze zrozumialas xD co ja gadam. Nawijasz chyba po niemiecku galancie xd Tylko o swoim jezyku nie zapomnij! :D Rozdzial fajny aczkolwiek malo sie dzialo. Tak czulam, ze Sasuke przekupi ta sedzine. Dupek. Szkoda mi Saia. Ale jak Uchiha wzial kosmyk jej wlosowbi przytknal je sobie do ust...rozplynelam sie :D Mam wrazenie ze Sakura zostanie w tej pracy i spotka tam Sasuke. Tak dawno nie czytalam tego opowiadania ze musialam polaczyc najpierw pewne fakty :) No i nasz szanowny Pan Uchiha jest zaintrygowany nasza Sakurcia. ^^ Ciesze sie ze wkoncu cos dodalas i czekam na nastepne rozdzialy tutaj jak i na wampirach :3 No i powodzenia tam w tych Niemczech. Ucz sie jezyka pogadamy kiedys po szwabsku hahaha xd. Pozdrawiam Cie goraco i trzymaj sie tam! <3 <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Duży szacunek ci się należy, że chociaż przeprowadziłaś ale i tak myślałaś o nas i wstawiłaś rozdział tu i na wapirkach, które jak ty piszesz to jest świetne czysta ambrozja dla mych oczy. Najbarziej mnie powaliły sytuacje poza salą sodową. Jak Sasuke potraktował Sakure i kazał jej zostać a ona to zignorowała. Pewnie Uchiha jest wściekły i będzie dokuczać jej w najbliższych dniach. Musze się podpisać pod życzeniami Ewci-Chan nie zapomnił polskiewgo i swych korzeni. Życzę duużo weny, zdrówka i pozdrawaim. Sorry, że tak późno ale mi kasowało to co napisałam. Zapraszam tez do siebie na http://sasusaku-desing.blogspot.com. Gdzie pojawił się pierwszy rozdział. Buźiaczki <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKrótko zajebisty czekam na jeszcze
OdpowiedzUsuńWyczekuje następnych wpisów!!! I życzę dużo weny!!! Buziaczki <3 (y)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mi się podoba to opowiadanie. Mam nadzieję, ze nie odpuściłaś sobie pisania tego bloga. Czekam na ciąg dalszy. :)
OdpowiedzUsuń